Do tego oczywiście dochodzi przeładowanie tych pojazdów, które czasem ważą grubo powyżej 3,5 t. Nieprzypadkowo koncerny mają w ofercie podwozia z „bliźniakami”, czyli podwójnymi kołami z tyłu. Do tego odpowiednia zabudowa i „mini ciężarówka” gotowa. Oficjalnie nie podlega opłatom drogowym, ani wspomnianym już przepisom o czasie pracy kierowców. Ci zaś jadą, ile się da, a gdy już nie dają rady dłużej, robią sobie przerwę w niedużej kabinie auta dostawczego. Bywa też, że sypiają na „pace”, gdzie mają dmuchany materac i śpiwór. Jak taki kierowca się później czuje, gdy siada na kolejne kilka lub kilkanaście godzin za kierownicę, można sobie wyobrazić.
Zarówno ilość wypadków z udziałem tych samochodów, jak i zupełny brak kontroli nad tak wykonywanym transportem drogowym sprawiły, że w ramach Pakietu Mobilności, od 20 maja 2022 r., pojazdy dostawcze o DMC 2,5 – 3,5 t, wykonujące transport międzynarodowy, będą musiały mieć licencję. Do tego dnia praktycznie każda osoba prowadząca działalność gospodarczą i dysponująca samochodem dostawczym do 3,5 t DMC, może wykonywać transport drogowy, krajowy i zagraniczny. Nikt nie wie, ile takich podmiotów jest. Można np. brać zlecenia sporadycznie, na przewóz konkretnych towarów.
Nowe obowiązki
Przewóz towarów mniejszymi pojazdami dostawczymi do 3,5 t w kraju pozostanie bez zmian. Natomiast wyjazdy za granicę już nie. Aby takowy transport prowadzić, trzeba uzyskać zezwolenie na wykonywanie zawodu przewoźnika drogowego i licencję na transport międzynarodowy. I tu zaczynają się schody, ponieważ nie wystarczy mieć pojazd (co najmniej jeden) i złożyć odpowiedni wniosek. Jest jeszcze potrzebny certyfikat kompetencji zawodowej, zabezpieczenie finansowe, zaświadczenie o niekaralności za przestępstwa podatkowe i drogowe. Przypomnijmy przy okazji, że każdy przewoźnik musi mieć miejsca parkingowe dla minimum połowy taboru. Czyli np. przy flocie 10 pojazdów, 5 miejsc postojowych. Należy pamiętać, że od 20 maja 2022 r. pojazdy 2,5 do 3,5 t DMC wykonujące transport międzynarodowy będą również objęte innymi przepisami Pakietu Mobilności.Certyfikat kompetencji zawodowej
To jeden z najtrudniejszych wymogów do spełnienia.Zdobycie tego certyfikatu kiedyś było bardzo proste: krótki kurs, stosunkowo nietrudny egzamin. Od kilku lat zdanie egzaminu i zdobycie certyfikatu jest trudne. Wymaga wiedzy z wielu różnych dziedzin, związanych z transportem. Ubezpieczenia, kadry, księgowość i inne. Będzie problem, ponieważ z dnia na dzień tych certyfikatów się nie zrobi. Sam kurs, to jakiś miesiąc, dwa, trzy tygodnie czeka się na egzamin, kolejne trzy, cztery tygodnie na wynik. Później około miesiąc na uzyskanie licencji – ocenia Prezes MaWo Group Mariusz Frąc.Zaczynając nawet teraz, do maja można się nie wyrobić ze wszystkim. A przecież część tych „małych” do 3,5 t pewnie dopiero w końcu kwietnia, albo na początku maja „się obudzi” i zorientuje, że zasadniczo zmieniają się dla nich przepisy. Dojdzie jeszcze efekt kumulacji, kiedy jednocześnie większa ilość osób postanowi taki certyfikat uzyskać.
Można jednak ten problem rozwiązać w inny sposób. Mianowicie Zarządzający transportem (czyli osoba z certyfikatem) może ów certyfikat użyczyć. Prowadzący firmę zawiera z zarządzającym umowę. Jest charakter prawny został określony w rozporządzeniu 1071. Jednak urzędnicy nie zwracają na to uwagi i powstają dziwne konstrukcje umów, jak np. część etatu, kontrakt menedżerski, umowa zlecenia itd. Właściciel firmy na bazie tego certyfikatu otrzymuje licencję na prowadzenie transportu.
Wg prawa, osoba z certyfikatem kompetencji zawodowej może go użyczyć maksymalnie 4 podmiotom, które razem mają nie więcej, niż 50 pojazdów. Oba warunki musza zostać spełnione jednocześnie. Czyli np. użyczam dwóm przewoźnikom, z których każdy ma po 25 pojazdów, to już więcej firm nie mogę obsługiwać, I odwrotnie, jeśli czterech przewoźników ma razem tylko np. 37 pojazdów, to i tak już piątemu, zgodnie z prawem, nie mogę użyczyć mojej licencji. Tajemnicą poliszynela jest, że niektórzy zarządzający przekraczają te limity. Dlaczego tak jest, trudno powiedzieć. Tym bardziej, że można to łatwo sprawdzić na stronie kreptd.gitd.gov.pl.
Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że istotą nie jest samo użyczenie dokumentu, lecz przekazywanie wiedzy na temat prowadzenia firmy transportowej. Z założenia zarządzający powinien mieć stały kontakt z tym przedsiębiorstwem. Trudno więc np. zarządzać jednocześnie 10 lub więcej podmiotami, przynajmniej zgodnie z przepisami i sztuką. Zarządzający też może zostać ukarany, gdy w podległej mu firmie dzieją się niewłaściwe rzeczy. Dlatego w jego interesie niekoniecznie musi być podpisanie umów z wieloma podmiotami, także przekraczającymi dopuszczalne, podane wyżej limity.
Jeżeli od maja 2022 r., do już szerokiego grona firm, mających lub potrzebujących takie certyfikaty, dojdą jeszcze „mali przewoźnicy” o DMC 2,5 do 3,5 t, to na tym rynku zrobi się bardzo ciasno. Tym bardziej, że już teraz na tym polu jest niedobór zarządzających z certyfikatami.
Może dojść do takich sytuacji, że nastąpi podkupywanie zarządców między firmami. Poprzez proponowanie im lepszych warunków, na których będą swoich certyfikatów użyczali przewiduje Mariusz Frąc.Skoro już teraz zarządzający udzielają się w wielu firmach, to znaczy, że zapotrzebowanie na rynku jest na nich duże. Gdy dojdą firmy do 3,5 t, popyt będzie jeszcze większy. Może dojść do dużej konkurencji o certyfikaty, jakimi legitymują się zarządzający transportem. A to spowoduje oczywiście podbicie stawek. Kłopot zwłaszcza dla małych firm. Jeśli ktoś ma jeden lub tylko kilka pojazdów, to zapłacenie miesięcznie zarządzającemu za użyczenie certyfikatu, będzie stanowiło spory element kosztów. Przy dużej ilości aut, ta kwota nie stanowi tak poważnego wydatku.
Jest jednak inna furtka, z której mogą skorzystać decydenci. Mianowicie artykuł nr 9 Rozporządzenia 1071/2009 mówi wyraźnie o możliwości zwolnienia z egzaminu: „Państwa członkowskie mogą podjąć decyzję o zwolnieniu z egzaminów, o których mowa w art. 8 ust. 1, osób, które wykażą, że przez okres 10 lat od dnia 4 grudnia 2009 r. nieprzerwanie zarządzały przedsiębiorstwem transportu drogowego rzeczy lub przewozu drogowego osób co najmniej w jednym państwie członkowskim”. Natomiast w Rozporządzeniu 1055/2020 dodano zapis z myślą o „małych” pojazdach dostawczych: "Na potrzeby przyznania licencji przedsiębiorcy zajmującemu się przewozem drogowym rzeczy wyłącznie z wykorzystaniem pojazdów silnikowych lub zespołów pojazdów, których dopuszczalna masa całkowita nie przekracza 3,5 tony, państwa członkowskie mogą podjąć decyzję o zwolnieniu z egzaminów, o których mowa w art. 8 ust. 1, osób, które wykażą, że przed dniem 20 sierpnia 2020 r. nieprzerwanie przez okres 10 lat zarządzały przedsiębiorstwem tego samego typu".
Czy ktoś taką decyzję podejmie? Czy udokumentowane 10 lat doświadczenia w zawodzie wystarcza, by uzyskać certyfikat kompetencji zawodowej? Odpowiedź twierdząca wydaje się być oczywista. Pytanie tylko, czy dużo jest podmiotów, które przez co najmniej dekadę nieprzerwanie realizowały transport drogowy autami dostawczymi do 3,5 t? Jeśli już, to pewnie właściciele, bo trudno uwierzyć, aby jakiś kierowca 10 lat wytrzymał kursy w takich warunkach.
Widać jednak, że zarządca z certyfikatem kompetencji zawodowej, to intratne zajęcie. Czy tak będzie po 20 maja 2022 r., do końca nie wiadomo. Na pewno na rynku zrobi się zamieszanie. Kurs i przygotowanie do egzaminu nie są formalnie wymagane. Można po prostu zapisać się na egzamin, podejść i go zdać. Jednak są to trudne egzaminy i organizowane przy udziale przedstawiciela ministerstwa. Nie można więc liczyć, że uda się „coś załatwić, jakoś to zaliczyć” itd.
Znając życie, to będą próby omijania przepisów, może też trafią się tacy, którzy się nie zorientują w tych, bardzo istotnych zmianach dla drogowego transportu międzynarodowego do 3,5 tony. Nie radzę jednak liczyć na jakiś cud. Będą kontrole i będą surowe kary. Obawiam się, że teraz niewielki odsetek będzie zdawał, ponieważ widziałem, jak duży jest zakres materiału do opanowania przestrzega Prezes Frąc.
Licencja na wykonywanie transportu międzynarodowego
21 lutego 2022 r. wchodzi w życie rozporządzenie 1055 z 2020 r. zobowiązujące pojazdy dostawcze w zakresie 2,5 do 3,5 t DMC do uzyskiwania licencji na wykonywanie międzynarodowego przewozu drogowego rzeczy. Polska ustawa, mająca implementować te przepisy, jest jeszcze w trakcie opracowań parlamentarnych. Dopiero po jej opublikowaniu GITD będzie miała podstawę prawną do przyjmowania wniosków i wydawania decyzji.Rozporządzenie 1055/2020 jest jednym z elementów określających wymogi Pakietu Mobilności. Polskie urzędy potrzebują podstawy prawnej i przepisów porządkowych do nowych regulacji. Tylko wówczas mogą podejmować decyzje i działać. Obecnie (przełom styczeń-luty 2022 r.) Biuro do spraw Transportu Międzynarodowego wydaje dokumenty (licencje wspólnotowe; świadectwa kierowców) na podstawie kompletnych wniosków, złożonych niespełna 3 tygodnie wcześniej (10-15 dni roboczych). Jak podkreślił pracownik GITD, z którym rozmawiałem, wniosków kompletnych, które nie wymagały uzupełnień i poprawek. To sugestia dla tych, którzy chcą takowe złożyć, aby najpierw dokładnie sprawdzić, a później wypełnić te dokumenty. Ze względu na pandemię, wnioski można składać drogą elektroniczną, poprzez platformę biznes.gov.pl
Jednak GITD zastrzega sobie, że dopiero po opublikowaniu ustawy w Dzienniku Ustaw, będzie można konkretnie mówić o szczegółach licencji na wykonywanie międzynarodowego przewozu drogowego rzeczy pojazdem do 3,5 t DMC. Obecnie można się jedynie sugerować analogią do procedury dla pojazdów pow. 3,5 DMC. Dopiero po wejściu w życie przepisów zacznie się przyjmowanie wniosków na licencje.
Można się spodziewać, że procedura będzie taka sama. Nie wiadomo, jak duża jest rzesza przewoźników z pojazdami dostawczymi do 3,5 t DMC. Do tej pory niemal każdy mógł autem dostawczym jeździć za granicą i wozić towary. Może być tak, że na samym początku nastąpi kumulacja złożonych wniosków. Wówczas ich rozpatrywanie potrwa pewnie dłużej niż około miesiąc. Nieznana jest też jeszcze opłata za licencję dla lekkich pojazdów do 3,5 t. Przypomnijmy, że dla ciężarowych pow. 3,5 t DMC:
✅ do 5 lat wynosi 4 000 zł + 440 zł za każdy wypis z licencji
✅ powyżej 5 (do 10 lat) wynosi 8 000 zł + 880 zł za każdy wypis z licencji
Czy mniejsze pojazdy będą tańsze? Przekonamy się wkrótce. Choć przy obecnej, wysokiej inflacji i drożyźnie, raczej bym na to nie liczył.
Jeśli chodzi o gwarancje bankowe, wymagane przy licencji międzynarodowej, Rozporządzenie 1055/2020 ustala 1 800 € za pierwszy pojazd, i 900 € za każdy następny. Przypomnijmy, że na duże pojazdy ciężarowe, jest to obecnie: 9 000 € na pierwszy pojazd i 5 000 € na każdy następny.
Przy okazji informujemy, że istnieje możliwość sprawdzenia swoich danych w Krajowym Rejestrze Elektronicznym Transportu Drogowego (KREPTD). Każdy przedsiębiorca może z tego korzystać.
Czasu pozostało niewiele
Do maja czas szybko zleci, a przedstawione wyżej argumenty sugerują, aby już teraz zainteresować się wymogami dla mniejszych pojazdów transportowych, jeśli ktoś takowe w swojej flocie ma i jeździ nimi za granicę. Nie będzie to jednak jeszcze sądny dzień dla przewoźników do 3,5 t DMC. Ten nastąpi dopiero 1 lipca 2026 r., kiedy to zgodnie z Pakietem Mobilności, od tego dnia będą ich obowiązywały tachografy, a co za tym idzie, przepisy o czasie pracy kierowców oraz regulacje wynikające z Rozporządzenia WE 561. Ta regulacja wywoływała sporo emocji. Jednak legendy o naszych pojazdach dostawczych (często przeładowanych) przemierzających Europę wzdłuż i wszerz, nierzadko w etapach po kilkanaście godzin dziennie, omijających wszelkie przepisy, a czasem też opłaty drogowe, chyba bardzo się przyczyniły do wprowadzenia tej regulacji. Będą to już obowiązkowo Inteligentne tachografy 4.0 II generacji. Ten 4-letni okres wynika z wymogów technicznych, bowiem obecnie nie można jeszcze instalować w wielu modelach takich tachografów. Stąd czas, na dostosowanie się do tego wymogu.Niemniej licencję uzyskać do maja trzeba.
Jak najszybciej szukać zarządcę, bo miejsce na certyfikacie może kosztować nawet tysiąc złotych miesięcznie. Albo zacząć robić kurs. Wiem, że brakuje czasu, bo na okres kursu i nauki trzeba zawiesić, przynajmniej częściowo, aktywność zawodową. Jednak przy małej ilości pojazdów, opłata za certyfikat jest dużym składnikiem kosztów. Przy większej ich liczbie, opłata dla zarządcy nie jest taka dotkliwa. Przedsiębiorca musi sam sobie to skalkulować radzi prezes Mariusz Frąc.Nie każdy kierowca opanuje wiadomości z innych dziedzin, aby zdać pomyślnie egzamin. Jedno, czego na pewno nie radzimy, to liczyć, że przynajmniej na początku jakoś się uda, a potem, jak się uspokoi, to zrobię tę międzynarodową licencję itd. Kontrole na pewno będą częste, a kary wysokie. Naprawdę nie warto ryzykować…
Autor: Klaudiusz Madeja
Ważna informacja!
Certyfikat kompetencji zawodowych w krajowym transporcie drogowym osób lub rzeczy wydany przed dniem 4 grudnia 2011 r. uznaje się za równoważny z certyfikatem, o którym mowa w rozporządzeniu (WE) nr 1071/2009.
Podst. prawna:
• art. 21 ust. 2 rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) Nr 1071/2009 z dnia 21 października 2009 r. ustanawiające wspólne zasady dotyczące warunków wykonywania zawodu przewoźnika drogowego i uchylające dyrektywę Rady 96/26/WE (Dz.U.UE.L. z 2009 r., Nr 300, poz. 51 ze zm.)
• art. 3 ustawy z dnia 5 kwietnia 2013 r. o zmianie ustawy o transporcie drogowym oraz ustawy o czasie pracy kierowców (Dz. U. z 2013 r., poz. 567 ze zm.) Źródło: WITD w Poznaniu
Źródło grafiki głównej: Samochód zdjęcie utworzone przez rawpixel.com - pl.freepik.com