"Transport Manager" skończył 10 lat. Czy w ogóle i w jakim zakresie zmieniła się w tym czasie polska branża transportu drogowego? Inni czy podobni do tamtych sprzed dekady są dzisiaj szefowie i managerowie firm?
W ciągu dekady branża bardzo się zmieniła. Wielu właścicieli firm i managerów transportu, którzy przez ten czas pozostali aktywni zawodowo, a tym bardziej młodzi przejmujący pałeczkę w sztafecie pokoleń było otwartych na zmiany, wprowadziło nowe standardy w kontaktach z pracownikami (wsłuchują się w ich opinie), nowoczesne metody zarządzania i sprzedaży, zaimplementowało najnowsze narzędzia cyfrowe wspomagające zarządzanie i poprawiające wydajność. Ci, którzy w ostatnich latach nie zmienili swojej mentalności, ciągle pracują po staremu ignorując nowoczesne metody zarządcze, mają coraz większe trudności z utrzymaniem rentowności swoich firm. Powiedziałbym nawet, że mają małe szanse przetrwać na rynku.Czy "stara kadra" zarządzająca jest tak samo otwarta na zmiany, podobnie elastyczna w podejściu do prowadzenia biznesu według nowoczesnych standardów jak ludzie młodzi?
Bywa różnie. Otwartość umysłu, szerokie horyzonty (ang. open-minded) nie są zależne od wieku. Spotkałem na swojej drodze ludzi przed czterdziestką twierdzących, że są starzy, wypaleni zawodowo i pozbawieni kompetencji cyfrowych. I odwrotnie – widziałem osoby w wieku emerytalnym ciągle oddane swojej pracy i otwarte na nowe trendy.Mocną stroną Twojego wydawnictwa, oczywiście poza merytoryczną zawartością czasopisma, są konferencje dla kadry zarządzającej firm branży TSL, nieprzerwanie cieszące się dużym zainteresowaniem. Jak Ty to robisz? Jaki jest klucz doboru tematów i prelegentów?
Czasopisma dla kadry zarządzającej wyższego szczebla branży TSL robię nie od 10 lat, ale znacznie dłużej. Przed "Transport Managerem" implementowałem z Belgii na nasz rynek czasopismo "Truck & Business Polska". Przez te kilkanaście lat, przy różnych okazjach, poznałem wielu ludzi mających szeroką wiedzę i, co nie mniej ważne - umiejętność jej przekazywania. Dużą wagę przywiązuję do tego, żeby to były osoby wiarygodne, a prezentowane przez nie treści opierały się nie na wycinkowej, lecz pogłębionej wiedzy. Innymi słowy – pod żadnym pozorem nie można wprowadzać słuchaczy w błąd. Zresztą, ważne jest nie tylko co się mówi, ale i jak – czy prelegent potrafi skupić na sobie uwagę zgromadzonych. W ten sposób odbywa się proces wyłaniania ekspertów z różnych dziedzin. Jeśli chodzi o dobór tematów, zarówno do periodyku, jak i programów konferencji, to staram się żeby dotyczyły przyszłości, mówiły o tym co nas czeka, a nie o tym co już się wydarzyło, zostało wprowadzone, zaczęło obowiązywać. Właściciele firm i managerowie wyższego szczebla dobrze znają rzeczywistość, w której funkcjonują ich przedsiębiorstwa. Ważne jest zatem działanie z wyprzedzeniem, poruszanie zagadnień pozostających na razie "w poczekalni". Otwarte drzwi do konferencji mają również specjaliści, którzy potrafią "wyciągnąć" ciekawostki z istniejącej rzeczywistości, coś co jest mało znane, a jednocześnie stwarza zagrożenie lub daje możliwość odniesienia korzyści. Pomysły rodzą się z rozmów z ludźmi, naszymi czytelnikami. Można je liczyć, te rozmowy, pewnie już w tysiącach. To jest rzecz o fundamentalnym znaczeniu.Możesz podać jakiś aktualny temat, który znajduje się w centrum uwagi przewoźników, a może nawet spędza im sen z powiek?
To bardzo trudna sytuacja w branży transportowej. Wiele firm, i to niemałych, mocno zakorzenionych na rynku, musi wspomagać się giełdami ładunków, bo brakuje pracy dla pojazdów i kierowców. Można mówić o kryzysie wywołanym różnymi czynnikami. Efektem spowolnienia gospodarczego, z którym mamy obecnie do czynienia, jest zmniejszenie popytu wewnętrznego w całej Unii Europejskiej. To powoduje, że jest mniejsze zapotrzebowanie na produkcję, co z kolei przekłada się na ograniczenie zleceń transportowych. Spójrzmy na gospodarkę niemiecką, która nigdy nie miała tak dużego wolumenu upadających firm. Można również wskazać nieuczciwą konkurencję ze strony polskich i zagranicznych przewoźników, zwłaszcza tych ze Wschodu, którzy mają tańsze paliwo i niższe koszty zatrudnienia kierowców. Rodzimi przewoźnicy wielokrotnie w przeszłości udowadniali, że potrafią się odnaleźć w nowej, niekorzystnej rzeczywistości biznesowej i wychodzili obronną ręką z różnych opresji. Wierzę, że przetrwają i teraz, bo są po prostu doskonałymi managerami.Akademia "Transport Managera" to ciekawa inicjatywa – odwiedzacie przewoźników w ich siedzibach i podsuwacie rozwiązania problemów, np. podpowiadacie jak ciąć koszty. Jak nowy pomysł przyjęli przewoźnicy?
Pomysł w tej formie realizujemy od początku tego roku. Przyznam, że przedsięwzięcie nie jest proste, napotykamy pewne kłopoty. Firmy, które dostarczają przewoźnikom określone usługi czy produkty nie zawsze chcą otwarcie z nimi rozmawiać nie promując swoich rozwiązań. Z tego powodu nie wszystkie wizyty zaplanowane w firmach transportowych doszły do skutku. Poszukuję managerów reprezentujących podmioty oferujące rozwiązania wspomagające branżę TSL o otwartych umysłach, docierających do odbiorców za pomocą treści (content marketing). Nie jest to łatwe, ale udaje się znaleźć takich ludzi.Jakie atrakcje czekają Waszych czytelników i sympatyków z okazji "okrągłego" jubileuszu "Transport Managera"?
Naszą flagową imprezą jest "Transport & Logistics 100 CEO's Conference", której tegoroczną wrześniową edycję (czwartek 14.09.2023) przenieśliśmy z Poznania do Warszawy – odbędzie się w hotelu Courtyard by Marriott Warsaw Airport. To spotkanie, które co roku gromadzi gigantów transportowego biznesu – właścicieli, prezesów, członków zarządów największych funkcjonujących w Polsce firm branży TSL. Będziemy tam świętować nasze 10-lecie. Pierwszy numer "Transport Managera" ukazał się 25 kwietnia 2013 roku, w moje imieniny, a czasopismo prosto z drukarni trafiło do uczestników naszej branżowej konferencji w Katowicach. Wcześniej jednak absolutnie pierwszy egzemplarz zabrałem na spotkanie z przedsiębiorcą, panem Mirkiem. Pierwszy nasz czytelnik zostanie teraz uhonorowany, podobnie jak przedstawiciel firmy, która była naszym pierwszym partnerem biznesowym. Przygotowaliśmy i inne niespodzianki, których jednak nie chciałbym ujawniać. Mogę zapewnić, że uczestnicy wrześniowej konferencji otrzymają ekskluzywną wiedzę, którą przekażą najwyższej klasy specjaliści. Opowiedzą na przykład w jakich kierunkach zmienia się środowisko funkcjonowania biznesu transportowo-spedycyjno-logistycznego w horyzoncie polskim, europejskim i globalnym. Nasi eksperci podpowiedzą również jak prognozować nadchodzące zmiany, by strategie i wizje rozwoju firm okazały się trafne.Czy polskim firmom transportowym grożą bankructwa i co powinny robić, aby uniknąć tego, że czarny scenariusz wchodzi w życie?
Firmom grożą bankructwa, szczególnie tym niedużym i tym, które nie biorą pod uwagę zmieniających się realiów, licząc na to, że jakoś to będzie. Swego czasu zastanawialiśmy się jaki wpływ na polskich przewoźników będzie miał Pakiet Mobilności, fundamentalny akt prawny dla sektora transportu międzynarodowego. Analitycy prognozowali dominację dwóch trendów, co zresztą się potwierdziło. Pierwszy to internacjonalizacja rodzimych firm transportu drogowego, czyli otwieranie przez nie oddziałów zagranicznych albo zakładanie lub kupowanie spółek zależnych w krajach Europy Zachodniej, głównie po to, żeby ominąć cross-trade i kabotaż. Na marginesie, około 40% przewozów kabotażowych w Niemczech realizują firmy zagraniczne, w tym głównie polskie. Drugi zapowiadany wówczas trend, co się już dzieje i nabiera rozpędu, to konsolidacja rynku, z którego znikają podmioty mniejsze i słabsze. Słowo "konsolidacja" brzmi łagodnie, ale w rzeczywistości oznacza w wielu przypadkach upadek firmy.Po wejściu w życie, w lutym ubiegłego roku, najbardziej restrykcyjnych regulacji Pakietu Mobilności, część polskich przewoźników nie wdrożyła nowych reguł rozliczania i wynagradzania kierowców – funkcjonuje po staremu w myśl zasady "jakoś to będzie". Do pierwszej kontroli – chciałoby się skomentować takie postępowanie. Ci nieuczciwi przewoźnicy ponoszą mniejsze koszty pracownicze i w związku z tym mogą oferować niższe stawki frachtu w porównaniu z firmami działającymi zgodnie z prawem. Ponosząc wyższe koszty, uczciwi przewoźnicy nie są w stanie konkurować z tymi pierwszymi i dlatego przeżywają ciężki okres. Pytanie, czy przetrwają w obecnej rzeczywistości do czasu, gdy rynek "się wyczyści" z firm łamiących przepisy? Oby tak się stało.
Czy naszym przedsiębiorcom transportowym uda się utrzymać pozycję lidera na międzynarodowym rynku? Od czego, Twoim zdaniem, będzie to w głównej mierze zależało?
Jestem przekonany, że uda im się utrzymać dominującą pozycję w Unii Europejskiej. Tak naprawdę konsolidacja rynku, o której wspomniałem wcześniej, dopiero się zaczyna i jej apogeum ciągle przed nami. Liderami rynku zostaną firmy, które potrafią implementować najnowocześniejsze narzędzia informatyczne podnoszące ich konkurencyjność. Cyfryzacja to przyszłość transportu. Co najważniejsze, spotyka się ona z ogromnym zainteresowaniem przedstawicieli firm, co dobrze rokuje. Najnowszym narzędziem cyfrowym jest sztuczna inteligencja, której zastosowaniu w branży TSL poświęciliśmy obszerny raport zamieszczony w ostatnim numerze "Transport Managera". Z drugiej strony, o sukcesie rynkowym decyduje otwartość umysłów właścicieli firm i kadry zarządzającej, śledzenie najnowszych trendów i wdrażanie w życie nowoczesnych rozwiązań, o czym wspomniałem wcześniej. Równie ważne jest korzystanie w największym możliwym stopniu z potencjału intelektualnego pracowników, wyciągania z zespołów kreatywności, innowacyjności i aktywności, a jednocześnie bycie dla nich partnerem. Tym zagadnieniom poświęcona będzie bardzo ciekawa prelekcja podczas naszej warszawskiej konferencji 100 CEO’s, którą wygłosi Wojciech Eichelberger, psycholog biznesu.Nie można w tych rozważaniach pominąć koniecznej otwartości szefów na ludzi młodych, wchodzących na rynek pracy. Jeśli ktoś mówi, że młodzi są leniwi, roszczeniowi, wiecznie niezadowoleni, a jedynym ich celem jest zachowanie work-life balance'u, to radzę mu, żeby się zastanowił nad samym sobą. Uważam, że z tych wspaniałych ludzi można wyciągnąć niesamowite pokłady energii, tylko wcześniej trzeba poznać i zrozumieć kilka zagadnień. Jedną z nich jest servant leadership – przywództwo służebne, które oznacza, że lider przede wszystkim służy swoim podwładnym, a dopiero potem nimi kieruje. Przywódca nie musi podążać pierwszy, a za nim zespół, lecz odwrotnie – niech pracownicy idą z przodu, niech pływają w internecie jak ryby w wodzie, niech sprawdzają przydatność nowoczesnych narzędzi cyfrowych, w czym się doskonale czują. Trzeba dać im maksimum wolności, pozwolić podążać własną ścieżką, obdarzyć zaufaniem i tylko w niezbędnym zakresie kontrolować ich poczynania. W naszej organizacji niemal wszyscy moi współpracownicy to ludzie młodzi, którzy mogliby być moimi dziećmi, co ma dla mnie, oprócz plusów wyliczonych wcześniej, działanie terapeutyczne.