Specjaliści są zgodni co do tego, że w powszechnym obiegu brakuje rzetelnej wiedzy na temat samochodów elektrycznych i ich bezpieczeństwa pożarowego.
W przestrzeni publicznej pojawiają się różnego typu mity, mówiące o tym, że samochody elektryczne palą się częściej niż samochody spalinowe, co nie jest prawdą. Liczne badania, które zostały przeprowadzone na świecie, również w Polsce, wykazują, że samochody elektryczne palą się znacznie rzadziej, niż ma to miejsce w przypadku tradycyjnych samochodów spalinowych. Te badania są bardzo różne. Badania amerykańskie i australijskie mówią o tym, że ryzyko zapłonu samochodu elektrycznego jest 20 razy mniejsze niż w przypadku pożaru samochodu spalinowego mówi agencji Newseria Rafał Czyżewski, prezes zarządu GreenWay Polska.
Jak wskazują autorzy Raportu Bezpieczeństwa Pożarowego EV uruchomionego przez PSNM we współpracy z Państwową Strażą Pożarną i F5A New Mobility Research and Consulting, w Polsce w 2024 roku odnotowano 30 pożarów samochodów elektrycznych. W tym samym czasie odnotowano 9487 pożarów pojazdów spalinowych. Pojazdy spalinowe odpowiadały za 98,85 proc. przypadków pożarów aut. W przeliczeniu na tysiąc zarejestrowanych pojazdów wskaźnik pożarów w przypadku elektryków wynosi 0,372, a w przypadku aut spalinowych 0,424. Oznacza to, że pojazdy spalinowe w Polsce są o 14 proc. bardziej narażone na pożar niż samochody elektryczne.
Z tych 30 pożarów tylko połowa była związana z problemem z baterią. Inne przyczyny to były podpalenia i pożary standardowej instalacji elektrycznej, takiej jaka jest w każdym samochodzie. Tak więc ryzyko zapłonu samochodu elektrycznego jest znacznie mniejsze. To, o czym mówimy w przestrzeni medialnej, wynika z pewnych mitów, które chyba spowodowane są tym, że jeżeli samochód elektryczny się zapali, to wówczas taka informacja staje się bardzo medialna, jest rozpowszechniana w wielu miejscach. To buduje właśnie tego typu mit dodaje Rafał Czyżewski.
W co 10. przypadku pożaru elektryka powodem był wypadek, w co piątym awaria. Łącznie w latach 2020–2024 doszło do 64 pożarów pojazdów całkowicie elektrycznych i 46 197 spalinowych. Średni czas trwania interwencji strażackiej przy gaszeniu auta elektrycznego wyniósł 4 godz. i 10 min.
Pamiętajmy o tym, że w przypadku samochodu elektrycznego jest mniej takich substancji, elementów, które mogą się zapalić. W przypadku samochodu spalinowego mamy benzynę i oleje, które często są zarzewiem większego pożaru. W przypadku samochodów elektrycznych jest to bateria, która w tej chwili w nowoczesnych samochodach jest zarządzana przez rozbudowane systemy informatyczne monitorujące wszystkie parametry jej funkcjonowania i mające na celu niedoprowadzenie do przegrzania baterii. Co więcej, jeżeli pożary występują z samochodu elektrycznego w tej części związanej z baterią, najczęściej są związane z wypadkiem auta, z jakimś uszkodzeniem mechanicznym, a bardzo rzadko się zdarza, żeby to było związane z samym procesem ładowania samochodu elektrycznego tłumaczy ekspert.
Z raportu PSNM wynika, że do zapalenia się akumulatora doszło w 53 proc. przypadków pożarów aut elektrycznych. Mimo że rzadko kiedy ma to miejsce podczas ładowania czy kiedy samochód parkuje, zarządcy wspólnot mieszkaniowych, obawiając się pożaru, zakazują elektrykom wjazdu do garaży podziemnych.
Jest to oparte na mitach i nie wynika w żadnym stopniu z norm, przepisów. Nasza branża podejmuje wiele działań, aby edukować i wypracować najlepsze standardy. Wspólnie z Państwową Strażą Pożarną przygotowaliśmy pewne wytyczne dotyczące tego, w jaki sposób należy montować infrastrukturę ładowania na przykład w halach garażowych, po to też, żeby stworzyć pewne dobre standardy. Straż ma już wypracowane procedury związane z gaszeniem. Te procedury może są trochę bardziej wymagające, gaszenie takiego samochodu trwa dłużej niż w przypadku samochodu spalinowego, ale to nie jest żaden problem, żeby w sposób kontrolowany ugasić taki pożar podkreśla Rafał Czyżewski.
Źródło: Newseria