Strona społeczna powołała zespoły branżowe, które zajęły się opracowaniem wniosków deregulacyjnych dotyczących różnych sfer życia gospodarczego. Przez pewien czas branża TSL nie miała w tym gremium swojej reprezentacji, nie było bowiem organizacji, która zechciałaby się przyłączyć do inicjatywy. Wyzwanie podjęła w końcu Kancelaria Transportowa LEGALTRANS z Tarnowa, która jest od trzech lat członkiem Pracodawców RP. Warunkiem przystąpienia do prac nad deregulacją było jednak pokazanie potencjału reprezentowanych przedsiębiorstw (poziom zatrudnienia, uzyskiwane obroty). Kancelarii udało się zebrać grupę 10 bardzo dużych firm transportowych, które udzieliły jej pisemnego poparcia. To pozwoliło utworzyć 31. zespół branżowy, w którego pracach uczestniczą przedstawiciele kancelarii LEGALTRANS: dr Piotr Zaszczudłowicz, Konrad Urban, Łukasz Medaj i Maciej Broński.
Szefów firm, które udzieliły poparcia tarnowskiej kancelarii zapytano o to, co im najbardziej doskwiera w prowadzeniu działalności, choć oczywiście prawnicy mieli świadomość istnienia problemów, które przecież pomagają na co dzień rozwiązywać. W ten sposób powstały trzy propozycje deregulacyjne (tzw. formatki), które zostaną zaprezentowane stronie rządowej na jednym z kolejnych spotkań w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Pierwsza propozycja dotyczy nowych limitów wykorzystywanych podczas obliczania ulg od wynagrodzeń kierowców, druga ułatwień w zatrudnianiu cudzoziemców (m.in. umożliwienie kierowcy wykonywania obowiązków związanych z operacjami w transporcie międzynarodowym w trakcie trwania procedury przedłużania pozwolenia na pracę), a trzecia – powtarzalnych kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w firmach (chodzi o to, aby inspektor nie musiał kontrolować tego samego okresu, który już sprawdził podczas poprzedniej kontroli, jeśli ta zakończyła się wynikiem pozytywnym).
Podczas pierwszego spotkania naszej delegacji w KPRM byłem zaskoczony tym, że przedstawiciele strony rządowej mają świadomość trudnej sytuacji w polskim transporcie i – przynajmniej w deklaracjach – chcą coś zrobić dla przedsiębiorców naszej branży. Przewoźnicy jednak, szczerze powiedziawszy, nie wykazują żadnego zainteresowania działaniami na polu deregulacji, nie licząc tych paru firm, z którymi nawiązaliśmy kontakt i zainteresowaliśmy tematem. Wygląda na to, że przedstawiciele branży TSL nie wierzą w skuteczność tych działań. Tymczasem w ramach zespołów deregulacyjnych praca wre i już widać jej pozytywne efekty – po przeanalizowaniu przedstawionych pomysłów powstało wiele projektów ustaw. Nie możemy obiecać, że na pewno uda się coś załatwić, ale widzimy na to szansę. Przydałoby się jednak większe poparcie dla naszej inicjatywy, żeby pokazać, że przedstawione propozycje są reakcją na problemy całej branży, która zatrudnia 6,5% społeczeństwa czynnego zawodowo i generuje 7% PKBNajważniejsza „formatka” zakłada obniżenie obciążeń podatkowo-składkowych od wynagrodzeń kierowców w celu zmniejszenia kosztów zatrudnienia. Propozycja dotyczy obniżenia limitu, do którego można pomniejszać podstawę oskładkowania na ZUS o wartość „diet wirtualnych” (60 euro za jeden dzień pobytu za granicą) z obecnych 8673 zł do 4666 zł, czyli do poziomu minimalnego wynagrodzenia. Proponowana obniżka jest znaczna, jednak w praktyce osiągnięcie tego poziomu będzie prawie niemożliwe, gdyż wynagrodzenie kierowców pracujących w przewozach międzynarodowych jest stosunkowo wysokie i po prostu nie wystarczy „diet wirtualnych” żeby osiągnąć minimalny pułap 4666 zł.
powiedział naszej redakcji Maciej Broński.
Druga z propozycji zakłada, że „wirtualne diety” można by naliczać nie od momentu przekroczenia przez pojazd polskiej granicy, a od chwili rozpoczęcia międzynarodowego przewozu drogowego, czyli np. wyjazdu z siedziby firmy transportowej, jej oddziału (filii) lub miejsca załadunku. To uzasadniona i logiczna propozycja, nie mamy bowiem do czynienia z podróżą krajową upoważniającą do naliczania diet i ryczałtów noclegowych, a pierwszą częścią przewozu międzynarodowego, która tak naprawdę jest „zawieszona w próżni”. A co jeśli firma ma siedzibę daleko od granicy i transport po po polskich drogach trwa wiele godzin? Oczywiście jest w gorszej sytuacji niż przewoźnik z siedzibą niedaleko granicy.
Nasuwa się pytanie, jaki oddech finansowy mógłby stać się udziałem przedsiębiorcy transportowego, gdyby oba pomysły dotyczące obniżenia obciążeń podatkowo-składkowych zyskały akceptację strony rządowej? Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale gdyby przyjąć, że firma wypłaca kierowcy wynagrodzenie w wysokości 10 tys. zł netto, natomiast łączna wartość „wirtualnych diet” obniżających podstawę składek na ZUS to 6000 zł, a w przypadku podstawy opodatkowania – 2000 zł, to łączny koszt pracodawcy byłby niższy o ponad 1100 zł od tego, który ponosi w dzisiejszym stanie prawnym. Kwota ta pomnożona przez liczbę kierowców przyniosłaby zatem firmie wymierne oszczędności.
etransport.pl