Josephs.ScotBorowiak Properties LtdToll House Properties Ltd

MaWo Group

'Tankowanie' elektryka: to odpoczynek czy dyżur dla kierowcy?

Utworzona: 2024-04-01


Cały czas słyszymy, że elektryczne samochody zmienią naszą rzeczywistość, a przede wszystkim będzie czystsze powietrze i będziemy żyli długo, zdrowo i szczęśliwie. Rynek aut osobowych zareagował jako pierwszy. Rynek aut ciężarowych przygotowuje się do tej zmiany bardzo powoli.

Już wiemy, że wersja elektryczna ciężarówki jest droższa od modelu standardowego. W Holandii lub Niemczech przy zakupie ciężarówek elektrycznych już teraz możemy podeprzeć się dopłatą od państwa, w ramach specjalnych programów dla przedsiębiorców transportowych. Holendrzy w pierwszej opcji mogą liczyć na jednorazową dopłatę w wysokości do 132 tysięcy euro, a w drugiej mają zapewnione dodatkowe odliczenia podatków, które zależą od wartości pojazdu. Kolejki po zakup nowych aut na prąd nie były długie. Cena pojazdu to pierwszy problem.

Kolejna myśl każdego właściciela firmy transportowej dotyczy planowania trasy. Przecież musimy wziąć pod uwagę umiejscowienie stacji dokujących i przerwy, które kierowca musi przeznaczyć na ładowanie auta. Zaczyna się w tym momencie zmieniać stanowisko pracy kierowcy i rozliczenie jego czasu pracy i odpoczynków. Jaką aktywność ma zaznaczyć kierowca podczas ładowania? W konwencjonalnym pojeździe, kierowca tankujący pojazd zaznacza pracę inną, gdyż faktycznie wykonuje czynności związane z obsługą pojazdu. Inaczej jednak to wygląda w przypadku „tankowania” elektryka. Czy kierowca w tym czasie odpoczywa czy może dyżuruje? Jeżeli jednak stwierdzimy, że kierowca nie wykonuje żadnej pracy podczas ładowania pojazdu i może ustawić selektor w tryb "łóżeczka", to należałoby stwierdzić, że punkt ładowania jest bezpiecznym miejscem postojowym. Ale czy tak jest na pewno? Tych pytań w kontekście użytkowania elektrycznych ciężarówek nasuwa się naprawdę sporo. Kolejny temat to przepisy BHP przy obsłudze takiego pojazdu. Pracownik wchodzący na drabinę powyżej metra wysokości musi mieć odpowiednie badania lekarskie i szkolenia. A obsługa elektrycznego urządzenia otwiera nam kolejny zbiór przepisów. A ładowanie pojazdu w deszczu nie będzie w rzeczywistości rzadkością. Trzeba pochylić się nad przepisami i dostosować je po prostu do dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości.

Może będzie to mało popularna opinia, ale uważam elektryfikację branży transportowej, tj. elektryczne ciężarówki, za ogromny błąd. Ceny elektrycznych ciężarówek są ogromne, a to będzie wiązało się z koniecznością dłuższej eksploatacji pojazdu, żeby się po prostu zwrócił. Tyle czasu walczyliśmy, aby z naszych dróg zniknęły pojazdy stare i wysłużone, a tu sami prowokujemy sytuację, żeby do tego stanu wrócić. Pojazdy elektryczne mają sens na krótkich trasach. Najlepiej tam, gdzie hamując będą odzyskiwały energię. Aglomeracje miejskie mogą być dla nich odpowiednim miejscem, ale nie transport długodystansowy. Na długiej trasie, przy jednostajnej prędkości, zalety napędu elektrycznego tracą swoją przewagę nad konwencjonalnym. Ogromnym problemem jest brak infrastruktury do ładowania kolosów.

Braki w infrastrukturze obnażyły już pojazdy osobowe, których jest na trasach jak na lekarstwo, a trzeba czekać, żeby się doładować. Proszę sobie teraz wyobrazić sytuację, w której te wszystkie ciężarówki podłączają się na odpoczynek dobowy do gniazdka. Licznik w Elektrowni Bełchatów chyba eksploduje. Na jednej z konferencji dotyczącej pojazdów elektrycznych usłyszałem pytanie trafiające w punkt: „gdzie nasze pojazdy elektryczne mają rury wydechowe?" Właśnie w Bełchatowie i innych elektrowniach zasilanych węglem. Jak w takiej sytuacji możemy mówić o ekologii? To lekko absurdalne stwierdza Marisuz Frąc, prezes MaWo Group i założyciel Stowarzyszenia Ambasador Polskiego Transportu.
Źródło: Mawo
Do ulubionych MaWo Group
FIRMOWY SPOTLIGHT
Księgowy online


NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

NASZE WYWIADY, OPINIE i RELACJE

Photo by Josh Hild from Pexels