W ramach tarczy antykryzysowej związanej z pandemią COVID-19 wprowadzono przepis mówiący o tym, że pracodawca w trakcie obowiązywania stanu epidemii lub stanu zagrożenia epidemicznego może wysłać pracownika na zaległy urlop, w wymiarze do 30 dni, bez jego zgody i z pominięciem planów urlopowych. Stan zagrożenia epidemicznego wciąż obowiązuje, a z nim cały przepis wyjaśnia Mateusz Boguszewski, Główny Księgowy w firmie inFakt.Trzeba również pamiętać, że pracownik musi wykorzystać zaległy urlop w naturze, nie ma możliwości wypłaty ekwiwalentu ani porozumienia z pracodawcą w tym zakresie. Termin 30 września jest ostateczny, jednak do spełnienia obowiązku wystarczy, aby pracownik rozpoczął urlop tego dnia i kontynuował go w październiku.
Pracodawcom, którzy nie dopełnią obowiązku i nie dopilnują, aby pracownik odebrał zaległy urlop, grożą kary.
Może być to kara grzywny w wysokości od tysiąca do nawet 30 tys. zł. Jedyną okolicznością wyłączającą odpowiedzialność pracodawcy są zdarzenia losowe takie jak np. choroba pracownika wskazuje Mateusz Boguszewski.Źródło: inFakt