Josephs.ScotBorowiak Properties Ltd

Załoga Jelcza utknęła na ziemi niczyjej

Utworzona: 2021-09-18


Załoga Jelcza, która zamierzała dotrzeć do Nepalu w 35 dni, dwudziestego piątego dnia podróży jechała w kierunku przeciwnym, a na koniec utknęła w pasie ziemi niczyjej pomiędzy granicami irańską a turecką. Polacy znaleźli się w potrzasku.

Jak już informowaliśmy, ekipa polskich podróżników, z powodu realnego niebezpieczeństwa kontynuowania jazdy Jelczem przez Pakistan, chciała wysłać samochód statkiem jak najdalej na wschód i polecieć w tamtym kierunku samolotem. Plan nie wypalił – nie zyskał akceptacji przedstawicieli irańskich władz, którzy zażądali opuszczenia kraju ciężarówką. W tej sytuacji załoga Jelcza postanowiła zawrócić do Turcji i spróbować z portu w Stambule wysłać "Jelonka" statkiem na wschód, do Pakistanu lub Indii.


Niestety, 25 dzień wyprawy okazał się nie mniej pechowy niż dwa poprzednie. Po długiej podróży w stronę granicy Polacy podjęli próbę zatankowania paliwa. Na stacji paliw nie okazali jednak specjalnej karty umożliwiającej tankowanie (bo jej po prostu nie mieli) i jak na złość nie trafił się żaden irański kierowca ciężarówki chętny do udzielenia pomocy. Pracownicy stacji nie chcieli sprzedać oleju napędowego nawet za komercyjną cenę wynoszącą 3 euro za 100 litrów!

Nagle pojawił się "gostek" na skuterku z napisem „follow me”. Pojechali za nim i po ok. 5 kilometrach zajechali na coś co przypominało bazę transportową, gdzie zgromadzono sporo zardzewiałych beczek z "ropą". Uratowani! Za tankowanie wzięli się młodzi chłopcy, którzy napełnili zbiorniki Jelcza 300 litrami ON. Na pożegnanie – kilka serdecznych uścisków i tradycyjne selfie...


Niedługo później dotarli na granicę, gdzie panował totalny chaos, a kontrolom nie było końca. Wreszcie okazało się, że nie wolno im za granicę wywieźć paliwa, które z takim trudem zdobyli. Rozwiązaniem byłaby zapłata cła i akcyzy, które to kwoty nadwyrężyłyby jednak niejeden budżet, ich także. Na szczęście kolejny raz udzielił im wsparcia irański przyjaciel, który wytłumaczył urzędnikowi jak ważna jest misja Jelczem w Himalaje.

Naiwnie wierząc, że to koniec problemów, utknęli na kolejne godziny przed bramą wyjazdową. Przed zmierzchem udało się uzyskać dokumenty przewozowe, ale bez podpisów! Oznacza to, że oficjalnie nic na "Jelonku" do Iranu nie wjechało, więc siłą rzeczy nic nie wyjeżdża. Ciekawe co na to powiedzą Turcy i Krajowa Izba Gospodarcza? W końcu policja irańska po kontroli paszportów i zabraniu (unieważnieniu) wiz wypchnęla Polaków na stronę turecką.

A tam – niespodzianka! Tureckie służby zażądały od nich wyników wykonanych w Iranie testów PCR na obecność koronawirusa, których oczywiście nie mieli. Powstała sytuacja patowa – załoga Jelcza bez wiz irańskich nie mogła już zawrócić do tego kraju żeby wykonać testy. A bez pozytywnych wyników tychże nie mogli wjechać do Turcji.

Irańska policja zamknęła przejście, a turecka nawet nie próbowała go otworzyć. Telefon rozgrzał się do czerwoności – podróżnicy uruchomili wszystkie swoje kontakty, ale pomoc okazała się trudna i dla naszego konsulatu i dla irańskich i tureckich partnerów. Noc spędzili na ziemi niczyjej pomiędzy granicami zastanawiając się, jak wybrnąć z fatalnej sytuacji, w jakiej się znaleźli.

Źródło: www.jelczemwhimalaje.pl
Do ulubionych
FIRMOWY SPOTLIGHT
PST OST SPED SP. Z O.O.


NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

NASZE WYWIADY

OPINIE

NASZE RELACJE

Photo by Josh Hild from Pexels