ID: 126788
GDZIE SĄ FORUMOWICZE Z DAWNYCH LAT?
ID: 126788
ID: 126788
jestem tu na forum od początku kiedyś pisany tłustym drukiem pod innym Nickiem, gdzie są Ci pisarze, nie jestem kierowcą tylko sympatykiem tego forum z dawnych ludzi zostało p Kinia, Łysy, Henio p lekarz od damskich chorób i Alex, może pozmienialiście ksywy jak Ja, zapomiałem jeszcze p Nadulak.
jestem tu na forum od początku kiedyś pisany tłustym drukiem pod innym Nickiem, gdzie są Ci pisarze, nie jestem kierowcą tylko sympatykiem tego forum z dawnych ludzi zostało p Kinia, Łysy, Henio p lekarz od damskich chorób i Alex, może pozmienialiście ksywy jak Ja, zapomiałem jeszcze p Nadulak.
~cdn... *.dynamic.mm.pl
*.dynamic.mm.pl
Posty (847)
Maślana
| Było fajnie. a ksero z kota był najlepszy:) | |||
~gigabyte | Taa, a najlepszy był Shampoo. | |||
Maślana
| może ktoś podrzucić wypowiedzi kolegi" ksero z kota"? | |||
~gigabyte | Te serwery już nie istnieją. Kiedyś dostałem bilet do wojska, więc pojechałem do WKU. Kazali pójść do majora, to poszedłem. - Dzień dobry! Nazywam się Ksero z kota. - byłem przyjacielski. - A ja, major Kredens. I jestem majorem. - Rzeczowo odparł major. - Ja krótko. W sprawie, że dostałem bilet, a ja nie chcę. - Streściłem sytuację po wojskowemu. - Co wy mi tu *licie, ksero?! Każdy chce iść do wojska, bo to *a zaszczyt! - Major też streścił swój punkt widzenia. | |||
~andrzej | ksero z kota, Borsuk, Drajwer 1965, Piechu, Mytnik, Polska Jazda, komunista, Warmiak, Kitka,... można by pisać i pisać. | |||
rudella
| historia, którą zaczął przypominać ~gigabyte "Jedna łza majora. " Kiedyś dostałem bilet do wojska, więc pojechałem do WKU. Kazali pójść do majora, to poszedłem. - Dzień dobry! Nazywam się Ksero z kota. - byłem przyjacielski. - A ja, major Kredens. I jestem majorem. - Rzeczowo odparł major. - Ja krótko. W sprawie, że dostałem bilet, a ja nie chcę. - Streściłem sytuację po wojskowemu. - Co wy mi tu *licie, ksero?! Każdy chce iść do wojska, bo to *a zaszczyt! - Major też streścił swój punkt widzenia. - Ale ja naprawdę, nie chcę majorze Kredensie. - Podtrzymałem swoją poprzednią wypowiedź. - Ale dlaczego nie chcecie, Ksero? - Major zaczynał się irytować. - Co, religia wam zabrania strzelać? Co, patałachu ty jeden? - Major delikatnie podkreślił swoje zdanie bezpośrednim zwrotem. - Nie chcę, bo jestem humanistą; bo nie mam czasu; bo nie lubię harcerstwa; bo lubię domowe żarcie; bo jestem oportunistą; bo jak mi się coś każe zrobić, to się śmieję; bo mam za duże poczucie wolności; bo wam s*lę; bo za dobrze strzelam, a wy rzadko strzelacie; bo kolonie lubiłem w szkole podstawowej. - Powiedziałem to na jednym wydechu, ciesząc się, że moje płuca mają taką objętość. - I nie wyznaję żadnej religii. - Dodałem. Major Kredens był poruszony moim protestem. - Ale... no co ty, Ksero... Kuuurde, nooo... ej, no weź, noo... nie wygłupiaj się. Fajnie jest w wojsku, serio. - Przekonywał. - Biegamy sobie, malujemy opony w samochodach, żarcie nawet dobre... Przecież pewnie lubisz kaszankę... Ksero no... - Major był naprawdę przemiłym człowiekiem. - Załatwię ci nowe onuce! – Krzyknął nagle, wiedząc że to już niejednego przekonało. - Nowe onuce... świeżutkie, pachnące środkiem grzybobójczym "miękki liszaj", o zapachu spoconej kaczusi. - Kusił. Musiałem wewnętrznie walczyć. -... Nie... - Wykrztusiłem w końcu, czując, że go ranię. Major był załamany. Widziałem jego oczy. Był w nich żal, zdziwienie, ból, katarakta i brak wykształcenia. Był jednym wielkim siedzącym wyrzutem w mundurze. Nie zapomnę jego oczu do końca życia. - Pójdę już... - Wstałem. W oczach majora był pobity króliczek, skopany piesek, kaleki kotek, zmasakrowany kołowrotkiem do biegania chomik i dwa przejechane jeże, nie czujące już przejeżdżających je, bezdusznych kół obojętnie pędzących aut… - Daj... książeczkę... - Wyszeptał z trudem major. Gdy powoli podawałem mu książeczkę wojskową (powoli, bo w zwolnionym tempie zawsze są fajne sceny w filmach), zaczął padać deszcz i zaszło słońce. Twardy major Kredens wyjął pieczątki z biurka, które widziało poborowych od 1962 r. i popodbijał, co trzeba. Drżącą ręką wpisał, co wymagane i oddał książeczkę, patrząc szklanym wzrokiem w ścianę. -... Pójdę już... - Powiedziałem cicho. Skrzypnęła podłoga pod moją nogą. Gdy doszedłem do drzwi i chwyciłem klamkę, obejrzałem się. Po ogorzałym policzku, między dwoma bliznami, powoli płynęła łza. Jedna, skromna, przepełniona uczuciami, męska łza, otarta szybko szorstką ręką majora Kredensa. Nigdy nie wróciłem do WKU. Major wyjechał na misję do Afganistanu i uciekł z Afganką do Pakistanu - został hodowcą kóz. Biurko wymieniono już na nowe, stare spalono w kotłowni. Nowe też zdążyło się zużyć. Od tamtego czasu okres poboru zmniejszono do 12 miesięcy. Kiedyś na lotnisku spotkałem dwóch Pakistańczyków, którzy opowiadali o byłym wojskowym, który ma dużo kóz i smutne, szkliste oczy. Mówili, że nie chce opowiadać o swoich wspomnieniach i że nigdy już nie tknął kaszanki… | |||
~gigabyte | Albo Jelczem do Francji + inne kawałki. |
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...
Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.