Potrzeba jest matką wynalazków
Zacytowane przysłowie trafnie opisuje genezę powstania wielkiej skrobaczki nazwanej przez pomysłodawcę rozwiązania, Błażeja Cerlaka z Bydgoszczy, Truck Scraper. Jak wyjaśnił, jego rodzina prowadzi firmę transportową dysponującą flotą 15 zestawów ciężarowych. Pomysł zrodził się przed kilku laty, oczywiście zimą, gdy spadł śnieg i trzeba było oczyścić dachy naczep. Pan Błażej obserwował z okna ekwilibrystyczne popisy jednego z kierowców, który uzbrojony w miotłę wszedł na naczepę kurtynową z zamiarem pozbycia się z niej śniegu i lodu.Młody przedsiębiorca zastanawiał się wtedy, czy nie można by wykonać tej czynności w sposób bezpieczny z poziomu gruntu w każdym miejscu (parkingi, bazy transportowe, stacje paliw) i o każdej porze. Wiedział dobrze, że odpowiednia infrastruktura (np. rampy do odśnieżania) to ciągle rzadkość i raczej nie spodziewał się istotnej poprawy tego stanu rzeczy.
Pozornie prosta lecz przemyślana i przetestowana konstrukcja
Rozpoczął się wtedy długi i żmudny proces tworzenia narzędzia, które umożliwiałoby skuteczne i bezpieczne wykonanie tej pracy. Proces twórczy trwał długo, oznaczał wykonanie prototypów i stopniowe ich udoskonalanie (wprowadzono kilkadziesiąt ulepszeń i wzmocnień) aż do osiągnięcia zamierzonego rezultatu.Po drodze porzucono m.in. pomysł wykorzystania rękojeści o przekroju okrągłym, co nie zdało egzaminu - pod wpływem obciążeń rurki się wyginały. W końcu, po przeprowadzeniu kilkuset godzin testów przez blisko 2 lata, znaleziono optymalne rozwiązanie - odpowiednio wytrzymałe i trwałe narzędzie, które skutecznie usuwa śnieg i tafle lodu z dachów naczep.
Waży 6 kg, kosztuje 400 zł netto
Zgarniacz jest zbudowany z profili aluminiowych i zakończony fartuchem wykonanym z mieszanki gumy i tworzywa sztucznego o odpowiedniej twardości, co pozwala skutecznie ściągać śnieg i tafle lodu, bez ryzyka uszkodzenia plandeki. Końcówka zgarniająca ma szerokość 60 cm, dzięki czemu mieści się między poprzeczkami dachu naczepy kurtynowej i ułatwia odśnieżanie. Narzędzie waży 6 kg i jest regulowane - po przygotowaniu do pracy, co trwa kilkadziesiąt sekund, osiąga długość ponad 3 metrów, a po złożeniu skraca się do ok. 2 m. Cena netto wynosi 400 zł.W opakowaniu do każdego urządzenia dołączona jest instrukcja montażu i obsługi. Dodatkowo można zaopatrzyć się w zestaw umożliwiający powieszenie przyrządu na czas transportu np. za kabiną ciągnika siodłowego, na przedniej ścianie naczepy lub wewnątrz ładowni na tylnych drzwiach.
Skazany na sukces rynkowy?
Bydgoski producent wprowadził przyrząd na rynek w grudniu ubiegłego roku i sprzedał dotychczas kilkaset egzemplarzy. Zainteresowanie zgarniaczem przedstawicieli branży transportowej jest duże, choć niektórzy nie dowierzają, że narzędzie rzeczywiście sprawdza się w działaniu. Kupują je głównie firmy transportowe dla swoich kierowców (z reguły na początku decydują się na jedną sztukę, a po przetestowaniu dokupują kolejne), ale i kierowcy zestawów ciężarowych na własny użytek, nie oglądający się na swoich szefów.Rozwiązanie techniczne i wygląd urządzenia zostały przez producenta zarejestrowane i są chronione na terenie Unii Europejskiej (Registered Community Design No 008850465-0001).
Zobacz działanie urządzenia na filmie z kanału YouTube:
Mat. własny etransport.pl
Film: YouTube