Jak informuje duńskie stowarzyszenie transportowe DTL, przedsiębiorstwo otrzymało mandat na kwotę 4 500 DKK (ok.2660 zł) za rzekomo niezapłaconą opłatę drogową, mimo że wszystkie procedury zostały zachowane, a opłata została pobrana z konta. Do zdarzenia doszło 9 stycznia 2025 roku, kiedy jedna z ciężarówek firmy przejechała przez punkt kontrolny Sund & Bælt w Vemmelev na zachodzie Zelandii. Wkrótce potem właściciel firmy, otrzymał powiadomienie o mandacie i natychmiast skontaktował się z operatorem systemu płatności UTA, który obsługuje zainstalowaną w pojeździe jednostkę Telepass. Operator potwierdził, że urządzenie działało prawidłowo i rejestrowało trasę. Mężczyzna przedstawił w odwołaniu do Færdselsstyrelsen zarówno raport z przejazdu, jak i potwierdzenie pobrania opłaty w wysokości 434,60 DKK. Mimo to, urząd odrzucił odwołanie bez podania szczegółowych przyczyn i poinformował, że decyzja nie podlega dalszemu zaskarżeniu. Jednocześnie zaznaczono, że brak uiszczenia kary skutkować będzie przekazaniem sprawy do policji.

Przewoźnik, nie godząc się z decyzją, zapowiedział, że nie zapłaci grzywny i będzie dochodził swoich praw w sądzie. W sprawę zaangażowało się również wspomniane stowarzyszenia DTL, które podjęło interwencję u operatora infrastruktury Sund & Bælt. Choć firma zgodziła się na anulowanie mandatu, niejasne pozostaje, w jaki sposób mogła zmienić decyzję wydaną przez inny urząd administracji państwowej. Do momentu publikacji materiału właściciel firmy transportowej nie otrzymał jeszcze oficjalnego potwierdzenia umorzenia kary, ale jak sam przyznał – w Danii czas rozpatrywania takich spraw może wynieść nawet osiem tygodni.

Źródło: DTL