Zarząd Niemieckiego Zrzeszenia Towarowego Transportu Drogowego, Logistyki i Gospodarki Odpadami (BGL) oraz jego oddziały regionalne stanowczo sprzeciwiają się tej decyzji. Zdaniem przedstawicieli organizacji, takie działanie jest absolutnie nieuprawnione, a koszty związane z niepowodzeniami przemysłu motoryzacyjnego nie mogą być przerzucane na branżę transportową. BGL uważa, że obniżenie stawek może zagrażać nie tylko stabilności firm transportowych, ale i całej niemieckiej gospodarce oraz sektorowi średnich przedsiębiorstw.
Zaledwie rok temu przemysł motoryzacyjny lobbował za podwyżką opłaty drogowej dla pojazdów ciężarowych i dopiął swego. Spowodowało to wzrost kosztów eksploatacji każdej ciężarówki o około 20 000 euro rocznie, mimo że marże w komercyjnym transporcie drogowym utrzymują się przeciętnie na poziomie od 0,1 do około 2%. A dziś oczekuje się, że nasze firmy wezmą na siebie winę za błędną politykę przemysłu motoryzacyjnego i zaoferują niższe stawki frachtowe. Każdy, kto nie będzie w stanie spełnić tego warunku z braku możliwości pokrycia kosztów w inny sposób, najprawdopodobniej straci kontrakt na rzecz tanich przewoźników z Europy Wschodniej, którzy często zatrudniają kierowców za głodowe stawki, znacznie niższe od płacy minimalnej. Ta forma konkurencji dumpingowej jest niegodna niemieckiej marki premium, jaką jest Mercedes-Benz mówi Prof. Dr. Dirk Engelhardt, rzecznik zarządu BGL.Działania Mercedes-Benz w zakresie obniżenia stawek frachtowych i oczekiwań wobec dostawców usług transportowych wywołują obawy o przyszłość branży. Z perspektywy niemieckiego sektora transportowego, takie rozwiązania mogą prowadzić do nieuczciwej konkurencji, która podważy stabilność średnich przedsiębiorstw i jakość usług transportowych. Organizacje branżowe apelują o rewizję tych decyzji i dążenie do rozwiązań, które będą sprzyjały zrównoważonemu rozwojowi rynku transportowego.
Źródło: BGL