Józef Myrek pracuje w transporcie międzynarodowym od 25 lat i co trzy lata wymienia ciągnik na nowy. Postanowił, że przed zbliżającym się przejściem na emeryturę kupi dobry samochód żeby jeszcze raz poczuć frajdę z jazdy. Liczył, że auto będzie bezawaryjne. Mocno się przeliczył.
Radość z zakupu trwało bardzo krótko. Zaraz po wyjeździe z salonu kierowca zauważył, że nie można wypoziomować poduszek powietrznych. Sprzedawca zapewnił, że wszystko będzie OK, gdy ciągnik zostanie sprzęgnięty z naczepą. Szybko jednak zaczęły się problemy z elektroniką, m.in. przestał działać prawy ekran na desce rozdzielczej, co oznaczało, że kierowca nie ma pełnej kontroli nad autem. Samochód trafił do autoryzowanego serwisu, a naprawa przeciągnęła się z prognozowanych dwóch dni do dwóch tygodni.
Sytuacja wielokrotnie powtórzyła się od lipca ubiegłego roku. Właściciel ciągnika nie jest w stanie zliczyć wizyt w serwisie, stracił rachubę. Ciężarówka zamiast pracować i zarabiać, jest źródłem nerwów, bo trzeba płacić raty leasingowe - ponad 10 tys. zł miesięcznie. Pan Józef mówi, że jest zrujnowany fizycznie, psychicznie i finansowo.
Co na to Scania Polska? Jej przedstawiciel twierdzi, że usterki mają charakter błędów programowych, które mogą zostać rozwiązane jedynie przy pomocy aktualizacji przygotowywanych i udostępnianych przez fabrykę Scanii w Szwecji. Zapewniono, że każdorazowo dokładano wszelkich starań, aby móc zaproponować właścielowi samochodu odpowiednie rozwiązanie. Ten jednak ciągle jest kłębkiem nerwów i zastanawia się z czego ma żyć.
Link do materiału Polsatu z cyklu "Interwencja" autorstawa Jana Kasi:
nowoczesna-ciezarowka-ciagle-sie-psuje
Grafika poglądowa: Pixabay
Utworzona: 2025-01-16