ID: 273661
Co się u mnie zmieniło - wyjaśniam Łysemu.
ID: 273661
ID: 273661
Kolego Łysy.
Pisać jeszcze dobrze nie potrafię. Chciałbym potrafić tak, jak uczyli w szkole, czyli wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Dobrze by było na koniec dołożyć jeszcze jakąś śmieszną puentę.
Kiedy pojawiłem się na tym forum, w roku 2014 (chyba), pracowałem wtedy w UK.
Kierowców uważałem za kolegów i za ludzi takich jak ja. Jedni bardziej, a inni mniej mądrzy. Jedni bardziej, a inni mniej inteligentni, oraz bardziej lub mniej wykształceni. Jednak uważałem, że jakiś tam poziom sobą reprezentują.
Polskich pracodawców natomiast, uważałem wszystkich za cwaniaczków, złodziei, oszustów i kombinatorków.
Jeśli da radę jakiś przepis ominąć, omija. Jeśli da radę jakoś wierzycielowi pieniędzy nie oddać, nie oddaje. Jeśli coś się pracownikom należy, bo ustawodawca nakazał, to przecież nikt nie sprawdzi, że przeterminowane, czy zepsute. Jeśli mój kierowca straci w tygodniu 4 godziny, a ja dzięki temu zatankuję taniej i zaoszczędzę 3 zł, to niech traci czas.
Przewijałem się przez te firmy i trafiałem na różnych. Jeden z nich, naprawdę w lipcu, zeżarł serek homogenizowany, który w rozgrzanym pomieszczeniu biurowym leżał na biurku przez cały weekend. Ja tej historii nie zmyśliłem. Kiedy jechaliśmy na weekendową wycieczkę w góry i chciałem na wyjazd zrobić kanapki, wróć... Ja to chciałem w ogóle nic nie robić, zjeść na miejscu lub po drodze, w restauracji, w pizzerii, albo w fast foodzie, ale dziad zapowiedział, że on tam nawet nie wejdzie i że albo robimy prowiant, albo nie jedziemy. Poszliśmy do sklepu, gdzie ser kupił normalny, ale wędlina była za pół ceny z terminem przydatności do spożycia - do dzisiaj.
No i on uznał, że skoro i tak je zjemy dzisiaj, to kupimy wędlinę za pół ceny. Kupiliśmy, zjedliśmy i jemu nic nie było. Ja siedziałem na kiblu, z miską na kolanach. Leciało ze mnie z obu stron. On miał żołądek jak krokodyl. On by zjadł zdechłą kurę wraz z jelitami oraz z pierzem i chyba by przetrawił. Nauczony żreć wszystko.
To dlatego wyjechałem do UK.
Tam spotkałem się z serdecznością, uczciwością, solidnością i nie miałem poczucia, że nie jestem człowiekiem. Kiedy zachorowałem, albo miałem wypadek, szefowa sama proponowała, żebym jeszcze jeden dzień poleżał.
Gdybym topił się polski dziad i moja szefowa z UK, to na ratunek poleciałbym najpierw do szefowej. Polski dziad, gdyby wleciał do studni i woda by mu sięgała do szyi, do pożyczyłbym wody ze studni sąsiada i przyniósł na plecach. Ba. Pojechałbym na rowerze 150km, tylko po to, żeby mu naszczać do kawy.
Stąd moje teksty odnosiły się do szefów, a teraz od dwóch lat, pracuję na stałe w PL. Już pisałem że mój dziad jest spod Białegostoku i przez dwa lata widziałem go dwa razy. Nie wygłupia się, bo wie, jak ja nie lubię głupoty. Zapowiedziałem mu, że ja już nie jestem dzieciakiem, że mam 45 lat i 20 lat doświadczenia z dziadami. Jak będzie pajacował, to zwyczajnie dostanie po męsku w pysk i się skończy. Jak był we Wrocławiu ostatnio, to przyjechał ze swoim chłopakiem, a będąc bliżej prawdy, to wziął sobie ochroniarza, bo się bał że zarobi w cymbał. Chłop miał 190 cm i bary jak zapaśnik. Może tylko miał sprawiać wrażenie i sprawiał w 100%.
Przez dwa lata pojeździłem polską autostradą i przez dwa lata próbuje polskich kierowców czegoś nauczyć i coś im wyjaśnić.
Grochem o ścianę. Nic. Zero efektu.
Oni wszystko wiedzą lepiej, na wszystkim się znają, na każde pytanie mają odpowiedź i o wszystkim bez zażenowania opowiadają, jak o czymś, na czym zęby zjedli.
Jakby ktoś tak ogłuchł na jedno ucho i nie wiedział z kim ma do czynienia, to mógłby uznać, że gadający, wie o czym mówi.
Wrażenie psuje tylko co chwile wtrącana łacina podwórkowa, w oczy razi niepoprawna polszczyzna, a z całości wylewa się moralność Kalego.
Przypominam, jakby ktoś nie czytał Sienkiewicza. A było to tak:
Kali, to był miejscowy murzyn, który miał służyć pomocą i opieką nad Stasiem i nad Nel.
W rozmowie na temat kradzieży, kali mówił że kradzież być dobra. Bo jak Kali nie mieć krowy i ją ukraść, to już mieć.
Na pytanie Stasia, czy tak samo dobrze, kiedy ktoś Kalemu ukradnie krowę, Kali odpowiedział, że to źle. Wtedy kradzież jest zła.
Dokładnie te same prawidła, trzymają się polskich kierowców. Kiedy on łamie czy nagina przepis, to jest dobrze, bo... Jemu się akurat śpieszy. On ma napięty czas. On musi i tutaj 20 dowolnych powodów, po których pada stwierdzenie: "Nie interesuj się, nie twoja sprawa".
Kiedy na to samo zdecyduję się ja, to słyszę, że mi nie wolno, że jestem taki i owaki, a w ogóle to mnie baran zrobił na próbę i zapomniał zabić.
Naprawdę.
Ostatnio wyłączam radio, na złość jadę 77 i niech się dzieje co chce. Niech wyprzedzają. Kazali się nie interesować, bo to ich sprawa, ich punkty karne i ich pieniądze.
Ja się stosuję i wyłączam radio. Jadę 77, kiedy dojeżdżam do ronda, to już na 700 metrów przed rondem wyłączam tempomat i wjeżdżam na rondo bez dotykania hamulca. Śmieszy mnie zawodowiec, który trzyma gaz w podłodze do ostatniej chwili, a 15 metrów przed rondem, hamuje z 90km/h do 20km/h. To po co gazował, kiedy wiedział, że zaraz będzie stawał?
Kiedyś zadałem przez CB RADIO zagadkę.
Pani w szkole ma 7 uczniów i 7 jabłek w koszyczku.
Musi je rozdać tak, żeby każde dziecko dostało jabłuszko i żeby jedno jabłko zostało w koszyczku.
Dodałem, że to jest zagadka dla dzieci w 3 klasie podstawówki, czyli dla małych dzieci i jest dziecinnie łatwa.
Kierowcy zamilkli, a jeden uznał że wie... On już wie... Trzeba zaje.. ć jedno dziecko.
No... geniusz. Tytan intelektu i mysliciel XXI wieku.
Zapytałem geniusza, czy wie dlaczego się pory roku zmieniają.
Po tym pytaniu usłyszałem, że jestem głupi.
Kolego Łysy.
Pisać jeszcze dobrze nie potrafię. Chciałbym potrafić tak, jak uczyli w szkole, czyli wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Dobrze by było na koniec dołożyć jeszcze jakąś śmieszną puentę.
Kiedy pojawiłem się na tym forum, w roku 2014 (chyba), pracowałem wtedy w UK.
Kierowców uważałem za kolegów i za ludzi takich jak ja. Jedni bardziej, a inni mniej mądrzy. Jedni bardziej, a inni mniej inteligentni, oraz bardziej lub mniej wykształceni. Jednak uważałem, że jakiś tam poziom sobą reprezentują.
Polskich pracodawców natomiast, uważałem wszystkich za cwaniaczków, złodziei, oszustów i kombinatorków.
Jeśli da radę jakiś przepis ominąć, omija. Jeśli da radę jakoś wierzycielowi pieniędzy nie oddać, nie oddaje. Jeśli coś się pracownikom należy, bo ustawodawca nakazał, to przecież nikt nie sprawdzi, że przeterminowane, czy zepsute. Jeśli mój kierowca straci w tygodniu 4 godziny, a ja dzięki temu zatankuję taniej i zaoszczędzę 3 zł, to niech traci czas.
Przewijałem się przez te firmy i trafiałem na różnych. Jeden z nich, naprawdę w lipcu, zeżarł serek homogenizowany, który w rozgrzanym pomieszczeniu biurowym leżał na biurku przez cały weekend. Ja tej historii nie zmyśliłem. Kiedy jechaliśmy na weekendową wycieczkę w góry i chciałem na wyjazd zrobić kanapki, wróć... Ja to chciałem w ogóle nic nie robić, zjeść na miejscu lub po drodze, w restauracji, w pizzerii, albo w fast foodzie, ale dziad zapowiedział, że on tam nawet nie wejdzie i że albo robimy prowiant, albo nie jedziemy. Poszliśmy do sklepu, gdzie ser kupił normalny, ale wędlina była za pół ceny z terminem przydatności do spożycia - do dzisiaj.
No i on uznał, że skoro i tak je zjemy dzisiaj, to kupimy wędlinę za pół ceny. Kupiliśmy, zjedliśmy i jemu nic nie było. Ja siedziałem na kiblu, z miską na kolanach. Leciało ze mnie z obu stron. On miał żołądek jak krokodyl. On by zjadł zdechłą kurę wraz z jelitami oraz z pierzem i chyba by przetrawił. Nauczony żreć wszystko.
To dlatego wyjechałem do UK.
Tam spotkałem się z serdecznością, uczciwością, solidnością i nie miałem poczucia, że nie jestem człowiekiem. Kiedy zachorowałem, albo miałem wypadek, szefowa sama proponowała, żebym jeszcze jeden dzień poleżał.
Gdybym topił się polski dziad i moja szefowa z UK, to na ratunek poleciałbym najpierw do szefowej. Polski dziad, gdyby wleciał do studni i woda by mu sięgała do szyi, do pożyczyłbym wody ze studni sąsiada i przyniósł na plecach. Ba. Pojechałbym na rowerze 150km, tylko po to, żeby mu naszczać do kawy.
Stąd moje teksty odnosiły się do szefów, a teraz od dwóch lat, pracuję na stałe w PL. Już pisałem że mój dziad jest spod Białegostoku i przez dwa lata widziałem go dwa razy. Nie wygłupia się, bo wie, jak ja nie lubię głupoty. Zapowiedziałem mu, że ja już nie jestem dzieciakiem, że mam 45 lat i 20 lat doświadczenia z dziadami. Jak będzie pajacował, to zwyczajnie dostanie po męsku w pysk i się skończy. Jak był we Wrocławiu ostatnio, to przyjechał ze swoim chłopakiem, a będąc bliżej prawdy, to wziął sobie ochroniarza, bo się bał że zarobi w cymbał. Chłop miał 190 cm i bary jak zapaśnik. Może tylko miał sprawiać wrażenie i sprawiał w 100%.
Przez dwa lata pojeździłem polską autostradą i przez dwa lata próbuje polskich kierowców czegoś nauczyć i coś im wyjaśnić.
Grochem o ścianę. Nic. Zero efektu.
Oni wszystko wiedzą lepiej, na wszystkim się znają, na każde pytanie mają odpowiedź i o wszystkim bez zażenowania opowiadają, jak o czymś, na czym zęby zjedli.
Jakby ktoś tak ogłuchł na jedno ucho i nie wiedział z kim ma do czynienia, to mógłby uznać, że gadający, wie o czym mówi.
Wrażenie psuje tylko co chwile wtrącana łacina podwórkowa, w oczy razi niepoprawna polszczyzna, a z całości wylewa się moralność Kalego.
Przypominam, jakby ktoś nie czytał Sienkiewicza. A było to tak:
Kali, to był miejscowy murzyn, który miał służyć pomocą i opieką nad Stasiem i nad Nel.
W rozmowie na temat kradzieży, kali mówił że kradzież być dobra. Bo jak Kali nie mieć krowy i ją ukraść, to już mieć.
Na pytanie Stasia, czy tak samo dobrze, kiedy ktoś Kalemu ukradnie krowę, Kali odpowiedział, że to źle. Wtedy kradzież jest zła.
Dokładnie te same prawidła, trzymają się polskich kierowców. Kiedy on łamie czy nagina przepis, to jest dobrze, bo... Jemu się akurat śpieszy. On ma napięty czas. On musi i tutaj 20 dowolnych powodów, po których pada stwierdzenie: "Nie interesuj się, nie twoja sprawa".
Kiedy na to samo zdecyduję się ja, to słyszę, że mi nie wolno, że jestem taki i owaki, a w ogóle to mnie baran zrobił na próbę i zapomniał zabić.
Naprawdę.
Ostatnio wyłączam radio, na złość jadę 77 i niech się dzieje co chce. Niech wyprzedzają. Kazali się nie interesować, bo to ich sprawa, ich punkty karne i ich pieniądze.
Ja się stosuję i wyłączam radio. Jadę 77, kiedy dojeżdżam do ronda, to już na 700 metrów przed rondem wyłączam tempomat i wjeżdżam na rondo bez dotykania hamulca. Śmieszy mnie zawodowiec, który trzyma gaz w podłodze do ostatniej chwili, a 15 metrów przed rondem, hamuje z 90km/h do 20km/h. To po co gazował, kiedy wiedział, że zaraz będzie stawał?
Kiedyś zadałem przez CB RADIO zagadkę.
Pani w szkole ma 7 uczniów i 7 jabłek w koszyczku.
Musi je rozdać tak, żeby każde dziecko dostało jabłuszko i żeby jedno jabłko zostało w koszyczku.
Dodałem, że to jest zagadka dla dzieci w 3 klasie podstawówki, czyli dla małych dzieci i jest dziecinnie łatwa.
Kierowcy zamilkli, a jeden uznał że wie... On już wie... Trzeba zaje.. ć jedno dziecko.
No... geniusz. Tytan intelektu i mysliciel XXI wieku.
Zapytałem geniusza, czy wie dlaczego się pory roku zmieniają.
Po tym pytaniu usłyszałem, że jestem głupi.
~Cyprian Kleofas Kozłowicz*.dynamic-1-kat-k-4-3-0.vectranet.pl
*.dynamic-1-kat-k-4-3-0.vectranet.pl
Posty (12)
~Cyprian Kleofas Kozłowicz | jak w temacie... | |||
Ł ysy
| Cypek. Na zlość możesz mamie sikać do wanny. Odpuść "na złość" i może narcyzie staniesz się normalnym człowiekiem. | |||
~Yacenty, czy już dzisiaj | Każdemu szeryfowi dróg polskich powinno się zabierać prawko. Ty Cypek w ogóle nie powinieneś otrzymać takich uprawnień. Przyznaj się, gdzie je kupiłeś i nie będziemy drążyć tematu. | |||
~Hycel | Wariat na swobodzie największym zagrożeniem jest w przyrodzie. | |||
jacek-kuba
| łysy uciekł znowu? | |||
~Kris | Dla mnie to niesamowite jak przebywanie w zamkniętej kabinie powoduje spustoszenie w mozgu. Ale to chyba eksperyment psychologiczny na miarę Zimbardo | |||
~Cyprian Kleofas Kozłowicz | I znów. Sioferaki krytykują mnie, ale jazda w odległości 2 metrów od poprzedzajacego pojazdu, nie jest dla nich problemem. I za karę za te komentarze, jutro na autostradzie 75km/h i dwa razy hamowanie, czyli uczenie tumanów. Zobaczymy czy nie nauczę ich trzymania bezpiecznej odległości. Czytajcie jutro wiadomości. Będzie karambol i się ponajeżdżają, to może się czegoś nauczą. Będę ich szkolił... do skutku. Ciekawe komu się najpierw znudzi. | |||
~Cyprian Kleofas Kozłowicz | Będziecie mieli wypadeczek za brameczkami. Jak to jest, że czym głupszy, tym więcej zdrobnień stosuje. Za światełeczkami jest wypadeczek i przez to jest koreczek. Już nawet w kabarecie sie z tego śmieją, a te barany nadal swoje. Jezuuu... Jak ja się wstydzę tego, że jeżdżę ciężarówką. Nowo poznanym osobom tego nie mówię. Zawsze mówię, że pracuję w biurze. | |||
~Buachachacha! | Łocipek, ty jesteś za głupi żeby jeździć ciężarówką. To nie jest robota dla mięczaków! A ty cipka jesteś. Buachachachaflacha ! | |||
leon
| Cykorian. Wykształciuchu. Od kiedy to mój kolega Ł ysy jest twoim "kolegą",? ?? | |||
~Remik | leon przestań czepiać sie Cypriana, na tym forum i tak są już "puchy", a tak to zawsze coś nowego wpada. | |||
Ł ysy
| Cypek. Nie jesteś moim kolegą. Wciśnij na luz. Ta forma grzecznosciowa w twoim wykonaniu nie przechodzi. |
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...

Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.