ID: 242956
wożenie gołębi - przestroga dla świeżaków szukających nowej pracy POMORSKIE
ID: 242956
ID: 242956
Cześć, dzisiaj opowiem wam historię, która przydarzyła mi się w zeszłym tygodniu. Otóż żeby wam zobrazować moją osobę to pracuje w administracji publicznej a od października 2018 posiadam C+E bo bardzo chciałem rzucić wszystko i iść za fajerkę jednak w wyniku kilku sytuacji musiałem zaniechać moich planów. W związku z powyższym postanowiłem, że poszukam sobie pracy dodatkowej na popołudnia/wieczory lub weekendy. Na początku zeszłego tygodnia poprzez znajomego dostałem nr telefonu do pewnego właściciela firmy transportowej z którym po krótkiej rozmowie oznajmił mi, że mogę jeździć co weekend z gołębiami na Niemcy - zawsze 2 te same miejsca, co wyjazd inne i jeżeli jestem zainteresowany to zaprasza na rozmowę bo wg niego ludzie nie chcą pracować więc jak zależy mi na pracy to on pracę ma. Muszę przyznać, że ucieszyłem się bardzo bo w końcu po długich poszukiwaniach miałem nadzieję na dodatkową pracę i to na ciężarówce. Po dojechaniu na firmę moim oczom ukazała się niestety mała 7, 5t z kurnikiem do spania. Cóż tam myślę, ważne że jest - doczyszczę, dopicuję i będzie lala. I zaczynam wypytywać co i jak, kiedy wyjazdy, jakie pieniądze itp. Wyjazd w zależności czy krótszy (przy granicy z PL) czy dalszy :) (obok Hamburga) zaczynał się w piątek ok 19 lub w sobotę rano a więc i kasa też zróżnicowana w zależności od trasy ale na akceptowalnym jeszcze wtedy poziomie bo za chwilę zaczął się armagedon (w sumie to śmiać mi się chciało). Pierwszy strzał jaki dostałem - szefo mówi - wiesz to nie tak, że ty jedziesz i musisz się martwić co z ptakami bo one będą miały opiekuna. Myślę - łał8230; jeszcze lepiej bo skąd ja mam wiedzieć jak zająć się gołębiami, jednak moje łał szybko zgasło gdy spojrzałem w stronę kabiny :) Mówię do niego - ale jak mamy spać razem w kurniku? Szefo zareagował z takim lekkim zdziwieniem na moje pytanie co zrozumiałem po chwili gdy zadałem kolejne pytanie. W związku z tym, że są to w końcu ptaki a ja jak wiecie nie mam doświadczenia to pytam szefuncia - A z gołębiami to jeździ się na tacho? Jest inny czas pracy czy jak bo ja zielony w tym jestem. Szefo nie patrząc mi w oczy z odwróconą głową mówi mi - Tacho to jest tylko dla mnie. I kontynuuje - Przyjedziesz tu do mnie na bazę o w piątek o 19, weźmiesz auto i pojedziesz 20 km załadować gołębie i opiekuna ptaków a później lecisz na Niemcy tylko wiesz nie jak pirat tylko tak, żeby nie rzucać się w oczy. Myśle sobie - K... a coś mi tu nie pasuje z czasem bo start 19 - dojazd - załadunek - strzał na D - puszczanie gołębi i powrót, czy ja się na pewno wyrobię w końcu mam regularną pracę od pn-pt więc pytam szefuncia czy zdarzało się aby powroty były później? Szefo mówi, że nie - może raz na 5 lat z winy awarii pojazdu ale nic poza tym. Pytam więc a puszczanie gołębi zawsze jest o tej samej godzinie? No przecież po to jedziesz o 19 żeby chwilę odpoczęły rano i mogły wylecieć ok 7 no czasem 8, 10... zależy też od pogody bo i po południu czasem, różnie to jest. Mój entuzjazm mocno opadł bo zbyt dużo niespójnych informacji dostałem i coś mnie tknęło i mówię do niego pewnym głosem aby nabrał pewności że jestem dalej zainteresowany - czyli w piątek przyjadę, pakuję się do auta i tarczki nie wypisuję? I teraz najlepsze - no jak to nie wypisujesz, musisz to zrobić tylko jedź tak aby nie rzucać się w oczy. Wiesz mówi, te bliższe miejsce przy granicy to jeszcze można dojechać na strzała ale obok Hamburga to już trzeba 2 tarczki a opiekun ptaków prawka nie ma więc jakoś to trzeba rozpisać ; ). Czyli co jadę bez pauzy, puszczam i powrót? No tak mówi - wiesz jak będziesz mocno zmęczony to jaj sobie nie rób tylko stań na chwilę bo wiesz bezpieczeństwo najważniejsze. Na koniec jeszcze mówi - wiesz widzę że fajny chłopak jesteś i chcesz pracować bo ja tu co chwilę mam młodych ale jedno kółko i już więcej nie jadą, prawko zrobili bo myśleli, że to praca jak w biurze a to nie jest tak. Uśmiechnąłem się tylko i pożegnałem. W drodze do domu tylko myślałem o młodych kierowcach, którzy z nadzieją rozpoczęcia wymarzonej pracy na CE dali się wpuścić i pojechali na coś takiego - szczerze to myślałem, że takie historie o tzw Dziadtransach to ludzie zmyślają.
Cześć, dzisiaj opowiem wam historię, która przydarzyła mi się w zeszłym tygodniu. Otóż żeby wam zobrazować moją osobę to pracuje w administracji publicznej a od października 2018 posiadam C+E bo bardzo chciałem rzucić wszystko i iść za fajerkę jednak w wyniku kilku sytuacji musiałem zaniechać moich planów. W związku z powyższym postanowiłem, że poszukam sobie pracy dodatkowej na popołudnia/wieczory lub weekendy. Na początku zeszłego tygodnia poprzez znajomego dostałem nr telefonu do pewnego właściciela firmy transportowej z którym po krótkiej rozmowie oznajmił mi, że mogę jeździć co weekend z gołębiami na Niemcy - zawsze 2 te same miejsca, co wyjazd inne i jeżeli jestem zainteresowany to zaprasza na rozmowę bo wg niego ludzie nie chcą pracować więc jak zależy mi na pracy to on pracę ma. Muszę przyznać, że ucieszyłem się bardzo bo w końcu po długich poszukiwaniach miałem nadzieję na dodatkową pracę i to na ciężarówce. Po dojechaniu na firmę moim oczom ukazała się niestety mała 7, 5t z kurnikiem do spania. Cóż tam myślę, ważne że jest - doczyszczę, dopicuję i będzie lala. I zaczynam wypytywać co i jak, kiedy wyjazdy, jakie pieniądze itp. Wyjazd w zależności czy krótszy (przy granicy z PL) czy dalszy :) (obok Hamburga) zaczynał się w piątek ok 19 lub w sobotę rano a więc i kasa też zróżnicowana w zależności od trasy ale na akceptowalnym jeszcze wtedy poziomie bo za chwilę zaczął się armagedon (w sumie to śmiać mi się chciało). Pierwszy strzał jaki dostałem - szefo mówi - wiesz to nie tak, że ty jedziesz i musisz się martwić co z ptakami bo one będą miały opiekuna. Myślę - łał8230; jeszcze lepiej bo skąd ja mam wiedzieć jak zająć się gołębiami, jednak moje łał szybko zgasło gdy spojrzałem w stronę kabiny :) Mówię do niego - ale jak mamy spać razem w kurniku? Szefo zareagował z takim lekkim zdziwieniem na moje pytanie co zrozumiałem po chwili gdy zadałem kolejne pytanie. W związku z tym, że są to w końcu ptaki a ja jak wiecie nie mam doświadczenia to pytam szefuncia - A z gołębiami to jeździ się na tacho? Jest inny czas pracy czy jak bo ja zielony w tym jestem. Szefo nie patrząc mi w oczy z odwróconą głową mówi mi - Tacho to jest tylko dla mnie. I kontynuuje - Przyjedziesz tu do mnie na bazę o w piątek o 19, weźmiesz auto i pojedziesz 20 km załadować gołębie i opiekuna ptaków a później lecisz na Niemcy tylko wiesz nie jak pirat tylko tak, żeby nie rzucać się w oczy. Myśle sobie - K... a coś mi tu nie pasuje z czasem bo start 19 - dojazd - załadunek - strzał na D - puszczanie gołębi i powrót, czy ja się na pewno wyrobię w końcu mam regularną pracę od pn-pt więc pytam szefuncia czy zdarzało się aby powroty były później? Szefo mówi, że nie - może raz na 5 lat z winy awarii pojazdu ale nic poza tym. Pytam więc a puszczanie gołębi zawsze jest o tej samej godzinie? No przecież po to jedziesz o 19 żeby chwilę odpoczęły rano i mogły wylecieć ok 7 no czasem 8, 10... zależy też od pogody bo i po południu czasem, różnie to jest. Mój entuzjazm mocno opadł bo zbyt dużo niespójnych informacji dostałem i coś mnie tknęło i mówię do niego pewnym głosem aby nabrał pewności że jestem dalej zainteresowany - czyli w piątek przyjadę, pakuję się do auta i tarczki nie wypisuję? I teraz najlepsze - no jak to nie wypisujesz, musisz to zrobić tylko jedź tak aby nie rzucać się w oczy. Wiesz mówi, te bliższe miejsce przy granicy to jeszcze można dojechać na strzała ale obok Hamburga to już trzeba 2 tarczki a opiekun ptaków prawka nie ma więc jakoś to trzeba rozpisać ; ). Czyli co jadę bez pauzy, puszczam i powrót? No tak mówi - wiesz jak będziesz mocno zmęczony to jaj sobie nie rób tylko stań na chwilę bo wiesz bezpieczeństwo najważniejsze. Na koniec jeszcze mówi - wiesz widzę że fajny chłopak jesteś i chcesz pracować bo ja tu co chwilę mam młodych ale jedno kółko i już więcej nie jadą, prawko zrobili bo myśleli, że to praca jak w biurze a to nie jest tak. Uśmiechnąłem się tylko i pożegnałem. W drodze do domu tylko myślałem o młodych kierowcach, którzy z nadzieją rozpoczęcia wymarzonej pracy na CE dali się wpuścić i pojechali na coś takiego - szczerze to myślałem, że takie historie o tzw Dziadtransach to ludzie zmyślają.
Posty (8)
kant84
| jak w temacie... | |||
~Sławomir | Takie niestety są realia w pl dziadtransach. I po takim kursie co niektórzy rezygnują z transportu, bo są przerażeni pracą | -1 | ||
~Pan Ordynator | Od dawna już piszę że dziadów trzeba eliminować. Szkoda że nie nagrałeś tej rozmowy, itd i pip miałyby ciekawy materiał szkoleniowy. | -1 | ||
kant84
| Niestety to prawda - wielu rezygnuje po takiej przygodzie a rozmowy nie nagrywałem bo się po prostu czegoś takiego nie spodziewałem :) | |||
~dobry kolega | Pierwsze slysze o czyms takim po h.. uj wozisz te ptaki do de i je tam wypuszczasz? | |||
gigi
| guma mo*do ty moja, nareszcie jesteś... | |||
~Walery | Ja Ci cos powiem. Zrobiles prawko i chcialbys zeby swiat byl dla Ciebie. Najpierw chcesz jezdzic na tacho a potem na poniedziałek musisz być. Opowiem Ci moją historię. Mam obecnie 27 lat. Zaczynalem w technikum robic prawko. Kiedy skończyłem szkole i zdałem mature mialem juz komplet dokumentów. Miesiac po ruszylem w pierwsza trase. Trase do Bialorusi. Nie wiedzac wiele a praktycznie nic. Gosc mnie przyjal bo znal ojca - kierowce. Mowi nie będziesz wiedzial to sie ojca poradzisz. Ruszylem Scania z '97 naczepa szmata. Pierwszy zaladunek odpadly mi rece. Wiatr deszcz plandeka sie poprzesuwala, nic nie pasowalo. Potem wyjazd na odprawe. Granica 35 godzin. Odprawa w By i rozladunek. 3 dni czekania powrot. W sumie 2000 km w 2 tyg. Wiecej stania jak jazdy Lipiec auto bez klimy. Jednym slowem lzy w oczach. I tak jezdzilem az zaczela sie zima. Po By przyszla Rosja. Wiesz co to znaczy zima w Rosji? Tez nie wiedziałem. Szybko sie przekonalem i poznalem smak takiej drajwerki jak przed laty. Robienie kola na mrozie pekajace przewody zakopanie w sniegu itp. Dostalem po * mocno. Glupi szef nie pomagal. Zarobki to nawet nie bede Ci mowil bo jak Ci powiem ze 4 tys w porywach 5 to sie usmiejesz. Ale to byl początek nie dyskutowalem. Nauczylem sie roboty zycia i poszedlem do firmy gdzie po 2 miesiacach dostalem nowy sklad. Zupełnie nowy fabryczny sklad. Na start bylo auto 2009-przepasc przeskok naczepa firanka. Przejezdzilem 2 lata. Jako pierwszy sprawdzalem spedycje na Skandynawie, gosc mial zaufanie do 20 latka, przypadek? Nie! Widzisz kto jest driver a. Kto *. Potem miejska kurierka jakies tam codzienne powroty i obecnie od 3 lat podwojna obsada z narzeczona nowe auto+chlodnia. Sluchaj ja mam 27 lat i 7 lat doświadczenia. Ja idac na rozmowe musze tłumaczyc ze robiłem dluga kwalifikacje i mogłem przed 21 rokiem zycia jezdzic. Chociaż przepis mowil ze osoba na stanowisko kierowcy wiek 21 lat ale jesli dluga kw mozna bylo od 18. Bylo jak bylo na wschód sie udawalo na zachodzie przy kontroli nie zauwazono a moze miałem szczescie. Co do tacho. Widzisz dzis sie boje jezdzac na Es wyciac nawet 1 km. Ale kiedy sie robota posypala a musialem byc w domu bo ktos zachorowal to jak wystartowalem z Bułgarii to stawalem na zmiane karty i siku. Jakies tam 1600 km do domu +2 granice+gory na Slowacji etc itp. Nie wszystko w transporcie jest zalezne od szefa. Szanuje sie tacho bo wiadomo kosztuje i trzeba sie wysypiac. Tylko jesli ty chcesz sie nauczyc i jeszcze w poniedziałek byc w domu to czasami po prostu zamykasz ryja i tanczysz jak graja. Wedlug mnie jestes roszczeniowym dupkiem mamisynkiem co myslal ze zrobi prawko i juz bedzie mogl kupić portfel na lancuszku i drewniaki na Nevadzie. Rzeczywistosc jest inna. Albo sie godzisz albo splywaj. Transport mozesz uprawiac jesli w życiu masz poukładane. Bo jesli ty bedziesz ciagle liczyl jak w biurze 8-16 to bedziesz chodził rozczarowany niemalze codziennie. Wez to prawko wyrzuc albo utop w kiblu bo bedziesz kolejnym desperatem i marzycielem. Tą robotę albo robisz z powolania albo daj sobie od razu spokoj. Pozostaja symulatory od ktorych wstajesz jak sie znudzi. Z kabiny nie wyjdziesz bo juz mi sie nie chce. A co do pracodawcy. Mozesz robic u niego legal pauzy tylko jak nie wrocisz na poniedziałek to czyja bedzie wina? Podejmujac robote na Kz nie będziesz co weekend w domu i wtedy tez szef zly? To twoje wybory decydują o tym co masz. Chcesz byc czesto idz na patelnie wkolo komina. Chcesz podróży? Lec na Finlandie Portugalie wysoko na Norwegie. Poznasz smak bedziesz oceniał. Jedziesz z gosciem ze dziadtrans. Postaw sie na miejscu kogos bez pracy i ma rodzine. Ty cieple gniazdko w biurze a kierownica tylko dodatek. Jak będziesz musial to nie bedziesz dyskutowal tylko wsiadziesz pojedziesz zeby dzieci mialy co jesc. O ile nie bylem w wojsku i jestem przeciwnikiem tego to dla takich trędulcow powinno byc obowiązkowe | 3 | ||
~Polski dziod | Nie wiem co w tym dziwnego, u Polskiego dziada to normalna rzecz tak się jeżdzi. | -1 |
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...

Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.