Zmiany w czeskim systemie poboru opłat drogowych
Od 1 grudnia 2019 roku za egzekwowanie należności za przejazd czeskimi autostradami odpowiadać będzie czesko-słowackie konsorcjum CzechToll i SkyToll, zaś od początku przyszłego roku zmiany obejmą także drogi pierwszej kategorii. Konieczność ponownej rejestracji w systemie wynika z rozwoju technologicznego. Nasi południowi sąsiedzi będą wykorzystywać globalny system satelitarny pozycjonowania (GNSS) z technologią mikrofalową (DSRC). Ten ruch to odpowiedź na nowe europejskie standardy, których celem jest ujednolicenie systemu elektronicznego poboru opłat drogowych w całej Europie. W praktyce nie oznacza to drastycznych zmian dla kierowców, jednak zarówno osoby prywatne, jak i właściciele firmowych flot muszą dokonać ponownej rejestracji pojazdów oraz wymienić urządzenie pokładowe na nowy model. Nie zmienia się również sposób naliczania myta. Stawka nadal będzie uzależniona od typu pojazdu i długości przejechanej trasy.Polacy w czołówce spóźnionych
MYTO CZ opublikowało niechlubną dla nas statystykę, przedstawiającą stosunek pojazdów dotychczas zarejestrowanych w systemie poboru opłat do tych, których właściciele dokonali już formalności dotyczących ponownej rejestracji. Okazuje się, że zaledwie co drugi jeżdżący po czeskich trasach samochód został ponownie zarejestrowany w internetowym systemie. Co prawda pod względem procentowym za nami plasują się Rumuni, Niemcy i Litwini, jednak „przodujemy” pod względem bezpośredniej liczby aut, w przypadku których występuje zwłoka z procedurą. Otóż aż 65 000 pojazdów powinno jak najszybciej dokonać rejestracji. Co ciekawe, Czesi również nie spieszą się z formalnościami. Mimo że prawie połowa pojazdów jest już zarejestrowanych, to wciąż czeka na to 31 000 samochodów.Co się stanie, jeśli do 1 grudnia niezarejestrowane auta staną na granicy? Jeśli nadal liczba samochodów nadal będzie tak duża, może dojść do istnego paraliżu drogowego, ponieważ to właśnie polskie pojazdy stanowią największą grupę zagranicznych ciężarówek na czeskich drogach. Oczekiwanie na odbiór OBU będzie liczone w godzinach, co zupełnie zatamuje ruch. Spółka CzechToll szacuje, że korek na granicy rozciągnie się na dziesiątki kilometrów. Najtrudniejsza sytuacja dotyczy miejscowości Lanžhot, gdzie korki mogą osiągnąć nawet długość 44 km. Dodatkowo za brak nowego urządzenia pokładowego grozi wysoka grzywna – łącznie przewoźnika może kosztować to 16 000 złotych.