Trasa, powtórzona w latach 1937 i 1938, okazała się wielkim sukcesem i spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. Inżynierowie General Motors stworzyli więc nową wersję Futurelinera, której premiera miała miejsce na Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 r. Pojazd zyskał niesamowity design i nie przypominał niczego, co istniało wcześniej, ani tego, co miało dopiero nadejść w przemyśle motoryzacyjnym – można go więc określić mianem retro-futurystycznego. Lśniący chromem wehikuł przestał być wyłącznie pojazdem do transportu ładunków, a stał się mobilną jednostką wystawienniczą ukazującą w innowacyjny sposób ciekawostki techniczne w różnych częściach swojego nadwozia. Jego wygląd przypisuje się ówczesnemu projektantowi GM, Harleyowi Earlowi. Źródłem jego inspiracji były pociągi dużych prędkości z lat 30. i 40. XX wieku oraz styl art déco.

Dalsza część tekstu pod zdjęciem
Futureliner wyróżniał się charakterystyczną czerwono-białą kolorystyką nadwozia, która kontrastowała z chromowanymi panelami bocznymi. Jednak główną jego cechą była przemyślana konstrukcja i wyjątkowa funkcjonalność. Panel dachowy można było unieść na podnośnikach teleskopowych, a w jego dolnej części zamontowano światła i klaksony, które były wykorzystywane podczas wystaw. Otwierane były także ściany boczne przestrzeni ładunkowej, tworząc przestrzeń, w której prezentowano wynalazki. Kierowca siedział wysoko na fotelu umieszczonym w centralnym miejscu kokpitu. Panoramiczne szyby zapewniały mu pole widzenia w zakresie 270°. Dostęp do kabiny przez strome schody był sprytnie zakamuflowany – drzwi były płynnie wkomponowane w nadwozie po bokach grilla chłodnicy i pokryte w dolnej części chromowanymi listwami. Parametry techniczne nie robiły jednak takiego wrażenia jak stylizacja nadwozia. Wersja z 1939 roku wyposażona była w 4-cylindrowy silnik, który generował około 145 KM mocy maksymalnej i pozwalał rozwinąć prędkość zaledwie 60 km/h. Pojazd mierzył 3,5 m wysokości, 2,4 m szerokość i 10 m długości.

Dalsza część tekstu pod zdjęciem
Wyprodukowano łącznie 12 sztuk Futurelinerów. Warto podkreślić, że wszystkie zostały wykonane całkowicie ręcznie i były budowane jeden po drugim, co jest nie do pomyślenia w dzisiejszym systemie produkcji taśmowej. Pojazdy wyruszyły na tournée w latach 1940 i 1941. Jednak ze względu na trwającą wojnę światową, zaledwie kilka miesięcy po zakończeniu drugiej tury, projekt został przerwany. W 1952 roku pojazdy ponownie znalazły się w centrum uwagi. Ówczesny prezes General Motors, Harlow Curtis, postanowił przywrócić „Paradę Postępu”. Tym razem ciężarówki wyposażono w silnik GMC 302, który prędkość maksymalną zwiększył zaledwie do 70 km/h. W tym czasie telewizja zdążyła już zyskać szerszą popularność i dostęp do informacji stał się o wiele łatwiejszy. Znacznie spadł również entuzjazm społeczeństwa dla targów naukowo-technicznych. Po dwóch edycjach kierownictwo GM zdało sobie sprawę, że świat się zmienił i definitywnie zaprzestało organizowania objazdowych wystaw.

Dalsza część tekstu pod zdjęciem
Firma pozbyła się pojazdów. Dwa przekazano policji stanu Michigan dla celów szkoleniowych w zakresie bezpieczeństwa, a pozostałe 10 sprzedano klientom prywatnym. Podobno do dzisiaj zachowało się 9 z nich, przy czym nie wszystkie zostały odrestaurowane i niektóre niszczeją. Jeden z Futurelinerów został przerobiony na transporter typu pickup. Konwersji dokonał kolekcjoner i mechanik Brad Boyajian, który odbudował także dwa inne egzemplarze tego modelu. Za każdy z trzech odrestaurowanych pojazdów oferowano ceny nie niższe niż 1,25 miliona dolarów. Niezwykła była renowacja Futurelinera nr 11, która wymagała szeroko zakrojonych prac trwających 18 miesięcy na przełomie lat 2013-2014. Odbudowę i modernizację przeprowadzono dla potrzeb programu telewizyjnego „Bitchin’ Rides”. Niesamowite jest to, że ciężarowy oldtimer został w 2015 r. sprzedany na aukcji za około 4,4 miliona dolarów! Dzięki temu znalazł się na liście 10 najdroższych amerykańskich samochodów w historii.
Źródło: YouTube
Zdjęcia: screeny YouTube