Tomasz Rejek, prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych w Gdyni twierdzi, że proponowany przez ministerialnych urzędników termin wprowadzenia w życie nowego obowiązku jest nie do zaakceptowania. Podkreśla, że obecna sytuacja - nauczanie i egzaminowanie z wykorzystaniem lekkich ciężarówek z przyczepami - trwa stanowczo zbyt długo, co zmusza firmy transportowe do przeprowadzania ponownych szkoleń świeżo upieczonych kierowców, którzy nie potrafią właściwie prowadzić ciężkich zestawów transportowych, wykorzystywać ich systemów pokładowych, sprzęgać ciągników z naczepami, cofać do rampy itp. Stan oderwania systemu szkolenia i egzaminowania od realiów branży transportowej trwa latami, a przecież 40-tonowe zestawy z naczepami pełnią dominującą rolę nie tylko w transporcie międzynarodowym, ale i krajowym.
Prezes stowarzyszenia, które od lat prowadzi ośrodek szkolenia kierowców, zwraca uwagę na jeden nieszczęśliwy zapis rozporządzenia, zgodnie z którym dopuszczalna masa całkowita zestawu z naczepą, wykorzystywanego podczas egzaminu na kat. C+E, musi mieć co najmniej 20 ton. Rodzi to pole do popisu dla autorów różnych „wynalazków” na kołach.
Ostatnio jeden z ośrodków szkolenia kierowców wzbogacił się o eksperymentalny zestaw ciężarowy. Przerobił często wykorzystywany podczas kursów przygotowawczych i egzaminów na kategorię C samochód ciężarowy MAN TGL 12.250 na ciągnik siodłowy i dołączył do tego lekką, jednoosiową naczepę specjalnie dopasowaną do samochodu dystrybucyjnego z dzienną kabiną przez firmę Konar. Wszystko po to, żeby było taniej. Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać z tego pomysłu? To ma się nijak do tego, co zakładało środowisko przewoźników, czyli uczenia i egzaminowania kierowców C+E na pojazdach wykorzystywanych w ponad 90 procentach w transporcie ciężkim. W ministerstwie zapomniano o zmianie, moim zdaniem najważniejszego przepisu, a mianowicie podwyższeniu pułapu dmc zespołu pojazdów z 20 do 40 ton w przypadku egzaminu na C+ENasz rozmówca podkreśla, że część renomowanych ośrodków szkolenia, w oczekiwaniu na zmianę regulacji prawnych, już zakupiło ciągniki siodłowe z naczepami - z myślą o kursach dla kandydatów na kierowców, jak i w zakresie kwalifikacji wstępnej. Natomiast marka MAN przygotowała i zaprezentowała ciągnik siodłowy specjalnie przystosowany do nauki jazdy C+E, wyposażony m.in. w dodatkowy hamulec dla instruktora, a także zautomatyzowaną skrzynię biegów.
mówi Tomasz Rejek.
W tej sytuacji pojawienie się w zasobach ośrodków szkolenia „dziwnych” zestawów z naczepami, oderwanych od realiów branży transportowej, należy uznać za kompletne niezrozumienie albo lekceważenie istoty problemu. To szkolenia kierowców powinny być dopasowane do potrzeb rynku, a nie odwrotniemateriał własny etransport.pl
konkluduje Tomasz Rejek.