Systematycznie rośnie ilość płodów rolnych eksportowanych z ukraińskich portów Morza Czarnego. Nasz sąsiad postanowił, nie zważając na ryzyko i zagrożenia rosyjskimi atakami, uruchomić przewozy przez porty czarnomorskie i naddunajskie oraz transportować tą drogą maksymalnie dużo zboża i innych produktów. Dzięki porozumieniu naszego sąsiada z Rumunią polskie firmy mogą wkrótce bezpowrotnie stracić szansę na odegranie znaczącej roli w eksporcie ukraińskich produktów. Nie mówimy tylko o zbożu. We wrześniu eksport ukraińskich produktów rolnych wyniósł 3,6 mln t, jednak, aby rolnictwo pozostało kluczową gałęzią tamtejszej gospodarki, wartość ta powinna wzrosnąć do ok. 6 mln t miesięcznie. Dziś jest to praktycznie niewykonalne tylko przez ukraińskie porty, chociaż – jak wynika z obliczeń Bloomberga, dokonanych na podstawie danych MarineTraffic – w miesiącu od 16 września do ukraińskich portów wpłynęły 32 statki o łącznej nośności ok. 1,4 mln t.
To nadal zbyt mało, żeby można było powiedzieć: „Nie potrzebujemy już pociągów”. Jednak to ostatni moment, kiedy Polska może powalczyć o utrzymanie jakiejś części tych przewozów oraz przygotowanie dobrego gruntu logistycznego pod przyszłą odbudowę Ukrainy. Zboże można eksportować różnymi drogami, ale już materiały budowlane i elementy wyposażenia, choćby tylko z racji położenia najważniejszych fabryk i lokalizacji klientów, bez wątpienia najłatwiej i najszybciej wieźć właśnie przez Polskę podkreśla zdecydowanie Marcin Witczak, prezes zarządu Laude Smart Intermodal SA.
Skalę wyzwań, które dopiero stoją przed logistyką, pokazują najnowsze dane Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej. Wycenia ona zniszczenia infrastruktury na 151 mld dol. Łączne koszty związane z odbudową to 411 mld euro – wynika z szacunków Banku Światowego.
Konkurencja nie śpi
Polscy przewoźnicy i polskie porty konkurują nie tylko z portami rumuńskimi, lecz także z przewozami realizowanymi południowym szlakiem, przez Słowację i Czechy do Niemiec.
Nie wiem, czy było to do uniknięcia, biorąc pod uwagę masę towarów, które Ukraina musi wywieźć, ale – tak czy inaczej – ideologizowanie przewozów zawsze prowadzi do tego, że tracą firmy i ludzie podsumowuje Witczak.
W ciągu 12 miesięcy zawieszenia blokady Ukraina wyeksportowała drogą morską ok. 33 mln t produktów rolnych. Przywrócenie zdolności w portach czarnomorskich i małych, rzecznych, położonych nad Dunajem może zdecydowanie zmienić reguły gry w logistyce przewozów zboża.
To naprawdę ostatnia okazja, by odrzucając emocje, postawić na realizację inwestycji w infrastrukturę, które pozwolą na przedstawienie Ukrainie długoterminowej, realnej i efektywnej oferty przewozów. Oferty, która będzie atrakcyjna również przy otwartych szlakach czarnomorskich. My już zaoferowaliśmy na umownym stole negocjacyjnym 1240 specjalistycznych platform kolejowych i kilka tysięcy kontenerów, które dziś są aktywnie wykorzystywane do transportu produktów z Ukrainy do Europy. Za chwilę – i wspominam o tym z pełną świadomością – drożne linie kolejowe o odpowiedniej przepustowości będą niezbędne do transportu zarówno tego, co Ukraina eksportuje, jak i materiałów do odbudowy kraju. Nie mamy czasu, żeby zastanawiać się zbyt długo. Potrzebujemy inwestycji w infrastrukturę nadgraniczną po polskiej stronie. Nie interesują nas plany, ważne są konkrety. Inni to robią, dlaczego my ciągle czekamy? dodaje Witczak.
A kto nie śpi, ten zarabia
Patrząc na tranzyt ukraińskiego zboża, musimy zacząć od pewnych wyjaśnień. Jak wyjaśnia prezes Marcin Witczak, kluczowy jest fakt, że ukraińskie zboże nie zalewa Europy. W ciągu 12 miesięcy od sierpnia 2022 r. do lipca 2023 r. całkowity import do Unii Europejskiej z Ukrainy wyniósł równowartość 4,6% średniej produkcji pszenicy i 22,2% średniej produkcji kukurydzy w UE w latach 2018–2022. Jednak produkcja kukurydzy w UE w tym okresie spadła o ponad 20 mln t w porównaniu z 2021 r. z powodu złych zbiorów. Przywóz z Ukrainy tylko częściowo zrekompensował tę lukę.
W tym samym czasie Unia Europejska zwiększyła eksport zboża do krajów afrykańskich, więc globalne przepływy eksportu zboża zostały po prostu przekierowane. To wiarygodne dane z raportu Bruegela, europejskiego zespołu doradców specjalizującego się w ekonomii podkreśla prezes Witczak.
Podczas kiedy wszyscy żyli „zbożem, które miało zalać Polskę”, do Polski wtaczała się lawina białoruskiej – być może w rzeczywistości nawet rosyjskiej – śruty rzepakowej. Łatwiej było blokować ukraińskie zboże niż mniej lub bardziej białoruski rzepak (który również chwieje polskich rynkiem olejowym). Paradoks polegał więc na tym, że zgodnie z przyjętym 16 września 2023 r. rozporządzeniem Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych nie wolno było przywozić do Polski ukraińskiej śruty rzepakowej, ale nikomu nie przeszkadzał drastyczny wzrost importu śruty rzepakowej z Białorusi i Rosji. Według najnowszych dostępnych wyliczeń Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju w całym sezonie 2022/2023 import z Białorusi wyniósł bowiem 64 697 t śruty rzepakowej wobec 7115 t w sezonie 2021/2022, a więc nastąpił wzrost aż o 909% i o 937% w porównaniu ze średnim wolumenem importu śruty rzepakowej z poprzednich czterech sezonów (6892 t).
Laude nie zrezygnuje z Ukrainy
W najbliższych latach firma zainwestuje ok. 250 mln euro w rozwój mostu kolejowego pomiędzy Ukrainą a UE. Warto też dodać, że spółka jest obecna na ukraińskim rynku przewozów kolejowych od 2008 r.
Wszystkie nasze decyzje strategiczne potwierdzają, że wierzymy w potencjał współpracy polsko-ukraińskiej i szerzej, europejskiej oraz z optymizmem patrzymy w przyszłość. Ani na chwilę od rozpoczęcia wojny nie zatrzymaliśmy działalności na terenie Ukrainy. Jesteśmy przekonani, że jej miejsce jest w Unii Europejskiej. Nasz program inwestycyjny jest zorientowany na wymianę gospodarczą pomiędzy Europą a Ukrainą. Kolej jest tutaj kluczowym elementem zarówno w eksporcie, jak i w imporcie, a nasza spółka – liczącym się operatorem. Sądzimy, że zaoferowanie Ukrainie konkurencyjnego cenowo, a przede wszystkim dużego wolumenowo przewozu zbóż to realne i efektywne dla wszystkich stron rozwiązanie sporu o dostarczanie zboża na polski rynek. Musimy się skupić na udrożnieniu kanałów logistycznych i pozwolić zbożom ukraińskim jechać dalej. Jestem przekonany, że możemy rozmawiać i szukać rozwiązań win-win. To czas na zawieranie sojuszy i wypracowywanie porozumień. Jeżeli tego nie zrobimy, ukraińskie produkty i tak pojadą w świat, ale skorzystają na tym Rumunia, Chorwacja i być może Grecja wyjaśnia prezes Marcin Witczak.
Ukraina nie jest skazana na Polskę
Kilka dni temu premierzy Rumunii i Ukrainy podpisali protokół ustaleń, którego celem jest podwojenie możliwości tranzytu ukraińskiego zboża z wykorzystaniem rumuńskiej infrastruktury kolejowej i portowej. W ślad za tym 13 października Komisja Europejska udostępniła pakiet funduszy o wartości 24 mln euro na wsparcie modernizacji infrastruktury między Ukrainą a Rumunią. W pierwszych dziewięciu miesiącach roku Ukraina wyeksportowała 10,5 mln t metrycznych zboża przez rumuński port Konstanca nad Morzem Czarnym – poinformowały we wtorek władze agencji Reuters. Kolejne 2 mln t przetransportowano przez dunajski port Galați. Rząd rumuński powtórzył zobowiązanie kraju do podwojenia zdolności tranzytowych ukraińskiego zboża z 2 mln t miesięcznie do 4 mln t. Umożliwiłoby to transport ponad 60% ukraińskiego eksportu zbóż.
Żeby nie było wątpliwości, i tak jako kraj nie moglibyśmy wyeksportować takich wolumenów zboża przez polskie porty. Według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zdolność przeładunkowa polskich portów wynosi w tym roku 12,6 mln t zbóż, więc to kolej może – i powinna – wieźć ukraińskie produkty dalej w głąb Europy dodaje prezes Witczak.
Zgodnie z danymi agencji Reuters Ukraina, będąca jednym z wiodących eksporterów pszenicy, kukurydzy, jęczmienia i oleju słonecznikowego na świecie, wyprodukuje 79 mln t zbóż i nasion oleistych w 2023 r., a nadwyżki eksportowe na sezon 2023/2024 wyniosą ok. 50 mln t. Przy czym – i warto o tym pamiętać – ilość przewożonego ziarna systematycznie rośnie.
Jeszcze jest czas na sensowne i korzystne porozumienie. Problem jest daleko bardziej złożony niż kwestia zboża, owoców czy rudy. Mówimy o tej całej masie towarowej, która będzie do przewiezienia, kiedy wojna się skończy i przyjdzie czas na dźwiganie kraju z ruin. Tak, wiem, to jest inwestycja w przyszłość i wiążą się z nią różne ryzyka, ale czy nie taki właśnie jest biznes? Laude nie tylko mówi, co warto byłoby zrobić. Nie czekając na innych, przenieśliśmy już do Ukrainy 600 specjalistycznych platform kolejowych i kilka tysięcy kontenerów. Teraz uruchamiamy wart 250 mln euro program inwestycyjny, którego celem jest rozwój mostu kolejowego pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską. Nie pytamy, kto da więcej, tylko działamy. Udostępniamy wypracowany przez Laude system przewozów intermodalnych, który dzięki wprowadzonym innowacjom umożliwia naszym klientom skrócenie czasu przewozów i, co szczególnie ważne w przypadku towarów sypkich, znaczne obniżenie ubytków przeładunkowych. Jesteśmy przekonani, że warto inwestować we współpracę z Ukrainą podsumowuje Witczak.
Źródło: Laude