W miniony weekend wraz z FNV Vakbond odwiedzili oni parkingi dla kierowców ciężarówek w rejonie niemieckiego Karlsruhe. Z wizyty wynika, że w ciężarówkach na polskich, litewskich i węgierskich tablicach rejestracyjnych coraz częściej spotyka się kierowców z Ukrainy, Białorusi, Kirgistanu, Kazachstanu, Uzbekistanu, Mołdawii. Większość z nich zarabia od 50 do 70 euro dziennie a niektórzy mówią o wynagrodzeniu od 80 do 90 euro. Jeżdżą od czterech do ośmiu tygodni bez przerwy w Europie Zachodniej i cały czas śpią w kabinach. Ponadto wiele firm z Europy Wschodniej, które dały się poznać jako wyzyskujące kierowców, obecnie utworzyły kilka oddziałów w Niemczech i zatrudnia tam kierowców z Polski, Rumunii. Informują oni, że otrzymują ustawową minimalną płacę, ale narzekają na nieodpłatne nadgodziny i stałe nocowanie w kabinie. Niemcy coraz częściej stają się krajem gdzie odnotowuje się dumping a we Francji, Holandii czy Danii płace godzinowe dla kierowców ciężarówek są znacznie wyższe. Ponadto firmy, które chcą płacić wykwalifikowanym pracownikom, są pod presją i trudno im pozwolić sobie na płacenie wykwalifikowanym pracownikom i zapewnienie ciągłości dostaw.

Źródło: Fair Mobility