Josephs.ScotBorowiak Properties Ltd

MaWo Group

Wielu tego nie udźwignie, inni będą musieli mocno główkować, aby wyjść na swoje

Utworzona: 2021-08-22


Gdy przyglądamy się temu, co dzieje się w ciężkim transporcie drogowym w naszym kraju, można rzec, że trwa odliczanie do wejścia w życie w UE Pakietu Mobilności. Jest to zbiór przepisów regulujących na nowo zasady działania firm transportowych na obszarze Wspólnoty.

Propozycje, komentarze i narzekania padają ze wszystkich stron: rządzący, pracodawcy i pracobiorcy mają swoje argumenty. Intensywnie pracują prawnicy, którzy próbują „pogodzić” wszystkie strony sporu. Bo tak chyba można określić tę dyskusję. Pytanie, czy na końcu, tj. od 2 lutego 2022 r., polscy przewoźnicy nadal będą realizowali przewozy w UE z niezmienioną intensywnością i czy będzie się im to wciąż opłacało, jak dotychczas? Oczywiście problem jest złożony, bo przecież nie chodzi tylko o dobre zarobki i samopoczucie właścicieli polskich firm transportowych. To są też miejsca pracy, podatki i branże pokrewne, które transport drogowy obsługują.

Przypomnijmy pokrótce: Pakiet Mobilności zmienia zasadniczo zasady wykonywania zarobkowego transportu drogowego w UE. Chodzi głównie o przewozy poza granicą siedziby przewoźnika. Państwa zachodnie od lat narzekały na „dumping cenowy” wschodnich (z tzw. Nowej Unii) firm transportowych. Zarzucały im przede wszystkim oszczędności uzyskiwane dzięki wypłacaniu kierowcom o wiele niższych wynagrodzeń. Opublikowany 31 lipca 2020 r. w Dzienniku Urzędowym UE akt prawny zawiera harmonogram zmian w realizowaniu transportu drogowego, jakie będą stopniowo wprowadzane w ciągu 6 lat. Ta najbardziej dolegliwa dla polskich przewoźników mówi, że kierowca ma zarabiać tyle, ile jego koledzy po fachu w danym kraju, gdzie transport jest wykonywany. A „gwoździem do trumny” jest brak możliwości zaliczenia do tej kwoty naszych ryczałtów i diet, co jest powszechnym procederem w wielu firmach. Szofer dostaje minimalną płacę krajową, od której odprowadzane są wszystkie składki. Reszta, to już wymyślane przez księgowych i prawników dodatki, aby kierowca „wyszedł na swoje”, czyli dostał odpowiednio wysokie uposażenie miesięczne.

W załączonych tabelach pokazujemy dwa przykłady, jak wygląda cały przekrój pensji kierowcy. I to zarówno z jego, jak i pracodawcy punktu. Wprowadziliśmy do kalkulatora wynagrodzeń kwotę minimalnego wynagrodzenia od 2022 r., zaokrągloną do 3 tys. zł, a także dość powszechną pensję 7 tys. netto dla kierowcy. Tabele mają charakter poglądowy i pokazują, jakie elementy składają się na wynagrodzenie. Nie obejmują proponowanego w tzw. Polskim Ładzie 9-procentowego podatku zdrowotnego. Z podanego przykładu widać, że łączny koszt dla pracodawcy przy pełnym oskładkowaniu, to w zaokrągleniu 11,8 tys. zł. Jeżeli odejmiemy od tego 7 lub 7,6 (z kosztami dla 3 tys. oficjalnej pensji) tys. zł, to wychodzi między 4 a 5 tys. więcej na każdego kierowcę miesięcznie, jakie pracodawca musiałby wydać.

3 000,00 PLN kwota pensji brutto
2 210,72 PLN kwota netto dla pracownika
3 614,40 PLN łączny koszt pracodawcy





9 800,00 PLN kwota pensji brutto
7 008,34 PLN kwota netto dla pracownika
11 807,04 PLN łączny koszt pracodawcy





Wszystkie obliczenia wykonano na stronie wynagrodzenia.pl

Wielu tego nie udźwignie, inni będą musieli mocno główkować, aby wyjść na swoje. Na pewno wzrosną stawki za przewozy, bo ktoś musi te dodatkowe koszty pokryć. Inną sprawą jest konkurencyjność naszych przewoźników za granicą i ich dalsza obecność tam w takim wymiarze, jak obecnie. Wiadomo, że należymy do ścisłej europejskiej czołówki, a Pakiet Mobilności ma nas chyba stamtąd wypchnąć mówi Prezes MaWo Group Mariusz Frąc.

Ale znając życie, nasi przewoźnicy, mając nóż na gardle coś wymyślą. Już otwierają lub przenoszą masowo firmy za Odrę.

Mamy w ostatnim czasie bardzo dużo zleceń od polskich firm transportowych, które się przenoszą lub otwierają w Niemczech swoje oddziały informuje Agnieszka Zdziabek-Bollmann z biura doradczego Bollmann & Partner, oferującego kompleksową obsługę firm w Polsce i Niemczech.

Wiąże się to z korzystniejszymi możliwościami prowadzenia biznesu transportowego za Odrą. Takie „przeprowadzki” są też robione do innych unijnych krajów ościennych.

Co nasz rząd, nasze państwo będzie miało z polskiego przewoźnika, który swoją siedzibę ma za granicą? pyta retorycznie Prezes Frąc.

Ktoś powie: ludzie będą mieli pracę, a część zarobku wydadzą w Polsce. Mała pociecha. Na kierowców jest obecnie wszędzie popyt, więc bezrobotnymi w Polsce na pewno nie będą. Za to budżet straci na podatkach. A do tego stracą przedsiębiorstwa okołotransportowe: rodzime biura księgowe, warsztaty, firmy oponiarskie, stacje paliw i tak można dużo wymieniać. Bo nasze ciężarówki będą za granicą jeździły i tam też będą w ten, czy inny sposób obsługiwane.

Przedstawiony w sierpniu 2021 r. projekt Ustawy o zmianie ustawy o transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw, w nowym artykule 21 b proponuje aby: „Kierowca odbywający podróże w ramach wykonywania umówionej pracy i na określonym w umowie obszarze jako miejsce świadczenia pracy nie jest w podróży służbowej w rozumieniu art. 775 §1 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. kodeks pracy”. Oznacza to w praktyce koniec diet i ryczałtów, a co za tym idzie, płacenie pełnej, oskładkowanej pensji (drugi przykład z tabeli). Prezes Stowarzyszenia Klub Polskiego Trakera Andrzej Łabęcki widzi jednak pozytywy takiego rozwiązania.

Od lat kierowcy godzą się na różne kombinacje i podpisują niekorzystne dla nich umowy. Dla wielu najważniejsze jest, aby teraz dostać jak najwięcej pieniędzy do ręki. Nie myśli o emeryturze, która w przyszłości, płacona od najniższej pensji, będzie bardzo niska. Rząd powinien wprowadzić dobre dla obu stron przepisy, aby kierowcy mieli godziwe warunki pracy i płacy mówi prezes.

Nie pochwala Pakietu Mobilności, który ma zwiększyć koszty polskich firm transportowych, ale żywi nadzieję, że wreszcie kierowcy w polskich firmach będą mieli porządne umowy o pracę.

Też już o tym pisaliśmy, że brakuje związku zawodowego kierowców, ale takiego z prawdziwego zdarzenia. Aż dziw bierze, że w kraju jednego z liderów transportu drogowego, kierowcy nie mają związku zawodowego. Są organizacje zrzeszające pracodawców, a nie ma przedstawicielstwa kierowców.

Mieliśmy kiedyś taki zamysł, aby nasze stowarzyszenie stało się takim związkiem, ale to się nie udało. Gdy pytam kierowców o związek zawodowy, od razu słyszę: a co ja z tego będę miał? Tłumaczenie niewiele daje... ubolewa Andrzej Łabęcki.

Obie strony, czyli przedstawiciele pracodawców i kierowców, mogłyby usiąść do rzeczowych rozmów, negocjacji. Jak zrobić, aby „wilk był syty i owca cała”. Wiadomo przecież, że obie strony chcą dobrze zarobić. I trzeba znaleźć kompromisowe rozwiązania, aby nasze firmy dalej woziły dużo towarów, zarabiały na tym i dały też godziwie zarobić swoim kierowcom, zawierały z nimi uczciwe umowy o świadczenie pracy zgadza się z przedmówcą Mariusz Frąc.

Wszystko jest takie proste, w czym problem? W zapaści finansowej ZUS i Skarbu Państwa. Obniżenie wielu emerytalnego, programy społecznościowe (500+, emerytura”, dobry start 300+, Maluch+ i inne) i kosztochłonne inwestycje (np. CPK, przekop Mierzei Wiślanej, elektromobilność i Izera czy budowa Pałacu Saskiego) zupełnie wydrenowały (lub zrobią to wkrótce) państwową kasę, doprowadziły do gigantycznego zadłużenia Polski. Wg raportu NIK, jest ono częściowo ukrywane przez rząd, który spycha wiele wydatków „niżej”, na samorządy i inne organizacje, aby te pieniądze nie wchodziły do bilansu państwowej kasy. Dlatego kolejne ulgi, tym razem dla branży transportowej, mogłyby całkiem położyć nasz budżet. A pamiętajmy, że „w kolejce” stoją m.in. ratownicy medyczni i nauczyciele. Podwyżek domagają się też m.in. coraz głośniej pracownicy administracji państwowej i... ZUS-u. Czy rząd znajdzie kompromisowe rozwiązanie? Jakąś decyzję musi podjąć, bo najgorsze jest pozostawienie wszystkiego po staremu. Pisaliśmy już o propozycjach, które pozostają bez odpowiedzi decydentów. Na cofnięcie Pakietu Mobilności nie ma szans, nie tylko dlatego, że polska polityka zagraniczna leży na łopatkach...

Liczę na kreatywność polskich firm transportowych. Ale z drugiej strony, to jest smutne, że mamy XXI wiek i nadal trzeba kombinować z zatrudnianiem kierowców. To się powtarza od lat. Zamiast pracować na rozwój, firmy główkują, jak omijać kłody rzucane im przez decydentów. Bądźmy poważni. Czasy się zmieniły, a firmy zamiast współpracować z rządem, przenoszą się do państw ościennych podsumowuje z nutką rozczarowania Mariusz Frąc.

Problem z płacami kierowców istnieje od lat. Władze doskonale o tym wiedzą, ale nic z tym nie robią. Teraz zacznie się „majstrowanie”, a skutek pewnie znowu będzie taki, że każda akcja wywołuje reakcję. Przypominają się wieloletnie kombinacje z samochodami z tzw. kratką, był wzór Lisaka, ten sam model z klimatyzacją się łapał, bez klimatyzacji już nie itd. Wreszcie znaleziono rozwiązanie i problem zniknął. Może by tak zająć się na poważnie transportem drogowym i też wspólnie znaleźć dobre rozwiązanie prawne, które zakończy tę wieloletnią parodię pod nazwą kierowca zawodowy na pełnym etacie.

Autor: Klaudiusz Madeja, MaWo Gropu
Do ulubionych MaWo Group
FIRMOWY SPOTLIGHT
LESZEK Transport i Spedycja Daniel Leszek


NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

NASZE WYWIADY

OPINIE

NASZE RELACJE

Photo by Josh Hild from Pexels