Chodzi o brak dostępu do wody, który blokuje rozwój Szczecina. Wbrew powszechnej opinii miasto to nie ma odpowiedniego połączenia lądu z wodą. Praktycznie nie ma możliwości zjazdu ciężkim sprzętem z nabrzeża na specjalistyczny ponton. W tym momencie należy przypomnieć, iż nasze miasto składa się z wielu wysp, na które dostęp jest bardzo utrudniony. Jedyna droga na te wyspy to droga wodna.

Także wędkarze narzekają na brak miejsc do wodowania łodzi. W maju doszło do kuriozalnej sytuacji. Lokalne firmy budowlane skorzystały z pozostałej zaniedbanej infrastruktury na Dziewokliczu. Na własną rękę ułożyły dodatkowe płyty aby zjechać ciężkim sprzętem na ponton. Koparki oraz dźwigi wykonują z pontonu prace hydrotechniczne w Porcie Szczecin oraz pracują przy modernizacji toru wodnego 12,5m. Jednak wędkarze zaprotestowali przeciwko takiemu rozwiązaniu skarżąc się lokalnym mediom na brak dostępu do wody. Podwyższona rampa dla sprzętu ciężkiego uniemożliwiała im wodowanie łodzi. Władze miasta nakazały rozebrać rampę, wskutek czego dostęp do wody został dla firm lokalnych zablokowany.

Czy w tak dużej aglomeracji nie ma możliwości zbudowania normalnego zjazdu do wody? Dlaczego dawne rampy zostały rozebrane, a dojazdy do wody zablokowane szlabanami? Dlaczego miejscowości takie jak Widuchowa lub Bielinek posiadają takie miejsca? Czy ktoś z władz miasta podejmie się tego tematu? Szczeciński armator śródlądowy NAVIGAR TRANS z niecierpliwością czeka na rozwiązanie tego problemu. Przedstawiciel firmy Jacek Galiszkiewicz stwierdził wręcz, iż swobodny dostęp do wody ma znaczenie strategiczne dla miasta. Takie połączenie wody z lądem zapewni szybszy rozwój miasta, poprawi warunki transportu śródlądowego, rozwinie turystykę wodną oraz zapewni bezpieczny dostęp do wody jednostkom specjalistycznym.

Źródło: NAVIGAR TRANS