Kate: "Ludzie różnie oceniają naszą pracę. Dla większości z tych, którzy nie są związani z transportem jest ona tylko siedzeniem za kierownicą i gapieniem się przez okna. Oczywiście, poza prowadzeniem pojazdu mamy do wykonania cały wachlarz działań, często będąc tysiące kilometrów od domu. Jak jest naprawdę, wiemy tylko my - kierowcy zawodowi. Owszem, naszą pracą nie ratujemy świata, ale spróbujcie sobie wyobrazić łańcuchy codziennych dostaw bez nas :)
Dla mnie, kierowcy chłodni, najcięższe w tej pracy są wyjazdy w weekendy i święta (przez co omijają mnie imprezy rodzinne), ale też jazda nocą, gdy ciężko jest walczyć z własnym zmęczeniem. Niestety "nocki" to mój standardowy czas pracy. Dopiero co wróciłam za "kierę" po urlopie macierzyńskim i uwierzcie mi - każda, najmniejsza nawet rozłąka z moim synkiem przyprawia mnie o niesamowity smutek. Na szczęście robiąc "szybkie kółka", czyli wywożąc towar do klientów i wracając na pusto do bazy, jestem poza domem maksymalnie 2 dni. Mimo wszystko nieobecność w domu jest to dla mnie najtrudniejsza do zniesienia. Cięższa niż wysiłek i stres w trasie.
Będąc w drodze 9-10 godzin dziennie nasze zmysły są cały czas na najwyższych obrotach, by dojechać na czas, bezkolizyjnie manewrować, uważać na innych uczestników ruchu drogowego, brać pod uwagę warunki pogodowe, pilnować „tacho”, rozładować towar u jednego, dwóch, czy pięciu klientów, zjeść coś, napić się kawy, jechać dalej, mierzyć się z korkami na trasie, innymi zdenerwowanymi kierowcami, czasem awarią samochodu... Potem trzeba jeszcze znaleźć miejsce na zawsze zapełnionych po brzegi parkingach, ułożyć się do snu, przy tym być czujnym, bo przecież złodzieje ładunków i paliw nie śpią. Jest jeszcze masa innych stresujących sytuacji - wszystkich nie sposób wymienić.
Choć to naprawdę ciężka praca, ma też wiele zalet. Tu nie ma czasu na nudę - dużo podróżujesz, widzisz piękne miejsca, których inni nie zobaczą przez całe życie. Poza tym sprawdzasz się w wielu sytuacjach, poszerzasz własne możliwości, pokonujesz słabości. I nie oszukujmy się, wciąż jest to jeden z najlepiej opłacanych zawodów w Polsce. Poza tym bycie kierowcą zestawu ciężarowego jest uzależniające. Ktoś, kto lubi jeździć lubi taki trochę survivalowy tryb życia doskonale się w tym odnajduje. Praca nie jest lekka, ale niesamowicie satysfakcjonująca - masz misję, musisz dowieźć cenny towar do celu. Towar, na który inni niecierpliwie czekają. Cieszę się, że są ludzie, którzy nie krzyczą "tiry na tory", tylko doceniają naszą pracę i są dla nas życzliwi. Dzięki nim lepiej się nam pracuje."
- Magda: "Mam 30 lat. Pracuję w polskiej firmie i jeżdżę na "międzynarodówce" po Unii i okolicach. Podczas trzech lat pracy odwiedziłam 21 krajów, a w nich mnóstwo pięknych miejsc, także takich, o których istnieniu nie miałam pojęcia. To niewątpliwy plus tej profesji - w bonusie oglądasz urokliwe zakątki, których uprawiając inny zawód prawdopodobnie nigdy byś nie zobaczył. Darmowe zwiedzanie mam co tydzień lub co dwa. Jeśli człowiekowi się chce ruszyć w weekend z parkingu i znaleźć cel wyprawy, to przy okazji można też utrzymać ciało w dobrej kondycji, nie dobierać niepotrzebnych kilogramów.
Powinnam zacząć od tego, że w trasie mam obok siebie najważniejszą dla mnie osobę, czyli męża. Jeździmy w podwójnej obsadzie i lubimy wspólnie zwiedzać ciekawe miejsca. Ludzie pracujący na etacie nie mają możliwości brania kilku dni urlopu w miesiącu, a my po każdym zjeździe z trasy mamy minimum 10 dni wolnego (jeśli chcemy to nawet więcej) i możemy w tym czasie gdzieś pojechać czy zrobić coś pożytecznego. A i tak zostaje dużo czasu na wykonanie koniecznych prac domowych, jak pranie, zakupy i przygotowania do kolejnego wyjazdu.
Żadne z nas nie odnalazło się w pracy stacjonarnej, za biurkiem. Pracując w kabinie ciężarówki doceniamy to, że nikt nie patrzy nam na ręce, że codziennie jesteśmy gdzie indziej. Oczywiście są także minusy - największym jest dla mnie brak możliwości planowania i to, że nie mogę wziąć udziału w wielu ciekawych wydarzeniach. Jeżdżę w trasy na trzy tygodnie i sporo zdąży mnie ominąć kiedy jestem poza domem. Ze znajomymi umawiam się za dwa czy trzy tygodnie a nie na jutro, jak to robią "normalni" ludzie.
Osoba, która do tej pracy trafia tylko dla pieniędzy jest skazana na frustrację i porażkę. Tutaj odnajdzie się tylko ten, kto lubi jeździć, spędzać czas w drodze i nie ma dużych wymagań co do komfortu życia. Byłam wiele lat harcerką a moi rodzice przewodnikami świętokrzyskimi. Dużą część życia spędziłam w lesie - na obozach i w bazach namiotowych oraz uczestnicząc w survivalach. Dlatego z łatwością zaakceptowałam życie w kabinie ciężarówki, przypominające trochę pobyt na campingu. Nasza ciężarówka jest takim "camperem towarowym". Ale przecież mamy wygodne łóżka i jest nam ciepło (możemy ustawić temperaturę jaką sobie życzymy). Wszystko co potrzebne do gotowania mamy ze sobą. Czego chcieć więcej? Można podbijać świat 🙂"
Kuba: "Moja przygoda z zawodową jazdą samochodem zaczęła się pod koniec lat 90. Na początku jeździłem jako kurier w jednej z polskich firm. Praca była stresująca i dość ciężka, zwłaszcza w kontekście wymaganej terminowości i poświęcanego jej czasu. Tak naprawdę więcej godzin spędzałem za kółkiem niż w domu.
Postanowiłem to zmienić. Zmagam się z niedosłuchem i, co dla mnie ważne, w 2018 roku polskie przepisy pozwoliły osobom z implantem słuchu na jazdę pojazdami o DMC powyżej 3,5 tony. Zrobiłem badania lekarskie, odnowiłem kurs na przewóz rzeczy i chciałem wrócić do „ciężkiej jazdy”. Niestety, zderzyłem się z brakiem interesujących ofert pracy związanej z kierowaniem ciężkimi pojazdami. Chciałem jak najwięcej jeździć, najlepiej w dalekie trasy, a nie spędzać czas głównie na załadunkach i rozładunkach oraz zabezpieczaniu towaru.
Ostatecznie wybrałem busy, bo wolałem troszeczkę mniej zarabiać, a więcej jeździć. Pewnie w tej robocie dociągnę do emerytury, chociaż ciągle mam aktualne uprawnienia na cięższe auta. Widać busy to moje przeznaczenie, więc pracę na cięższym sprzęcie zostawię młodszym kolegom. Trochę szkoda, bo ciężarówki coraz ładniejsze i łatwiejsze w obsłudze. Tylko patrzeć jak prawie wszystko będą robić same, a kierowca będzie się pławić w komforcie.
Zawód kierowcy jest specyficzny. Trzeba to lubić, bo warunki pracy, szczególnie podczas dłuższych wyjazdów, pozostawiają wiele do życzenia. W miejscach gdzie zatrzymują się ciężarówki brakuje czystych toalet, próżno szukać czynnych pryszniców. Do tego dochodzi nieregularne jedzenie posiłków kiepskiej jakości, często z puszek i słoików. Dlatego trochę się dziwię dziewczynom, które wybierają życie w trasie. Szczerze im współczuję, zwłaszcza jeżeli chodzi o utrzymanie higieny, szczególnie w „te” dni.
Warunki pracy kierowcy nie są łatwe i nie dziwię się, że średnia wieku w tym zawodzie staje się coraz wyższa. Młodzi raczej nie garną się za kółko i nawet obietnice wysokich zarobków nie są w stanie ich do tego przekonać. Wydaje mi się, że to praca wyłącznie dla pasjonatów. Dodam przy okazji, że wielu moich kolegów ucieka do sektora autobusowego. Mówią, że warunki pracy są tam trochę lepsze i robota lżejsza… Czy ja wiem? Jeśli kiedyś osoby z wszczepionym implantem będą mogły zrobić prawo jazdy kategorii D, to pewnie się zgłoszę."
- Piotr: "Czym jest praca kierowcy? To nie tylko jazda do przodu. Kierowca jest jak maszyna wielozadaniowa. Podczas jazdy musi mieć oczy dookoła głowy, obserwować drogę, innych uczestników ruchu oraz przewidywać niespodziewane sytuacje. Musi zadbać o to żeby towar został załadowany prawidłowo, osie nie zostały przeciążone, a naczepa nieuszkodzona.... Na dodatek często ma trudne przeprawy z pracownikami obsługi - ochroniarz czy magazynier traktują go jak zło konieczne i wszędzie widzą problemy. Jest to również praca pod presją czasu, co bywa męczące i stresujące. Na porządku dziennym są telefony: jak to pan nie zdąży, musi pan! Nieważne jak bardzo się starasz i tak krytyka cię nie ominie. Najgorsza jest jednak rozłąka z rodziną, bo dzieci rosną, a żona ze wszystkim musi sobie radzić sama. I tak mija tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, upływają kolejne lata.
Ale są też pozytywne aspekty. Zwiedzamy atrakcyjne miejsca, często w odległych krajach, poznajemy wielu ciekawych ludzi, którzy mimo trudności realizują swoje pasje. Powiedziałbym, że praca kierowcy jest jak niezapisana książka - nikt nie wie, co znajdzie się na następnej stronie, w kolejnym rozdziale czy tomie. I dlatego jest tak ekscytująca i ciekawa. Bycie kierowcą to dla mnie wyróżnienie. Jestem dumny, że wykonuję ten zawód."
Artur: "Kierowcą zawodowym jestem od 2012 roku. To tradycja rodzinna. Dziadek był kierowcą i jego trzej synowie również, w tym także mój tata. Można więc powiedzieć, że zamiłowanie do tego zawodu zostało mi przekazane w genach (śmiech). Na początku swojej przygody za kółkiem jeździłem chłodnią po całej Europie. Teraz ciągnę za sobą "firankę" a trasy są krótsze - z Polski do Niemiec, czasem do krajów Beneluksu lub Czech. Na początku jazda sprawiała mi ogromną frajdę, dawała wielką satysfakcję. Tak jest do dzisiaj, ale z czasem priorytety się zmieniły - na pierwszym miejscu przestała być praca a zastąpiła ją rodzina, czyli moja wspaniała żona Monika i ukochana córeczka Gabrysia, które serdecznie pozdrawiam.
Co mogę powiedzieć o pracy kierowcy? Oczywiście ma swoje plusy i minusy, na pewno nie jest dla każdego. Trzeba to lubić, a najlepiej kochać. Albo ktoś się nadaje do tego zawodu i będzie czerpał z tego radość albo długo nie wytrzyma. Nie pomoże to, że można dużo zarobić. Czasami z żoną śmiejemy się, że to nie jest praca tylko uzależnienie. Jak dłuższy czas nie jeżdżę, przynajmniej osobówką, to jestem chory.
Wyobrażenia osób niezwiązanych z transportem o naszej pracy bardzo odbiegają od rzeczywistości. Wielu sądzi, że kierowca ciężarówki siedzi w wygodnym fotelu, bez wysiłku kręci kierownicą i podziwia widoki. A to jest bardzo odpowiedzialny i wymagający zawód. Kierowca przez cały czas musi mieć oczy dookoła głowy, przewidywać różne sytuacje, zmagać się z ciężkimi warunkami pogodowymi i stresującymi sytuacjami czy to podczas prowadzenia pojazdu (np. kontrole drogowe) czy na załadunkach i rozładunkach. Do tego wymagana jest umiejętność zaplanowania sobie czasu pracy. Kto w tym zawodzie pracował chociaż chwilę, wie o czym mówię.
Plusów zawodu wymieniłbym kilka: frajda z prowadzenia zestawu, możliwość zobaczenia ciekawych miejsc, czy poczucie wolności - nikt nad tobą nie stoi, chyba, że spedytor lub szef męczą telefonami. Niewątpliwym plusem jest również możliwość zarobienia sporych pieniędzy.
A minusy? Dla osób, które mają rodziny największym minusem jest, moim zdaniem, rozłąka z bliskimi. Żona czy partnerka kierowcy musi być silną kobietą, żeby sobie poradzić z wszystkimi obowiązkami, jakie na nią spadają. Kierowcy są często narażeni na stres - to kolejny minus. Denerwują się czy dowiozą towar na czas i obawiają kontroli drogowych (łapanek). W niektórych firmach są traktowani jak zło konieczne, co też nie poprawia im samopoczucia. W trasie, a także podczas załadunków i rozładunków chcieliby bez problemu korzystać z zaplecza sanitarnego, jednak nie zawsze jest im to dane - i znowu nerwówka. Jest jeszcze samotność, która czasem doskwiera. Na szczęście kontakt ze światem, rodziną i znajomymi jest dzisiaj łatwy – zapewnia go internet i telefon."