ID: 281409
Jest coś, co mnie bardzo irytuje. Naprawdę mocno.
ID: 281409
ID: 281409
Znasz to uczucie, kiedy czymś się od bardzo dawna interesujesz, uważasz się za specjalistę czy znawcę w danej materii i masz pełną świadomość, że to jest materia niszowa. Większości ludzi nie obchodzi i podchodzą do twojego hobby z lekkim uśmieszkiem. Niby nie potępiają, niby nie śmieją się z ciebie, ale nie są zainteresowani. Materia jest do tego stopnia niszowa, że nawet się specjalnie nie chwalisz, bo wiesz, że zainteresowania u rozmówcy nie wzbudzisz.
Nagle w Hollywood robią film i nagle wybucha szał. Nagle ludzie, o których wiesz, że nigdy w życiu żadnej książki nie przeczytali, kupują i chcą mieć w domu całą kolekcję, żeby każdy myślał że oni się znają, przeczytali i lubią. Mimo wszystko, ty nadal wiesz, że oni do tej pory nie przeczytali i nigdy nie przeczytają. To są ludzie którym czytanie sprawia fizyczny ból i ich nudzi. Oni są w stanie przeczytać mema. Tak. Obrazek z krótkim podpisem pod spodem. Tyle. Kiedy podpis pod obrazkiem ma więcej niż 4 zdania, to oni przewijają dalej, bo nudne.
Przysięgam, że siedziałem z takim kierowcą w kabinie. Pokazywał mi jakieś zdjęcia na laptopie i wszedł na stronkę z memami. Nie lubię takich rzeczy, ale kiedy już pokazywał, to siedziałem obok i czytałem razem z nim. Dopiero kiedy po dwóch sekundach przewijał obrazki, pod którymi nie zdążyłem przeczytać tekstów, zorientowałem się, że on je przewija bez czytania.
No, ale wróćmy do głównego wątku i przepraszam za dygresję.
Takich niszowych tematów, które nagle stały się modne jest kilka. Zacznijmy od największego fenomenu, jakim jest Wiedźmin.
Z wiedźminem zetknąłem się pod koniec lat 90tych, kiedy w księgarni pojawiła się Pani Jeziora (nie będę wyjaśniał która to część, bo kto inteligentny to wie, a kto nie wie, to już trudno), a na książkę zwrócił uwagę kolega z którym wtedy szedłem. On zareagował okrzykiem, że już jest. Weszliśmy do księgarni i kupił. Po drodze dopytywałem trochę o książkę, którą nabył, a on ze zdziwieniem stwierdził, że nie wiem. No i po powrocie do domu pożyczył mi dwa tomiki opowiadań, żebym przeczytał. Kiedy zapukałem do niego wieczorem i przyniosłem obie książki, to obawiałem się, że pomyśli iż oddaje bo nudne i nie przeczytałem. Zapytałem nawet o to, na co on odrzekł, że nie miał takich podejrzeń. Gdybym nie przeczytał, to nie zapukałby m to niego i nie obudziłbym jego rodziców po północy. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jest tak późno. Zabrał tamte, dał mi kolejne dwie książki i wrócił spać. Ja też byłem śpiący i wiedziałem, że rano do szkoły, ale zacząłem czytać. Przeczytałem wszystko i przyszło rozczarowanie, że to już koniec. Kolega pożyczył mi wtedy Władcę Pierścieni. Przez to też przebrnąłem jak burza.
W roku 2001 pojawił się najpierw film, później serial. Ten polski. Wtedy o Wiedźminie zrobiło się głośno i wtedy włąśnie zdecydowałem, że kupię sobie własny egzemplarz książki. Podobnie z Władcą Pierścieni. Jakoś wtedy pojawiły się filmy. Dokładnych dat nie pamiętam, ale wiem że pojawiały się rok po roku.
I wtedy właśnie nastąpiło zjawisko, które nas tak irytowało. Nagle w domach, w których nigdy nie było ani jednej książki, na półkach zaczęły pojawiać się dzieła Sapkowskiego i Tolkiena. Nawet u takich, którym czytanie sprawiało ból. No i co? Do dzisiaj nie przeczytali. Wiedźmina oglądali, zarówno tego polskiego i netfliksowego, w Weidzmina grali, bo w końcu już trzy gry z dodatkami wyszły, a książki stoją na półkach. Niektóre zafoliowane, z czego sie wtedy śmiałem, ale dzisiaj myślę, że to niezły pomysł na zarobek. Kto wie, ile będą warte te wydania za kilkanaście lat.
Kolejnym tematem, w którym zaroiło się od specjalistów jest FALLOUT. Gra ma swoje korzenie w latach 90tych, ale w tym roku pojawił się serial na amazonie. No to poszukajcie na allegro, ile kosztują oryginalne pudełkowe pierwsze fallouty. Na allegro widziałem po 7000zł. Na szczęście mam w domu obie gry.
Niestety wiele swoich prywatnych gier, które kupowałem oryginalne w latach 90, zniknęły z mojego mieszkania, kiedy pracowałem w UK. Była żona poszła po rozwód i nie próżnowała. Wszystko, co miało dużą wartość, nagle zginęło. Czasopisma, gry, książki (te ostatnie na szczęście nie cieszyły powodzeniem ludzi głupich. Jej kochankowie, nie mieli świadomości, że książka stanowi jakąkolwiek wartość. Gry i czasopisma o grach, zniknęły. Książki zdążyłem zabrać, choć teź nie wszystkie. Dwa tomiki "OPOWIEŚCI O WIEDŹMINIE" zniknęły. Odkupiłem je sobie na allegro, płącąc za używane 300zł. Dzisiaj są już chyba po 500.
Oczywiście dzisiaj na YouTube, wszyscy gadają o fallocie, chociaż wielu z nich na świecie jeszcze nie było, kiedy ja grałem w pierwsze fallouty.
To mnie irytuje i myślę, że ma prawo irytować.
Znasz to uczucie, kiedy czymś się od bardzo dawna interesujesz, uważasz się za specjalistę czy znawcę w danej materii i masz pełną świadomość, że to jest materia niszowa. Większości ludzi nie obchodzi i podchodzą do twojego hobby z lekkim uśmieszkiem. Niby nie potępiają, niby nie śmieją się z ciebie, ale nie są zainteresowani. Materia jest do tego stopnia niszowa, że nawet się specjalnie nie chwalisz, bo wiesz, że zainteresowania u rozmówcy nie wzbudzisz.
Nagle w Hollywood robią film i nagle wybucha szał. Nagle ludzie, o których wiesz, że nigdy w życiu żadnej książki nie przeczytali, kupują i chcą mieć w domu całą kolekcję, żeby każdy myślał że oni się znają, przeczytali i lubią. Mimo wszystko, ty nadal wiesz, że oni do tej pory nie przeczytali i nigdy nie przeczytają. To są ludzie którym czytanie sprawia fizyczny ból i ich nudzi. Oni są w stanie przeczytać mema. Tak. Obrazek z krótkim podpisem pod spodem. Tyle. Kiedy podpis pod obrazkiem ma więcej niż 4 zdania, to oni przewijają dalej, bo nudne.
Przysięgam, że siedziałem z takim kierowcą w kabinie. Pokazywał mi jakieś zdjęcia na laptopie i wszedł na stronkę z memami. Nie lubię takich rzeczy, ale kiedy już pokazywał, to siedziałem obok i czytałem razem z nim. Dopiero kiedy po dwóch sekundach przewijał obrazki, pod którymi nie zdążyłem przeczytać tekstów, zorientowałem się, że on je przewija bez czytania.
No, ale wróćmy do głównego wątku i przepraszam za dygresję.
Takich niszowych tematów, które nagle stały się modne jest kilka. Zacznijmy od największego fenomenu, jakim jest Wiedźmin.
Z wiedźminem zetknąłem się pod koniec lat 90tych, kiedy w księgarni pojawiła się Pani Jeziora (nie będę wyjaśniał która to część, bo kto inteligentny to wie, a kto nie wie, to już trudno), a na książkę zwrócił uwagę kolega z którym wtedy szedłem. On zareagował okrzykiem, że już jest. Weszliśmy do księgarni i kupił. Po drodze dopytywałem trochę o książkę, którą nabył, a on ze zdziwieniem stwierdził, że nie wiem. No i po powrocie do domu pożyczył mi dwa tomiki opowiadań, żebym przeczytał. Kiedy zapukałem do niego wieczorem i przyniosłem obie książki, to obawiałem się, że pomyśli iż oddaje bo nudne i nie przeczytałem. Zapytałem nawet o to, na co on odrzekł, że nie miał takich podejrzeń. Gdybym nie przeczytał, to nie zapukałby m to niego i nie obudziłbym jego rodziców po północy. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że jest tak późno. Zabrał tamte, dał mi kolejne dwie książki i wrócił spać. Ja też byłem śpiący i wiedziałem, że rano do szkoły, ale zacząłem czytać. Przeczytałem wszystko i przyszło rozczarowanie, że to już koniec. Kolega pożyczył mi wtedy Władcę Pierścieni. Przez to też przebrnąłem jak burza.
W roku 2001 pojawił się najpierw film, później serial. Ten polski. Wtedy o Wiedźminie zrobiło się głośno i wtedy włąśnie zdecydowałem, że kupię sobie własny egzemplarz książki. Podobnie z Władcą Pierścieni. Jakoś wtedy pojawiły się filmy. Dokładnych dat nie pamiętam, ale wiem że pojawiały się rok po roku.
I wtedy właśnie nastąpiło zjawisko, które nas tak irytowało. Nagle w domach, w których nigdy nie było ani jednej książki, na półkach zaczęły pojawiać się dzieła Sapkowskiego i Tolkiena. Nawet u takich, którym czytanie sprawiało ból. No i co? Do dzisiaj nie przeczytali. Wiedźmina oglądali, zarówno tego polskiego i netfliksowego, w Weidzmina grali, bo w końcu już trzy gry z dodatkami wyszły, a książki stoją na półkach. Niektóre zafoliowane, z czego sie wtedy śmiałem, ale dzisiaj myślę, że to niezły pomysł na zarobek. Kto wie, ile będą warte te wydania za kilkanaście lat.
Kolejnym tematem, w którym zaroiło się od specjalistów jest FALLOUT. Gra ma swoje korzenie w latach 90tych, ale w tym roku pojawił się serial na amazonie. No to poszukajcie na allegro, ile kosztują oryginalne pudełkowe pierwsze fallouty. Na allegro widziałem po 7000zł. Na szczęście mam w domu obie gry.
Niestety wiele swoich prywatnych gier, które kupowałem oryginalne w latach 90, zniknęły z mojego mieszkania, kiedy pracowałem w UK. Była żona poszła po rozwód i nie próżnowała. Wszystko, co miało dużą wartość, nagle zginęło. Czasopisma, gry, książki (te ostatnie na szczęście nie cieszyły powodzeniem ludzi głupich. Jej kochankowie, nie mieli świadomości, że książka stanowi jakąkolwiek wartość. Gry i czasopisma o grach, zniknęły. Książki zdążyłem zabrać, choć teź nie wszystkie. Dwa tomiki "OPOWIEŚCI O WIEDŹMINIE" zniknęły. Odkupiłem je sobie na allegro, płącąc za używane 300zł. Dzisiaj są już chyba po 500.
Oczywiście dzisiaj na YouTube, wszyscy gadają o fallocie, chociaż wielu z nich na świecie jeszcze nie było, kiedy ja grałem w pierwsze fallouty.
To mnie irytuje i myślę, że ma prawo irytować.
~Cyprian Kleofas Kozłowicz*.warszawa.vectranet.pl
*.warszawa.vectranet.pl
Posty (2)
~Cyprian Kleofas Kozłowicz | jak w temacie... | -1 | ||
~Bolek | No i co w związku z tym? Oczywiście że nie przeczytałem całego twojego elaboratu. Co w związku z tym? Naprawdę uważasz że kogoś to obchodzi? ? |
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...
Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.