ID: 268189
Moja największa WADA!!
ID: 268189
ID: 268189
Zacznę od tzw. "zadka strony", czyli od kurnika.
Czym jest kurnik, zapytacie.
W roku 2003 chyba powstał taki serwis: KURNIK. PL.
Nie pytajcie, bo nie wiem czy jeszcze działa. NIe sprawdzałem.
To była strona, gdzie można było pograć w LITERAKI (takie polskie SCRABBLE), w SZACHY i chyba nawet w brydża. Nie pamiętam dokładnie, bo moja przygoda z tym serwisem trwała jakieś 5 minut.
Chodzi o sam rok 2003, bo to był rok, w którym kupiłem swoje pierwsze mieszkanie i wyprowadziłem się od rodziców.
Oczywiście, kiedy tylko w domu nie było już mamy i taty, zacząłem się bawić na całego, a że rok 2003, był też rokiem powstawania osiedlowych łącz internetowych, a co za tym idzie, internetowych CHATÓW, to korzystałem z tego źródła, pełnymi garściami. Och.. ileż miałem wtedy nieudanych randek. Na chacie umawiałem się z jakąś w centrum Wrocławia, jechałem przez pół miasta i o wyznaczonej godzinie w wyznaczonym miejscu, czekała na mnie dziewczyna. Oczywiście opisywała mi siebie, a jej siebie, tyle że ja się zabezpieczałem. Kiedy pisałem, że będę w jasnych spodniach i ciemnej koszuli, to ubierałem na odrwrót.
Chodziło o to, żeby sie jej przyjrzeć i nie być rozpoznanym. Kiedy okazywało się że wymiary 90 - 60 -90 to ona widziała w internecie, a w realu ma 40 kg nadwagi, to znikałem bez ujawniania się i w domu polowałem na kolejną ofiarę.
Zdarzało się też, że były całkiem atrakcyjne i wtedy zabierałem je "na chatę".
A tam już różnie.
Najpierw niewinnie, pogadaliśmy o książkach, grach, zainteresowaniach i takie tam, a później wiadomo. Najczęściej wyrzucałem je za drzwi zaraz po numerku, ale nie o tym chciałem.
Jedna chciała mi coś pokazać i pokazała mi właśnie omawiany kurnik. Nie byłem chętny, bo dla mnie gra, to ma być GRA, przez duże G, a w tamtym czasie miałem już takie gry, jak HEROES OF MIGHT & MAGIC III i IV, AMERICAS ARMY (sieciówka) i inne poważne gry, a ta mi tutaj pokazuje jakieś dziecinne stronki dla laików.
No ale cóż. Jest ochota, żeby ją wieczorem puknąć, to trzeba udawać zainteresowanie. Więc dołączyłem do jakiejś gry i po chwili chciałem wyłączyć. Nagle ta mi mówi, że tego się nie da ot tak wyłączyć, że trzeba skończyć rozgrywkę.
- Co sie nie da? Jak się nie da? - pomyślałem i od razu kliknąłem w X w prawym rogu okienka. Nie zadziałało.
Ciśnienie mi skoczyło, a lewa ręka sięgnęła do przycisku ESC na klawiaturze. Nic!! Następnie ALT + F4 i też nic.
Ja już byłem na krawędzi i na granicy wybuchu emocjonalnego, a ta stoi nade mną i się ze mnie śmieje.
To moje mieszkanie, mój komputer i ja nie mogę wyłączyć gry, w którą nie chcę już grać?? Bo się nie da?? To ja ci pokażę co się da, a czego się nie da.
Schyliłem się pod biurko i złapałem w garść dwa przewody. Jeden od prądu, a drugi od internetu (gniazda miałem obok siebie i pod biurkiem) i oba na raz z całej siły pociągnąłem do siebie. Oba gniazda wyrwałem ze ściany z tynkiem i przewodami spod tynku. Komputer zgasł, a ja zobaczyłem, że ona się ze mnie śmieje. Kazałem jej wyp... spadać z mojego mieszkania i dałem jej 10 sekund, na opuszczenie mieszkania. Czego nie zdąży zabrać, to wyleci przez okno.
W tamtych czasach mogłem sobie na to pozwolić, bo mogłem jeszcze przebierać w babach, jak w ulęgałkach (nie to co dzisiaj), a i moje własne mieszkanie dawało mi poczucie pewności siebie. Ubrała buty, wzięła torebkę i szybko pozbierała swoje rzeczy. Po jej wyjściu zabrałem się za naprawę gniazdek i podłączanie komputera.
Ale jeden wers z powyższego tekstu przedstawił moją największą wadę. Zacytuję go po raz wtóry:
"To moje mieszkanie, mój komputer i ja nie mogę wyłączyć gry, w którą nie chcę już grać?? Bo się nie da?? To ja ci pokażę co się da, a czego się nie da. "
W największym skrócie.
Jestem dorosły, mam swoje rzeczy i to jest moje życie. Nikt mi nie powie, że mi czegoś nie wolno.
Później przez lata doświadczałem tego, że w tę pułapkę daje się złapać.
Ktoś mi mówi, że mi czegoś zabrania, że mi nie wolno, albo że nie powinienem, a ja zaraz potem, właśnie to robię.
Przykłady:
Niedzielna wizyta u rodziców. Wiadomo. Rosół, drugie danie, kompot i pogaduchy, a ojciec nie wiedzieć czemu, zaczął rozmowę o niezdrowych fastfoodach i o McDonalds. Jaka to głupota, jeść w McDonald, że tam jest wszystko zmielone i gadał chyba z godzinę o tym. Zgadnijcie, gdzie się udałem po wyjściu od rodziców.
Inny przykład. Mój szef w biurze, miał znajomą w urzędzie miejskim Wrocławia. Koleżanka z danych lat, on żonaty i za różne informacje z urzędu musiał jej zwyczajnie dawać koperty, a szkoda mu było kasy. Więc raz i drugi umówił imprezę integracyjną i zapowiedział mi, ze mogę podrywać wszystkie, ale ta jedna jest NIETYKALNA. O niej mam nawet nie myśleć, a w ogóle to nie dam rady, bo ona jest wybredna i na mnie nie poleci.
Zgadnijcie z kim sypiałem przez kolejne dwa lata i kto był stałym bywalcem w naszym biurze! Zgadliście. BRAWO. Dopiero kiedy się dowiedziałem, że teraz ona dla nas te informacje podaje mu bez kopert, to z nią zerwałem. On chciał, żeby ona się ze mną spotykała i w zamian za poznanie mnie, odwdzięczała mu się informacjami, za które wcześniej płacił. On przypisywał sobie zasługę, że znalazł dla niej faceta i ona to tak traktowała. I ja (dzisiaj myślę, że bez sensu) w ten sam dzień opuściłem i pracę i kobietę.
Bo czułem, że ktoś mną manipuluje i ktoś o moim życiu nie bedzie za mnie decydował. O tym, że w zasadzie manipulacja polegała na tym, że ja w ogóle ją podrywałem, się jeszcze długo nie pokojarzyłem. Po latach mi to przyszło do głowy.
Jeszcze inny przykład.
Któraś z kolei moja żona (nie pamiętam która), udzieliła mi wykładu na temat ŻELKÓW. Jakie to żelki są niezdrowe i nasze dziecko (było w planach) na pewno nie dostanie nigdy do jedzenia żelków. Marudziła. marudziła i kiedy wyszła do pracy, ja zjadłem 4 opakowania żelków. Aż mnie zemdliło i później rzeczywiście przez ponad rok nie dotykałem żelków. No, ale to już była decyzja mojego organizmy, a nie że ktoś będzie za mnie decydował.
Mój komputer, moje mieszkanie, mój samochód i mój rower, więc nikt nie będzie decydował, co i kiedy mi wolno. A jak ktoś tego próbuje, albo okazuje się że ma rację, to jestem w stanie sprzęt zniszczyć, ale zrobię co mam zrobić. Ech.. kolejny incydent.
Odwiedziłem taką jedną, a mieszkała na strzeżonym parkingu ze szlabanami. No i chciała żebym został na całą noc, a ja zaraz po numerku, chciałem wracać do żony. Więc ta postanowiła, że mi nie otworzy szlabanu. No i rzeczywiście. Otwierał się, albo na pilota (mieszkancy mieli), albo jak się zadzwoniło pod specjalny numer telefonu (ale tylko z numerów podanych w seriwsie). Ja dojechałem do szlabanu i czekam, a ta stoi na balkonie i się na mnie drze. Ludzie patrzą, ja krzyczę do niej, żeby mnie wypuściła, a ona krzyczy że mam wracać na górę. Wreszcie zaczęła krzyczeć z balkonu, że jestem kiepski w łóżku (te baby), no to ja gaz w podłogę i ze szlabanu nie było co zbierać, a ja miałem przednią szybę do wymiany. Za szlaban zapłaciłem 2500zł, ale pół roku później.
Swoją drogą, do dzisiaj nie wiem, czy przetrzymywanie czyjegoś auta w taki sposób jest legalne.
A tę cechę charakteru ciągle posiadam i ciągle łatwo mnie zmanipulować, jeśli ktoś wie jak.
Zacznę od tzw. "zadka strony", czyli od kurnika.
Czym jest kurnik, zapytacie.
W roku 2003 chyba powstał taki serwis: KURNIK. PL.
Nie pytajcie, bo nie wiem czy jeszcze działa. NIe sprawdzałem.
To była strona, gdzie można było pograć w LITERAKI (takie polskie SCRABBLE), w SZACHY i chyba nawet w brydża. Nie pamiętam dokładnie, bo moja przygoda z tym serwisem trwała jakieś 5 minut.
Chodzi o sam rok 2003, bo to był rok, w którym kupiłem swoje pierwsze mieszkanie i wyprowadziłem się od rodziców.
Oczywiście, kiedy tylko w domu nie było już mamy i taty, zacząłem się bawić na całego, a że rok 2003, był też rokiem powstawania osiedlowych łącz internetowych, a co za tym idzie, internetowych CHATÓW, to korzystałem z tego źródła, pełnymi garściami. Och.. ileż miałem wtedy nieudanych randek. Na chacie umawiałem się z jakąś w centrum Wrocławia, jechałem przez pół miasta i o wyznaczonej godzinie w wyznaczonym miejscu, czekała na mnie dziewczyna. Oczywiście opisywała mi siebie, a jej siebie, tyle że ja się zabezpieczałem. Kiedy pisałem, że będę w jasnych spodniach i ciemnej koszuli, to ubierałem na odrwrót.
Chodziło o to, żeby sie jej przyjrzeć i nie być rozpoznanym. Kiedy okazywało się że wymiary 90 - 60 -90 to ona widziała w internecie, a w realu ma 40 kg nadwagi, to znikałem bez ujawniania się i w domu polowałem na kolejną ofiarę.
Zdarzało się też, że były całkiem atrakcyjne i wtedy zabierałem je "na chatę".
A tam już różnie.
Najpierw niewinnie, pogadaliśmy o książkach, grach, zainteresowaniach i takie tam, a później wiadomo. Najczęściej wyrzucałem je za drzwi zaraz po numerku, ale nie o tym chciałem.
Jedna chciała mi coś pokazać i pokazała mi właśnie omawiany kurnik. Nie byłem chętny, bo dla mnie gra, to ma być GRA, przez duże G, a w tamtym czasie miałem już takie gry, jak HEROES OF MIGHT & MAGIC III i IV, AMERICAS ARMY (sieciówka) i inne poważne gry, a ta mi tutaj pokazuje jakieś dziecinne stronki dla laików.
No ale cóż. Jest ochota, żeby ją wieczorem puknąć, to trzeba udawać zainteresowanie. Więc dołączyłem do jakiejś gry i po chwili chciałem wyłączyć. Nagle ta mi mówi, że tego się nie da ot tak wyłączyć, że trzeba skończyć rozgrywkę.
- Co sie nie da? Jak się nie da? - pomyślałem i od razu kliknąłem w X w prawym rogu okienka. Nie zadziałało.
Ciśnienie mi skoczyło, a lewa ręka sięgnęła do przycisku ESC na klawiaturze. Nic!! Następnie ALT + F4 i też nic.
Ja już byłem na krawędzi i na granicy wybuchu emocjonalnego, a ta stoi nade mną i się ze mnie śmieje.
To moje mieszkanie, mój komputer i ja nie mogę wyłączyć gry, w którą nie chcę już grać?? Bo się nie da?? To ja ci pokażę co się da, a czego się nie da.
Schyliłem się pod biurko i złapałem w garść dwa przewody. Jeden od prądu, a drugi od internetu (gniazda miałem obok siebie i pod biurkiem) i oba na raz z całej siły pociągnąłem do siebie. Oba gniazda wyrwałem ze ściany z tynkiem i przewodami spod tynku. Komputer zgasł, a ja zobaczyłem, że ona się ze mnie śmieje. Kazałem jej wyp... spadać z mojego mieszkania i dałem jej 10 sekund, na opuszczenie mieszkania. Czego nie zdąży zabrać, to wyleci przez okno.
W tamtych czasach mogłem sobie na to pozwolić, bo mogłem jeszcze przebierać w babach, jak w ulęgałkach (nie to co dzisiaj), a i moje własne mieszkanie dawało mi poczucie pewności siebie. Ubrała buty, wzięła torebkę i szybko pozbierała swoje rzeczy. Po jej wyjściu zabrałem się za naprawę gniazdek i podłączanie komputera.
Ale jeden wers z powyższego tekstu przedstawił moją największą wadę. Zacytuję go po raz wtóry:
"To moje mieszkanie, mój komputer i ja nie mogę wyłączyć gry, w którą nie chcę już grać?? Bo się nie da?? To ja ci pokażę co się da, a czego się nie da. "
W największym skrócie.
Jestem dorosły, mam swoje rzeczy i to jest moje życie. Nikt mi nie powie, że mi czegoś nie wolno.
Później przez lata doświadczałem tego, że w tę pułapkę daje się złapać.
Ktoś mi mówi, że mi czegoś zabrania, że mi nie wolno, albo że nie powinienem, a ja zaraz potem, właśnie to robię.
Przykłady:
Niedzielna wizyta u rodziców. Wiadomo. Rosół, drugie danie, kompot i pogaduchy, a ojciec nie wiedzieć czemu, zaczął rozmowę o niezdrowych fastfoodach i o McDonalds. Jaka to głupota, jeść w McDonald, że tam jest wszystko zmielone i gadał chyba z godzinę o tym. Zgadnijcie, gdzie się udałem po wyjściu od rodziców.
Inny przykład. Mój szef w biurze, miał znajomą w urzędzie miejskim Wrocławia. Koleżanka z danych lat, on żonaty i za różne informacje z urzędu musiał jej zwyczajnie dawać koperty, a szkoda mu było kasy. Więc raz i drugi umówił imprezę integracyjną i zapowiedział mi, ze mogę podrywać wszystkie, ale ta jedna jest NIETYKALNA. O niej mam nawet nie myśleć, a w ogóle to nie dam rady, bo ona jest wybredna i na mnie nie poleci.
Zgadnijcie z kim sypiałem przez kolejne dwa lata i kto był stałym bywalcem w naszym biurze! Zgadliście. BRAWO. Dopiero kiedy się dowiedziałem, że teraz ona dla nas te informacje podaje mu bez kopert, to z nią zerwałem. On chciał, żeby ona się ze mną spotykała i w zamian za poznanie mnie, odwdzięczała mu się informacjami, za które wcześniej płacił. On przypisywał sobie zasługę, że znalazł dla niej faceta i ona to tak traktowała. I ja (dzisiaj myślę, że bez sensu) w ten sam dzień opuściłem i pracę i kobietę.
Bo czułem, że ktoś mną manipuluje i ktoś o moim życiu nie bedzie za mnie decydował. O tym, że w zasadzie manipulacja polegała na tym, że ja w ogóle ją podrywałem, się jeszcze długo nie pokojarzyłem. Po latach mi to przyszło do głowy.
Jeszcze inny przykład.
Któraś z kolei moja żona (nie pamiętam która), udzieliła mi wykładu na temat ŻELKÓW. Jakie to żelki są niezdrowe i nasze dziecko (było w planach) na pewno nie dostanie nigdy do jedzenia żelków. Marudziła. marudziła i kiedy wyszła do pracy, ja zjadłem 4 opakowania żelków. Aż mnie zemdliło i później rzeczywiście przez ponad rok nie dotykałem żelków. No, ale to już była decyzja mojego organizmy, a nie że ktoś będzie za mnie decydował.
Mój komputer, moje mieszkanie, mój samochód i mój rower, więc nikt nie będzie decydował, co i kiedy mi wolno. A jak ktoś tego próbuje, albo okazuje się że ma rację, to jestem w stanie sprzęt zniszczyć, ale zrobię co mam zrobić. Ech.. kolejny incydent.
Odwiedziłem taką jedną, a mieszkała na strzeżonym parkingu ze szlabanami. No i chciała żebym został na całą noc, a ja zaraz po numerku, chciałem wracać do żony. Więc ta postanowiła, że mi nie otworzy szlabanu. No i rzeczywiście. Otwierał się, albo na pilota (mieszkancy mieli), albo jak się zadzwoniło pod specjalny numer telefonu (ale tylko z numerów podanych w seriwsie). Ja dojechałem do szlabanu i czekam, a ta stoi na balkonie i się na mnie drze. Ludzie patrzą, ja krzyczę do niej, żeby mnie wypuściła, a ona krzyczy że mam wracać na górę. Wreszcie zaczęła krzyczeć z balkonu, że jestem kiepski w łóżku (te baby), no to ja gaz w podłogę i ze szlabanu nie było co zbierać, a ja miałem przednią szybę do wymiany. Za szlaban zapłaciłem 2500zł, ale pół roku później.
Swoją drogą, do dzisiaj nie wiem, czy przetrzymywanie czyjegoś auta w taki sposób jest legalne.
A tę cechę charakteru ciągle posiadam i ciągle łatwo mnie zmanipulować, jeśli ktoś wie jak.
~Cyprian Kleofas Kozłowicz*.151.39.175
*.151.39.175
Posty (11)
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...

Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.