ID: 261848
Nieudana interwencja. Wstyd i zażenowanie.
ID: 261848
ID: 261848
Czy zdarza wam się, że sąsiad robi coś denerwującego, a wy nie macie dość odwagi żeby pójść i zwrócić uwagę?
Po awanturach i bójkach z sąsiadami, którzy palili na balkonie, kiedy to dochodziło do szarpaniny, pobić i raz obu wyrzuciłem z balkonu, jakoś mam mniej chęci do chodzenia po sąsiadach z pretensjami.
Dzisiaj poszedłem i wróciłem ze spuszczoną głową.
Od mniej więcej połowy wakacji, słyszałem w mieszkaniu regularny stukot.
Łup, łup, łup... w odstępach, mniej więcej sekundowych.
Najpierw stawiałem na jakieś urządzenie. Później okazało się, że uderzenia są wprawdzie rytmiczne, ale z różną intensywnością i w różnych nieregularnych godzinach. Mijały tygodnie i zacząłem podejrzewać, że to ktoś kapciem uderza u kaloryfer albo rurę. Tak jakby nerwowa osoba założyła nogę na nogę i machała stopą. Pamiętam, że powiedziałem do swojej kobiety, że to może i dziecko siedzi przed komputerem, a pod biurkiem macha nogami i kopie w rurę. Nieraz uderzeń jest 5, nieraz 50 z rzędu. Przerwy w uderzeniach są nieraz półgodzinne, a nieraz dwuminutowe.
W każdym razie, od co najmniej 3 miesięcy mamy w domu rytmiczne stukanie.
Łup.. łup.. łup.. łup... Bywały dni, że do północy. Bywało o 7 rano. A zdarzały się dni ciszy.
Zacząłem podejrzewać, że sąsiadka z góry ma jakiś mechanizm, a może potajemnie bije w domu monety kolekcjonerskie, albo ma inną pracę chałupniczą.
Przypomniałem też sobie ciotkę, która miała kiedyś taką starą maszynę do szycia napędzaną stopą. Tam był taki pedał, na który się naciskało raz palcami, raz piętą i pedał rozpędzał koło, które to napędzało maszynę do szycia. Taką maszyną samemu regulowało się obroty.
Może kobita szyje na maszynie, a ustrojstwo stoi niewypoziomowane i nierówno, w dodatku się giba i podczas szycia wali o ścianę czy rurę.
No i dzisiaj. W sobotę po godzinie 22:30, kiedy znów usłyszałem walenie... poszedłem.
Zadzwoniłem dzwonkiem i czekam.
Otworzyła drzwi kobieta. Obraz nędzy i rozpaczy. Wychudzona, w podartych kapciach i generalnie skojarzyła mi się z biedą.
Mówię do niej.
Dobry wieczór. Jestem sąsiadem z dołu i chciałbym zobaczyć to ustrojstwo, które od pół roku wali w rury. Co to za maszyneria?
Powiedziała żebym wszedł.
Wszedłem za nią i zaprowadziła mnie do pokoju.
Tam na zwykłej wersalce siedział chłopiec i kiwał się, waląc plecami w oparcie wersalki, a kobieta mi mówi, że na niego krzyczy, żeby tego nie robił, ale to nie pomaga.
Zabroniłem jej na niego krzyczeć, bo to nie jego wina, po czym przeprosiłem ją i wróciłem do domu.
Żałuję że tam poszedłem, ale bardziej niż złość, do pójścia na górę, skłoniła mnie ciekawość. I mam za swoje.
Jutro kupię chłopakowi słodycze i jakąś zabawkę.
Czy zdarza wam się, że sąsiad robi coś denerwującego, a wy nie macie dość odwagi żeby pójść i zwrócić uwagę?
Po awanturach i bójkach z sąsiadami, którzy palili na balkonie, kiedy to dochodziło do szarpaniny, pobić i raz obu wyrzuciłem z balkonu, jakoś mam mniej chęci do chodzenia po sąsiadach z pretensjami.
Dzisiaj poszedłem i wróciłem ze spuszczoną głową.
Od mniej więcej połowy wakacji, słyszałem w mieszkaniu regularny stukot.
Łup, łup, łup... w odstępach, mniej więcej sekundowych.
Najpierw stawiałem na jakieś urządzenie. Później okazało się, że uderzenia są wprawdzie rytmiczne, ale z różną intensywnością i w różnych nieregularnych godzinach. Mijały tygodnie i zacząłem podejrzewać, że to ktoś kapciem uderza u kaloryfer albo rurę. Tak jakby nerwowa osoba założyła nogę na nogę i machała stopą. Pamiętam, że powiedziałem do swojej kobiety, że to może i dziecko siedzi przed komputerem, a pod biurkiem macha nogami i kopie w rurę. Nieraz uderzeń jest 5, nieraz 50 z rzędu. Przerwy w uderzeniach są nieraz półgodzinne, a nieraz dwuminutowe.
W każdym razie, od co najmniej 3 miesięcy mamy w domu rytmiczne stukanie.
Łup.. łup.. łup.. łup... Bywały dni, że do północy. Bywało o 7 rano. A zdarzały się dni ciszy.
Zacząłem podejrzewać, że sąsiadka z góry ma jakiś mechanizm, a może potajemnie bije w domu monety kolekcjonerskie, albo ma inną pracę chałupniczą.
Przypomniałem też sobie ciotkę, która miała kiedyś taką starą maszynę do szycia napędzaną stopą. Tam był taki pedał, na który się naciskało raz palcami, raz piętą i pedał rozpędzał koło, które to napędzało maszynę do szycia. Taką maszyną samemu regulowało się obroty.
Może kobita szyje na maszynie, a ustrojstwo stoi niewypoziomowane i nierówno, w dodatku się giba i podczas szycia wali o ścianę czy rurę.
No i dzisiaj. W sobotę po godzinie 22:30, kiedy znów usłyszałem walenie... poszedłem.
Zadzwoniłem dzwonkiem i czekam.
Otworzyła drzwi kobieta. Obraz nędzy i rozpaczy. Wychudzona, w podartych kapciach i generalnie skojarzyła mi się z biedą.
Mówię do niej.
Dobry wieczór. Jestem sąsiadem z dołu i chciałbym zobaczyć to ustrojstwo, które od pół roku wali w rury. Co to za maszyneria?
Powiedziała żebym wszedł.
Wszedłem za nią i zaprowadziła mnie do pokoju.
Tam na zwykłej wersalce siedział chłopiec i kiwał się, waląc plecami w oparcie wersalki, a kobieta mi mówi, że na niego krzyczy, żeby tego nie robił, ale to nie pomaga.
Zabroniłem jej na niego krzyczeć, bo to nie jego wina, po czym przeprosiłem ją i wróciłem do domu.
Żałuję że tam poszedłem, ale bardziej niż złość, do pójścia na górę, skłoniła mnie ciekawość. I mam za swoje.
Jutro kupię chłopakowi słodycze i jakąś zabawkę.
~Cyprian Kleofas Kozłowicz*.151.39.232
*.151.39.232
Posty (15)
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...

Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.