ID: 252899
Milion kilometrów przejechanych bezawaryjnie? To możliwe
ID: 252899
ID: 252899
A doskonałym przykładem jest Actros 1844 rocznik 2012, który bezawaryjnie przejechał w firmie Agromex już ponad milion kilometrów.
A doskonałym przykładem jest Actros 1844 rocznik 2012, który bezawaryjnie przejechał w firmie Agromex już ponad milion kilometrów.
~etransport.pl
Posty (10)
~serwisant | Zgadzam sie że da sie zrobić 1mln kilometrów Actrosem bez większych napraw, awarii. Jak sie dba i wymienia sie olej wcześniej jak każe serwis to do 2 miliona można nim spokojnie dojechać.. Naprawiam głównie Mercedsy i gwiazda to gwiazda:) | |||
~Ordynator w Portugalii! | Każdym pojazdem się da. "Cza"mieć tylko trochę szczęścia i głowę na karku. | |||
~Ordynator w Portugalii! | Oczywiście Robur ma tą przewagę, bo jak inne pojazdy jadą za nim pod góre gdy obowiązuje zakaz wyprzedzania to wysiadają... nerwowo. | |||
jacek-kuba
| Milion km osobówki przed laty robiły bez problemu. Za chwilę sukcesem będzie, że nowy telewizor chodził ponad rok do wybuchu. Pół roku temu kupiłem nowy laptop, cena ponad 3 tys zł. W zeszłym tygodniu ładowarkę trafiło. | |||
~Ordynator w Portugalii! | Wina Donka jacenty, uwierz mi. | |||
jacek-kuba
| To jest jasne i koperta jeszcze łapy włożył. Mój idol zresztą. arcy blać. | |||
~boluś | Milion, to volvo w kwadratowej lampie się dopiero układało. | |||
~Robert | Volvo 460 2003r, kupione w 2007r z przebiegiem 800tys teraz ma 2, 4 miliona km. jeździ dalej bezawaryjnie, malo pali, przy 24 t wychodzi 29l po kraju, i po co zmieniać? | |||
~Cyprian Kleofas Kozłowicz | Co to za durny pęd, żeby sprzęt był długowieczny. Iphona zmieniam, nie wtedy kiedy się zepsuje, ale wtedy, kiedy na rynku pojawi się nowszy model. Podobnie z komputerami. Miałem sprawny i działający komputer, ale jego moc obliczeniowa była zbyt mała na nowe gry. Żeby móc pograć w takie gry jak GTA V, czy WIEDŹMIN 3 i żeby jeszcze te gry chodziły płynnie i wyglądały ładnie, musiałem kupić mocniejszy sprzęt i aż żal mi było w pełni sprawny komputer stawiać pod wiatą śmietnikową. A mieszkaniu nie ma tyle miejsca, żeby je magazynować, bo jeszcze dobre. I co. Miałem go wrzucić na pawlacz, czy do piwnicy, tak jak to robił mój ojciec? Nie mam ani pawlacza ani piwnicy, więc wyniosłem i postawiłem obok śmietnika. Wiele bym dał, żeby ten sprzęt był obliczony na pięć lat, żeby po 5 latach się wytapiał/ulegał biodegradacji itp, ale niech będzie trochę tańszy. Powiedzmy rezygnuję z trwałości w zamian za 10% ceny. I producenci komórek już dawno na to wpadli. Produkowali telefon komórkowy na dwa lata, z ceną na dwa lata, ale klawiatury w tych telefonach wytrzymywały 10 lat. Komu i po co? Więc badania trwały nad zmniejszeniem trwałości klawiatury i zmniejszeniem jej kosztów. Trochę mi się przypomina historia niemieckich czołgów, w których sprzęgła wytrzymywały ponad milion kilometrów. Te czołgi były tak doskonałe, że jeździłyby bezawaryjnie kilkanaście lat, gdyby oczywiście do nich nie strzelano. I mamy paradoks. Po co starać się o trwałość miliona czy dwóch milionów kilometrów, jeśli średnia długość "życia " czołgu na froncie wschodnim wynosiła 2 tygodnie. One były rozbijane z dział, średnio 2 tygodnie po rozładowaniu. Po co taka dbałość o szczegóły albo wygląd. Należało robić tak jak sowieci. Postawić na ilość, a nie na jakość. Przeciętny mieszkaniec zachodniej europy, kupuje samochód na 5 lat. Kończy się gwarancja, kończą się raty i on idzie po nowe auto. Oni nawet oleju sami nie dolewają i żarówki nie potrafią zmienić. Polacy się z tego śmieją. Śmieją się z anglika, który sam nie umie koła zmienić, żarówki wymienić, czy sprawdzić oleju. Ale oni tego nie robią, ponieważ nie muszą. Oni nie musieli użerać się pod blokiem z 30 letnim trabanten, albo z 25 letnią syrenką, w której co dziennie się coś psuło. My musieliśmy naprawiać auta co drugi kurs i przed każdym weekendowym wyjazdem. Tam zawsze albo uszczelka puściła, albo wężyk pękł, albo się coś złamało. O dostępności tych części można byłoby napisać książkę, a o tym dlaczego ich trwałość była tak nędzna, napiszę później. Dlatego my musieliśmy nauczyć się reperować, majsterkować i kombinować. Swoją drogą, jedyne słowo, które nie ma odpowiednika w językach ludzi zachodu. KOMBINOWAĆ i ZAŁATWIAĆ. Są to słowa używane jedynie w bloku socjalistycznym. Na zachodzie nikt nie musiał kombinować i nikt niczego nie załatwiał, ale o tym też w innym miejscu. Wracając do tematu. Tylko Polacy zachwycają się samochodami, które robią miliony km bezawaryjnie. Tam nikomu to nie jest potrzebne. Wchodzą nowe rozwiązania techniczne, nowe idee i nowe przepisy. Na co komu stare? Mam sąsiada, który ma jeszcze zupełnie sprawnego dużego fiata. Nie odnowionego, nie po remoncie. On po prostu jeździł do pracy rowerem. Samochodem jeździł tylko latem i chyba tylko na działkę. WIem, że brzmi jak kłamstwo, ale naprawdę nawet nie zardzewiał za bardzo. Mój ojciec na zimę smarował dzieciom rowery olejem. Sąsiad robił to samo z autem. Wstawiał na zimę do garażu, ale calość smarował olejami. I co? Masz dzisiaj dużego fiata, który wytrzymał 40 lat. Chwała, Ktoś chciałby nim jeździć. Pali z 12 litrów na mieście i chyba z 10 w trasie. Nie rozpędza się. Prędkość maksymalna 140km/h. Pozycja za kierownicą niewygodna, lusterka nie ogrzewane. W środku w zimie zimno, a latem gorąco. Koła wąsko, auto wywrotne i nie ma mowy o najmniejszej nawet aerodynamice. Poza ciekawostką do muzeum, do niczego innego się nie nadaje. Ale działa. Niektórzy będą się tym podniecali. | |||
~bary | W mojej byłej firmie były renowki które bez problemu osiągały wyniki 2, 5mln. i robiły za zapchaj dziury po kraju i wkoło komina. Stary miał do nich sentyment i miały jeździć do ich końca. |
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz