Należę do tego rodzaju kierowców, w których nie odzywa się instynkt łowcy na widok wchodzących na drogę psów, kotów, lisów, jeży. Nie rozjeżdżam. Nie znaczy to, że nie przytrafiły mi się w życiu takie epizody. Droga bywa nieprzewidywalna. Kiedyś dzik, uderzył w bok mojego prywatnego samochodu, zające wskakujące pod koła też mi się przytrafiły, była kura, gołąb, któremu się nie udało wzbić, pies, który niespodziewanie skręcił pod koła naczepy.. jeżdżę już czterdzieści lat.
Zawsze jednak staram się mieć czas na wyhamowanie, na zwolnienie, na danie szansy.
Zwierzęta to moja druga pasja i bardzo szkoda mi tych, które każdego dnia oglądam na poboczach dróg; sarny, dziki, lisy, jeże, psy i koty 8230; myślę, że wiele z nich mogłoby żyć, gdyby kierowcom nie zabrakło odrobiny sumienia.
Demagogiczne uzasadnianie, że hamowanie przed zwierzęciem, to potencjalne zagrożenie dla jadących za nami, to tylko usprawiedliwianie swojego zaniechania, nie robienia niczego by nie zabijać8230; Chciałbym wierzyć, że nie ma tu premedytacji, złej woli.

remmarek