Witam, wczoraj moi kierowcy po raz pierwszy wybrali się w trasę po uzyskaniu licencji i taki kwiatek... co gorsza wszystko robili zgodnie z prawem. Wjeżdżali na prom we Francji gdzie francuska inspekcja drogowa wzięła ich na bok kazała wyjść z busa i poczekać, przychodzą po chwili i mówią, że brakuje dzisiejszej wyrysówki.. a na 1000% siedziała w tachografie bo godzinę wcześniej ją zmieniali (tym bardziej kto jadąc pierwszy raz by coś kombinował i we wjeździe na prom) nową "zaginioną" włożyli do tachografu, drugą do pudełka. Co do czego kara 2250euro, bagatela 10tysi za darmo zabrali wszystkie dokumenty licencje dowody rejestracyjne od samochodu i przyczepy, zrobili kserokopie. teraz ciekawe ile czasu będę czekał na te dokumenty, bo z kserówkami ich nie puszczę, bo nie przejdzie, jak za 2, 3tyg. to jestem już koniec. Mogli w ogóle tak postąpić? Kierowcy napisali oświadczenie, czemu nie zgadzają się przyjąć mandatu jak wyglądała sytuacja i chcieli dołączyć do ich dokumentów, ale w momencie gdy podeszli do auta w którym siedzieli funkcjonariusze ci oscentacyjnie odjechali. Kierowcy nie podpisali żadnego mandatu, nie przyznali się. Nie wiem co teraz robić, pierwszy wyjazd i jak wejdzie ten mandat to dla mnie zamknięcie interesu na samym początku oznacza. Wręcz pewni jesteśmy, że tą tarczkę co siedziała w tachografie po prostu wsadzili gdzieś w spodnie czy nie wiem, bo być była, nie wiem w łapę chcieli czy jak? Nie wiem w odwołaniu chyba napisze niech przejrzą monitoring, jak coś widać, że wyjmują z tachografu. Załamany jestem piszcie co zrobić, czy wam zdarzały się podobne sytuacje.

~janek

*.euro-net.pl