Josephs.ScotBorowiak Properties Ltd

Czy kierowca musi "podniecać sie" motoryzacją?

ID: 172040


Witam. Oglądałem ostatnio tzw. JUTUBERÓW, którzy siedzą w tym zawodzie i kręcą filmiki o naszej pracy. Podzieliłbym ich na grupy. Pierwsza i najbardziej wkurzająca grupa - DORADCY Porady, porady i jeszcze raz porady, do tego mnóstwo pewnych opinii i jeden mądrzejszy od drugiego. Druga grupa PODNIECACZE. Wszystko co robią, robią tak, jakby robili pierwszy raz w życiu i strasznie się z tego faktu radowali. Do tej grupy zaliczyć należy naszą znaną koleżankę, która wozi gabaryty. Ona nagrywa wszystko. Od otwierania drzwi kluczykiem, po pomiary łóżek w kabinie, a na montowaniu koguta z tyłu naczepy kończąc. Jednak ma miły głos, jest ładna i nieraz przyłapałem się na tym, że właśnie zmarnowałem godzinę, na oglądanie jak... jedzie. No ale nie o tym chciałem. :)
Wszyscy oni przejawiają jakąś niezdrową fascynacje sprzętem. W wolnym czasie zamiast poświęcić czas rodzinie, potrafią przejechać pół kraju, żeby być na zlocie ciężarówek w Opolu. No i podniecają się owiewkami, lampami, gadżetami itp.

Prawo jazdy na ciężarówki zrobiłem na początku 2001 roku, jeszcze na długo przed wprowadzeniem czasu pracy dla kierowców. Wtedy ta praca była fajna. Zawsze w piątek wróciłem do domu. Nikt nie mówił ci kiedy masz jechać, a kiedy spać. Czułeś się na siłach, to jechałeś 22 godziny bez przerwy, nie czułeś się na siłach, to stawałeś na parkingu i spałeś. Piękne czasy. Jazdę zaczynałem od 25 letniej Renault 330, to był wynalazek :) Tam w środku był hamulec naczepowy obok ręcznego. Taka sama wajcha, tylko się nie blokowała. Na parkingu można było naczepą nadrzucać, żeby nie cofać trzy razy. No ale znów odbiegam od tematu. Chodzi mi o to, że przez te 15 lat nigdy się tym nie fascynowałem. Szedłem do pracy, jak do pracy i nigdy w ciężarówce nie spędziłem więcej czasu niż było to konieczne. Auto trzymałem pod domem i ani razu nie zajrzałem tam w czasie wolnym. Jak widziałem kierowców, którzy nakupowali do samochodu dodatkowych lamp, ozdóbek na przednią szybę, proporczyków, światełek, tablic z imionami, po lewej imię kierowcy, po prawej żony/kochanki, a w środku psa, na środku wiszące kostki, a z góry pakistańskie firanki. Na bocznych szybach zasłonięte do połowy zasłonki, tak aby przy wyprzedzaniu, nie było widać kierowcy, że o reszcie durnot poprzykręcanych/popr zyklejanych w kabinie już nie wspomnę, to nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Pół biedy, kiedy idiotę widziałem przejazdem. Prawdziwe nieszczęście zaczyna się, kiedy taki de*il trafi do tej samej firmy. Dostałem kiedyś auto po takim. te wszystkie rupiecie zabrał do nowego auta, a co zostało. W nowej desce było chyba ze 12 dziur i ze 4 miejsca, gdzie został klej. On po prostu masę badziewia poodkręcał i poodrywał. Poszedłem do szefa z zapytaniem jak to wygląda. Szef zobaczył i zbladł. Poszedł do jego samochodu, który mu dopiero co przydzielił (nowe auto) i kiedy otworzył drzwi wpadł w furię. Wyrywał te klamoty, zrywał pakistańskie firanki z frędzelkami i wyrzucał wszystko na zewnątrz. Zabrał auto na service i powymieniał wszystkie elementy, które zostały uszkodzone, na koszt kierowcy. Pozwolił mu mocować, tylko takie rzeczy, które są na przyssawkę, lub są potrzebne i zostaną w aucie na zawsze. Facet zapłacił za wszystkie części w których narobił dziur, lub oszpecił klejem i to w obu autach.

Ja przez 15 lat jazdy, nigdy nie dokupiłem do auta niczego za swoje pieniądze, nigdy nie czułem potrzeby posiadania jakiegoś gadżeta w kabinie, ani nigdy nie powiesiłem na oparciu fotela pasażera żadnego ręcznika z wizerunkiem gołej baby, czy pasażerki. Nigdy nie podniecałem się, czy auto V8, czy v12. Ma moc, to dobrze, nie ma mocy, też dobrze. Nie pracuję na akord i zwisa mi, czy pojadę pod górę 80km/h, czy 60. Jedyne co do auta kupowałem do środki czystości i to skromnie. jakiś psikacz do mycia szyb i plak.

Teraz oglądam na YT film, na którym jakiś gówniarz mi tłumaczy w jakiej kolejności mam przewody od naczepy odpinać i zapinać. U mnie zawsze zależało do ot tego, z której strony wlazłem za kabinę. Odpinałem po kolei, tak żeby odpinając jeden nie ubrudzić rąk o inny. Odpinasz od siebie, a zapinasz od ostatniego. Przez 15 lat tak robię, a dzisiaj mnie poucza z internetu matoł, który prawo jazdy zrobił pół roku temu, nie przejeździł ani jednej zimy, a jedyne co ma, to pełny łeb teorii i teraz poucza innych. Śmiem twierdzić, że nawet z tą wiedzą teoretyczną nie jest u niego idealnie, bo gdyby był taki zdolny, to skończyłby studia i został prawnikiem/lekarzem, a nie szarpał się z kierownicą po zawodówce. Jednak przewodów jest 5 i wierzę, że tyle mógł się nauczyć na pamięć i teraz mnie poucza, że robię źle.

Więc jak pisałem, nie fascynuje się silnikami, gadżetami i bajerami. W ciężarówce jestem i jeżdżę bo muszę i traktuje to wyłącznie jako pracę, a kiedy nie muszę, to temat ciężarówek, jazdy i ładunków omijam szerokim łukiem. Nigdy przez 15 lat pracy nie policzyłem ile pali mi auto. Co mnie to obchodzi?. Mało paliwa, to dolewam i tyle. Jeżdżę teraz od lutego nowym autem, zrobiłem już ponad 98 000 km i nie wiem ile pali. Co mnie to obchodzi. Można pogrzebać w opcjach na komputerze w aucie i znaleźć taką informację, tylko po co?
Nawet chyba tej pracy nie lubię i robię to tylko dla pieniędzy. Jak tylko trafiła się okazja, to na prawie 3 lata poszedłem pracować do biura. Zły los sprawił, że znów musiałem wrócić za kierownicę. Co poradzę, że po maturze nie poszedłem na studia i muszę pracowa fizycznie, a wśród prac fizycznych, ta jest najlepiej płatna. Czy są inni kierowcy, którzy traktują pracę, tylko jako pracę i jej nie lubią?

Posty (38)

Prowrocek
jak w temacie...

-1

diabel
hehe, w sumie dobrze napisane
~asd
nie musi. Większość ludzi ma jakieś "zboczenie " jeden sadzi kwiatki w ogródku drugi skleja modele samolotów, a inny podnieca się ciężarówką, co zrobić, takie życie :)
~-zp
Rześ stworzył elaborat !
Ja tam lubie jezdzić i swoją robotę, wykonuję z pasją z resztą z zawodu jestem tech. mechanik ale swoją edukację zakończyłem na etapie Malucha i Poloneza a na elektronice się nie znam.
~trucking
Prowrocek - znasz pojęcie pasja, hobby? Bo dla niektórych ta praca jest pracą i pasją jednocześnie. Czy ktoś kto w wolnym czasie jedzie przez pół kraju na koncert czy mecz jest lepszy od pasjonata ciężarówek jadącego np. na Master Truck?
~trucking
A odpowiadając na Twoje pytanie w tytule: Nie musi. Ale wielu z nas chce i lubi ; )
~gość
"Po studiach" większość absolwentów nie pracuje w wyuczonym zawodzie i bardzo często fizycznie. Teraz jest moda na studiowanie, nie raz nawet byle czego jak się nie dostanie na wymarzony kierunek.
~Ambrozy
No niestety jesteś w złej sytuacji, robić coś czego się nie lubi jest o wiele trudniej, niż to co się lubi. Znajdź pracę, którą lubisz, a nie przepracujesz jednego dnia.

3

Odpowiedzialność

Novemedia Ltd nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych tutaj ofert, postów i wątków. Osoby zamieszczające treści naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną. Powyższy adres IP będzie przekazany uprawnionym organom Państwa w przypadku naruszenia prawa. Zastrzegamy sobie prawo do nie publikowania jakichkolwiek treści bez podania przyczyny.

Twój adres IP: 3.149.229.15

Dodaj
Anuluj

Opcje - szybkie linki

Wątki Admina

TOP 20 - przez was wybrane

OSTATNIO KOMENTOWANE

ZOBACZ TEŻ

Zakazy ruchu dla ciężarówek w Europie na rok 2024
trafficban.com
Przepisy kuchni kierowców - do przygotowania w trasie lub przed wyjazdem
Kuchnia kierowcy

Sprawdź dobre parkingi w Europie
Dobry parking

Warunki przejazdu na drogach w Polsce
Drogi w Polsce