Witam, chciał bym poruszyć temat wg mnie bardzo poważny, a mianowicie chodzi o szkolenie kierowców. Jestem młodym kierowcą który w tamtym roku zdobył prawo jazdy kat. C+E i uważam, że aktualny system szkoleń jest niewystarczający do bezpiecznego podjęcia tak odpowiedzialnego zajęcia jakim jest zawodu kierowcy zawodowego. Na kursie na prawo jazdy do znudzenia ćwiczyło się manewry na placu, a potem chwilę po mieście na przejazd po trasach egzaminacyjnych. Ok. pomyślałem sobie, że to tylko kurs na prawo jazdy i więcej praktycznych rzeczy nauczę się na kursie na kwalifikację wstępną. Tak się jednak nie stało. Na kwalifikacji praktycznie niczego się nie nauczyłem. Wykłady polegały na tym, że wykładowca cytował tylko wyuczone na pamięć paragrafy z różnych Ustaw i Rozporządzeń których i tak nikt nie zapamiętał, potem puścił potem jakiś reklamowy filmik o zabezpieczaniu ładunków i omówił teoretycznie czas pracy kierowcy. Następnym etapem szkolenia było wkuwanie na pamięć pytań egzaminacyjnych w formie testów. Aha, była jeszcze mata poślizgowa. Tyle, że samej jazdy było ok. 20 minut ( 20-stu kursantów w trzy godziny jeździło na przemian trzema solówkami). Oczywiście jest to za mało aby nauczyć się wychodzić z poślizgów więc wszyscy łącznie z instruktorami traktowali to jak zabawę. Nie było na tej macie ani jednej ciężarówki z przyczepą lub naczepą, a szkoda bo większość kierowców zawodowych jeździ głównie takimi zestawami. Reasumując to posiadam zawodowe prawo jazdy i... nie mam pojęcia o transporcie drogowym. Pomimo wydania na te uprawnienia ok. 7. 000 zł nikt mnie nie nauczył takich podstaw jak prawidłowe sprzęganie ciągnika z naczepą, obsługi tachografu cyfrowego, praktycznych metod zabezpieczania ładunków itd. Do pracy kierowcy podchodzę bardzo poważnie bo to ciężkie i odpowiedzialne zajęcie więc uważam, że obecne system szkoleń kierowców to strata czasu i pieniędzy. Jak można kogoś nauczyć zawodu kierowcy jak na kursie na kwalifikacje poza wspomnianą matą poślizgową nie widziałem ciężarówki na oczy? Po co komuś tłumaczyć jakie są normy czasu pracy kierowcy jak się nie pokazuję jak dział tachograf i jak się go obsługuje? Po co tłumaczyć jakie są rodzaje zabezpieczania ładunków jeżeli kursanci nie wiedzą gdzie i jak zamontować pasy zabezpieczające? Praca kierowcy to nie siedzenie za biurkiem więc siedząc w szkolnej ławie bez zajęć praktycznych niczego się przyszłego kierowcy nie nauczy. A wystarczyło by podstawić ciągnik siodłowy z naczepą i pokazać te wszystkie rzeczy w praktyce. Zaraz pewnie wszyscy powiedzą, że jak by tak było to kurs kosztował by dwa razy więcej, ale przecież 3. 000 zł to wcale nie tak mało pieniędzy. Przy np. 20 kursantach Ośrodek Szkolenia zarobił na jednym kursie 60. 000 zł, a za takie pieniądze to już można zorganizować prawdziwe szkolenie z którego ktoś na pewno by coś wyniósł. Wniosek jest taki, że jestem kierowcą 40-sto tonowego, tira'' i tak naprawdę to wszystkiego uczę się na własnych błędach bo nikt mnie tego pomimo odbytych szkoleń nie nauczył. A jak się jeździ takim 40-sto tonowym, tirem'' to tolerancja błędu jest bardzo mała. W tym zawodzie wystarczy popełnić mały błąd i o tragedię nie trudno, a można by temu zapobiec wprowadzając odpowiedni system szkoleń z większym naciskiem na zajęcia praktyczne niż na rozwiązywanie testów. Wtedy mniej będziemy słyszeli w telewizji o wypadku ciężarówki ze skutkiem śmiertelnym z winy kierowcy. Wiem, że ten problem dotyczy nie tylko mnie, ale też innych młodych kierowców którzy dopiero co rozpoczynają swoją karierę w tym zawodzie.

~Roman

*.play-internet.pl