ID: 247135
Dlazego w Polsce nie można rozwiązywać spraw normalnie, tylko koniecznie ktoś się musi poświęcić i z
ID: 247135
ID: 247135
Nie za bardzo oglądam programy typu BIG BROTHER, ale jedną aferę zapamiętałem. Jedeyn z uczestników był pseudo bokserem i pobił kierowcę i magazynierów.
Od ponad pół roku codziennie rano pod jego blog zajeżdżała ciężarówka z dostawą do jakiegoś sklepiku. Robiła masę hałasu i budziła wszystkich mieszkańców przed piątą rano. Nie dało się zrobić nic. W końcu rano zszedł na dół, pobił kierowcę, pobił dwóch magazynierów i sprawa trafiła do sądu. Oczywiście został skazany i oczywiście opowiedział o tym w BIG BROTHERZE, ale poskutkowało. Od tej zadymy, czy jak to powiedział sam zainteresowany: "od mojego wpadu do magazynu", ładunki są przywożone do sklepu małymi samochodami dostawczymi i rozładowywane po cichu.
Sprawa rozwiązana, ale trzeba było najpierw przestępstwa (pobicie), a później wyroku (grzywna za pobicie). I dopiero wtedy ktoś się zainteresował, dlaczego człowiek został doprowadzony do ostateczności i bił. Sąsiedzi powinni mu dziekować i wyrażać wdzięczność. Oni zyskali spokój i nie ponieśli żadnej ofiary.
W bloku mojej kobiety brakuje miejsc parkingowych. Blok gierkowski, parking przed blokiem i samochody stawiane gdzie się da, czyli jak zwykle. Jednak jeden sąsiad zawsze ma miejsce. Na trawie 20 cm za krawężnikiem wkopał sobie słupek, na którym powiesił ukradziony gdzieś znak "miejsce dla inwalidy". Na parkingu przed słupkiem namalował kopertę białą farbą i miał swoje prywatne miejsce przed blokiem. Wszyscy sąsiedzi wiedzieli, że facet chodzi, biega, jeździ rowerem i nic mu nie jest, ale znaczek na szybie w aucie ma. No i ja od jakiegoś czasu zauważyłem, że on po prostu o 16 wraca z pracy, a od rana do 16 miejsce jest puste. Odwiedziając moją kobietę często tam stawiałem auto, ale zawsze wtedy żona tego typka otwierała okno i darła się na mnie że to miejsce dla inwalidy i czy nie widzę znaku.
Przyszło mi przez myśl, żeby wyjąć ten znak z ziemi i wsadzić jej w okno (mieszka na parterze), ale moja mnie uspokoiła i uciszyła. Generalnie jest jak jest i nie rób zadymy. Przemilczałem. Jednak nie minął rok i na parkingu pojawiły się dwie koperty, a znak zyskał ikonę " x2" czyli że mijesce dla inwalidów razy 2. .
Zapytawszy sąsiadów o przyczynę, dowiedziałem się, że po prostu i zwyczajnie syn tego cwaniaczka kupił sobie auto. Nie dość, że lewe naklejki na szybę, w dodatku dwa lewe miejsca parkingowe. Tego już za wiele. Postawiłem tam auto i poszedłem do kobiety. Babsko z okna się darło, ale zignorowałem. Po połudnu wrócił cwaniak i zaparkował na jednym wolnym miejscu (na drugim stał mój samochód). Obserwowałem go z okna i czekałem czy wezwie policję. Gdyby znak był prawdziwy i rzeczywiście parkowałbym nielegalnie, natychmiast powinien to zrobić, jednak poszedł do domu. Godzinę póxniej przyjechał synalek i ten już nie miał miejsca pod oknem. Nie pojechał zaparkować z tyłu bloku, bo jaśnie pan nie będzie szedł dookoła, ale z ojcem postanowili wypchnąć mój samochód na środek. I rzeczywiście wypchali. Tacy inwalidzi, którzy we dwóch pchnęli samochód na hamulcu ręcznym. Moja mnie powstrzymywała, ale wyszedłem do nich i stało się. Obu nastukałem zdrowo, a "znak" wsadziłem im do mieszkania przez okno. No i godzinę później byłem w kajdankach, a oni w karetce. Moim zdaniem udawali, żeby uzyskać więcej korzyści w ramach odszkodowań. Po kilku godzinach wyszedłem i sprawa dopiero się odbędzie, minął tydzień a oni ciagle są w szpitalu. Ojca tak mocno nie uderzyłem. Złamałem mu tylko szczękę i pękła w 4 miejscach, oraz podobno mu się nie domyka. Gorzej z synalkiem, bo ten tak dostał w nos, że podobno połknął odłamki kości nosowej. Osobiście w to nie wierzę, ale tak mówią. Wiadomo że plotki wszystko wyolbrzymiają, a lekarze na obdukcji chętnie wyolbrzymiają obrażenia. No nic. Co ma być to będzie, sprawa dopiero za kilka tygodni, ale już odniosłem zwycięstwo. Oba znaki zniknęły i mieszkańcy odzyskali dwa miejsca parkingowe. Choć teoretycznie nie zyskali nic, bo obaj są w szpitalu, a ich samochody stoją przed blokiem. Jednak stoją już na normalnych, a nie zarezerwowwanych miejscach. Trzymajcie za mnie kciuki na rozprawie.
No i teraz do sedna. Idąc za ciosem, wymyśliłem jak raz na zawsze rozwiązać sprawę kierowców, którzy wyprzedzają ciężarówkę, zajeżdżają drogę i hamują przed maską. Znów.. Ktoś się musi poświęcić. Któryś kierowca musi udawać że nie widzi hamującego pojazdu i wcisnąć gaz w podłogę. Jednak nie może zmięknąć, a zatrzymać się dopiero, kiedy w pchanym aucie zapalą się opony i pojawi się żywy płomień. Oczywiście hamujący frajer spali się żywcem wraz z samochodem, a dzielny kierowca dostanie z 15 lat więzienia, ale jestem pewien i dam sobie za to palce lewej ręki obciąć, że po nagłośnieniu tego we wszystkich telewizjach europy, już nigdy takie coś nie będzie miało miejsca. Już nigdy nie znajdzie sie cwaniak próbujący tego manewru. Nawet największy kozak w BMW z IQ mniejszym niż obwód bicepsa się zastanowi zanim coś takiego zrobi. W końcu perspektywa spłonięcia żywcem we własnym aucie schłodzi nawet najdurniejszego zapaleńca.
No tylko ktoś się musi poświęcić i zrobić z tego zajeżdżania głosną sprawę która trafi do wszystkich serwisów informacyjnych. A do tego trzeba krwi i ognia.
Nie za bardzo oglądam programy typu BIG BROTHER, ale jedną aferę zapamiętałem. Jedeyn z uczestników był pseudo bokserem i pobił kierowcę i magazynierów.
Od ponad pół roku codziennie rano pod jego blog zajeżdżała ciężarówka z dostawą do jakiegoś sklepiku. Robiła masę hałasu i budziła wszystkich mieszkańców przed piątą rano. Nie dało się zrobić nic. W końcu rano zszedł na dół, pobił kierowcę, pobił dwóch magazynierów i sprawa trafiła do sądu. Oczywiście został skazany i oczywiście opowiedział o tym w BIG BROTHERZE, ale poskutkowało. Od tej zadymy, czy jak to powiedział sam zainteresowany: "od mojego wpadu do magazynu", ładunki są przywożone do sklepu małymi samochodami dostawczymi i rozładowywane po cichu.
Sprawa rozwiązana, ale trzeba było najpierw przestępstwa (pobicie), a później wyroku (grzywna za pobicie). I dopiero wtedy ktoś się zainteresował, dlaczego człowiek został doprowadzony do ostateczności i bił. Sąsiedzi powinni mu dziekować i wyrażać wdzięczność. Oni zyskali spokój i nie ponieśli żadnej ofiary.
W bloku mojej kobiety brakuje miejsc parkingowych. Blok gierkowski, parking przed blokiem i samochody stawiane gdzie się da, czyli jak zwykle. Jednak jeden sąsiad zawsze ma miejsce. Na trawie 20 cm za krawężnikiem wkopał sobie słupek, na którym powiesił ukradziony gdzieś znak "miejsce dla inwalidy". Na parkingu przed słupkiem namalował kopertę białą farbą i miał swoje prywatne miejsce przed blokiem. Wszyscy sąsiedzi wiedzieli, że facet chodzi, biega, jeździ rowerem i nic mu nie jest, ale znaczek na szybie w aucie ma. No i ja od jakiegoś czasu zauważyłem, że on po prostu o 16 wraca z pracy, a od rana do 16 miejsce jest puste. Odwiedziając moją kobietę często tam stawiałem auto, ale zawsze wtedy żona tego typka otwierała okno i darła się na mnie że to miejsce dla inwalidy i czy nie widzę znaku.
Przyszło mi przez myśl, żeby wyjąć ten znak z ziemi i wsadzić jej w okno (mieszka na parterze), ale moja mnie uspokoiła i uciszyła. Generalnie jest jak jest i nie rób zadymy. Przemilczałem. Jednak nie minął rok i na parkingu pojawiły się dwie koperty, a znak zyskał ikonę " x2" czyli że mijesce dla inwalidów razy 2. .
Zapytawszy sąsiadów o przyczynę, dowiedziałem się, że po prostu i zwyczajnie syn tego cwaniaczka kupił sobie auto. Nie dość, że lewe naklejki na szybę, w dodatku dwa lewe miejsca parkingowe. Tego już za wiele. Postawiłem tam auto i poszedłem do kobiety. Babsko z okna się darło, ale zignorowałem. Po połudnu wrócił cwaniak i zaparkował na jednym wolnym miejscu (na drugim stał mój samochód). Obserwowałem go z okna i czekałem czy wezwie policję. Gdyby znak był prawdziwy i rzeczywiście parkowałbym nielegalnie, natychmiast powinien to zrobić, jednak poszedł do domu. Godzinę póxniej przyjechał synalek i ten już nie miał miejsca pod oknem. Nie pojechał zaparkować z tyłu bloku, bo jaśnie pan nie będzie szedł dookoła, ale z ojcem postanowili wypchnąć mój samochód na środek. I rzeczywiście wypchali. Tacy inwalidzi, którzy we dwóch pchnęli samochód na hamulcu ręcznym. Moja mnie powstrzymywała, ale wyszedłem do nich i stało się. Obu nastukałem zdrowo, a "znak" wsadziłem im do mieszkania przez okno. No i godzinę później byłem w kajdankach, a oni w karetce. Moim zdaniem udawali, żeby uzyskać więcej korzyści w ramach odszkodowań. Po kilku godzinach wyszedłem i sprawa dopiero się odbędzie, minął tydzień a oni ciagle są w szpitalu. Ojca tak mocno nie uderzyłem. Złamałem mu tylko szczękę i pękła w 4 miejscach, oraz podobno mu się nie domyka. Gorzej z synalkiem, bo ten tak dostał w nos, że podobno połknął odłamki kości nosowej. Osobiście w to nie wierzę, ale tak mówią. Wiadomo że plotki wszystko wyolbrzymiają, a lekarze na obdukcji chętnie wyolbrzymiają obrażenia. No nic. Co ma być to będzie, sprawa dopiero za kilka tygodni, ale już odniosłem zwycięstwo. Oba znaki zniknęły i mieszkańcy odzyskali dwa miejsca parkingowe. Choć teoretycznie nie zyskali nic, bo obaj są w szpitalu, a ich samochody stoją przed blokiem. Jednak stoją już na normalnych, a nie zarezerwowwanych miejscach. Trzymajcie za mnie kciuki na rozprawie.
No i teraz do sedna. Idąc za ciosem, wymyśliłem jak raz na zawsze rozwiązać sprawę kierowców, którzy wyprzedzają ciężarówkę, zajeżdżają drogę i hamują przed maską. Znów.. Ktoś się musi poświęcić. Któryś kierowca musi udawać że nie widzi hamującego pojazdu i wcisnąć gaz w podłogę. Jednak nie może zmięknąć, a zatrzymać się dopiero, kiedy w pchanym aucie zapalą się opony i pojawi się żywy płomień. Oczywiście hamujący frajer spali się żywcem wraz z samochodem, a dzielny kierowca dostanie z 15 lat więzienia, ale jestem pewien i dam sobie za to palce lewej ręki obciąć, że po nagłośnieniu tego we wszystkich telewizjach europy, już nigdy takie coś nie będzie miało miejsca. Już nigdy nie znajdzie sie cwaniak próbujący tego manewru. Nawet największy kozak w BMW z IQ mniejszym niż obwód bicepsa się zastanowi zanim coś takiego zrobi. W końcu perspektywa spłonięcia żywcem we własnym aucie schłodzi nawet najdurniejszego zapaleńca.
No tylko ktoś się musi poświęcić i zrobić z tego zajeżdżania głosną sprawę która trafi do wszystkich serwisów informacyjnych. A do tego trzeba krwi i ognia.
~Cyprian*.internetia.net.pl
*.internetia.net.pl
Posty (5)
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...
Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.